19. "Mieszkanie"

85 10 14
                                    

Obrzeża miasta, obskurne dzielnice, stare kamienice... Brzmi jak dobry wstęp do horroru. Mógłby taki faktycznie być, gdyby nie piękne słońce rozświetlające dzisiejszy dzień. Pomimo niego jednak doskwierał charakterystyczny, listopadowy chłód.

Budynek do którego weszliśmy zdawał się ledwo trzymać w całości, a wchodząc po schodach chyba każdy mieszkaniec wiedział, że po nich wchodzimy. Ze ścian schodziła farba, podłogi była całe podrapane, a sufit praktycznie spadał nam na głowę.

Czułam się naprawdę specyficznie i nieprzyjemnie w tym miejscu. Jakbym cofnęła się o jakieś 100 lat i przychodziła w odwiedziny do babci. W budynku panował nieprzyjemny, duszący, wilgotny zapach stęchlizny, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w tym przekonaniu. Korytarz był ciasny i niski, przez co Afuro musiał mocno schylić głowę, by nie uderzyć się w sufit.

- Więc naprawdę są tu cztery zamki? - Spytałam zauważając jedyne solidnie wyglądające drzwi w korytarzu, do których się zbliżyliśmy. Wszystkie inne zdawały się nawet nie domykać.

Afuro przekręcił każdy kolejny klucz w każdym kolejnym zamku. Przy każdym następował charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że zamek został odblokowany. Przy trzecim wstrzymałam powietrze, gdy nie usłyszałam tego dźwięku. Jednak jak się okazało Terumi włożył zły klucz, a kolejny już pasował.

Na jego twarzy malował się niesamowity spokój. Nigdy nawet w Meteorze nie widziałam go tak spokojnego i opanowanego. Tak jakby nie był wcale obecny w tej sytuacji, tylko gdzieś głęboko w swojej głowie.

Pociągnął za klamkę i otworzył drzwi, które głośno zaskrzypiały.

***

Afuro pov.

- Nie boisz się tu znowu wchodzić?

Ciągle nuciła tą piosenkę, odkąd tylko znalazłem się w odległości stu metrów od tego miejsca. Miałem ochotę przebić sobie bębenki w uszach, byleby tylko jej nie słyszeć. Jednak to by kompletnie nic nie dało, bo grzmiała ona ciągle tylko w mojej głowie.

Czy nie boję się tu znów wchodzić? Głupie pytanie. Oczywiście, że się nie boję. Odkąd Kokoro zaczęła to wszystko wygrzebywać na wierzch już chyba nic w tym temacie nie będzie w stanie mnie przestraszyć. Choćbym zobaczył jej fizyczną postać przed sobą we własnej osobie, nie zrobiłoby to na mnie takiego wrażenia.

Ma dimmi le tue verità

Przeszedł przeze mnie ten durny dreszcz, który zawsze mnie przechodzi gdy tylko znów ją słyszę. Nie ten klucz...

Im bliżej środka byłem, tym głośniej ją słyszałem. Tym bardziej czułem jej wzrok na sobie. Tym bardziej ją widziałem. Tym bardziej miałem ochotę się powiesić, byleby raz na zawsze zniknęła z mojej głowy.

Coraline, Coraline, dimmi le tue verità

***

Kokoro pov.

Pomieszczenie, które ukazało nam się za drzwiami praktycznie niczym nie różniło się od reszty wnętrza budynku. Podłoga obdrapana, panele wybrakowane, ściany z wyblakłą, schodzącą płatami farbą, brakowało jedynie zapachu stęchlizny. Okna otwarte na oścież. Nie. Nie otwarte. To zwykły brak szyb w oknach.

Masa kurzu i piachu pod stopami. Wydychając powietrze słońce rozświetlało unoszący się w powietrzu kurz. Jedyny mebel stojący na środku to stara, obdrapana komoda.

Zaintrygowana przeszłam do pomieszczenia po lewej. Na jednej ze ścian widać było kilka starych kafelków co wskazywało na to, że najpewniej niegdyś znajdywała się tu kuchnia. Na ścianie przy samej podłodze widać było charakterystyczne ślady mówiące o tym, że kiedyś stała tu kuchenka. Obok widziałam miejsce po wyrwanym kontakcie, do którego pewnie była podłączona lodówka. Ponownie wszędzie masa kurzu. Tutaj przy oknie widać było chociaż parapet.

Meteora I YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz