28

4.6K 292 136
                                    

Perspektywa Thomasa:

Ja: Naprawdę tak jej powiedział?

Dylan: Tak, wiesz jaki jest Paul. On zawsze próbuje spojrzeć z dwóch stron i zawsze próbuje jakoś usprawiedliwiać cudze postępki

Ja: Już nic mnie nie zdziwi

Dylan: Mnie też, nauczycielka aż zakończyła lekcje

Ja: To szybsze wolne mieliście

Dylan: Tak i teraz odpoczywam. A ty co robisz?

Ja: Szykuje się na piekło

Dylan: Piekło?

Ja: Mama ma dziś spotkanie z tym psychologiem i poprosiła mnie o pójście do sklepu

Dylan: Nadal nie rozumiem

Ja: No wyobraź sobie, że gdy ktoś nie używa takich rzeczy na co dzień to nie wie co jest czym

Dylan: Serio nie umiesz robić zakupów XDDD

Ja: Haha....bardzo śmieszne

Wysłałem wiadomość, po czym wzdychając odłożyłem telefon na blat stołu, zostało mi ostatnie zadanie do zrobienia więc szybko je zrobię i lecę do sklepu

Po pięciu minutach zadanie było zrobione, a ja na powrót chwyciłem telefon, aby zobaczyć czy ten dureń coś napisał

- Nic? - zapytałem sam siebie i nie wiedzieć czemu zacząłem pisać kolejną wiadomość

Ja: A ty co? Dalej się ze mnie śmiejesz?

Wysłałem wiadomość po czym pokierowałem się na dół aby wyjść do sklepu. Ubrałem buty, zarzuciłem na siebie kurtkę i już miałem wychodzić gdy nagle poczułem wibracje w kieszeni. Leniwie wyciągnąłem telefon, a gdy zobaczyłem co napisał mi ten głupek, zmarszczyłem brwi

Dylan: Długo jeszcze będę czekał?

Ja: Chyba pomyliłeś numery

Dylan: Nie...na sto procent wysłałem tą wiadomość do blondyna o czekoladowych oczach, który zamiast wychodzić patrzy w telefon

- Co jest- wyszeptałem sam do siebie

- Wybierasz się dłużej niż baba- usłyszałem niewyraźny krzyk szatyna za drzwiami

Momentalnie otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się Dylan. Był on ubrany w dżinsowe spodnie, bordową bluzę z kapturem i czarną kurtkę.

Jak on bosko wygląda

Thomas ogarnij się

- A ty co tu robisz?- zapytałem wychodząc z domu, po czym spojrzałem w niebo- przecież nadal jest pełnia

- No, ale jest dzień i tak bardzo na nas nie działa- wyjaśnił wzruszając ramionami, a ja w tym samym momencie zamknąłem drzwi na klucz- poza tym bierzemy tabletki

- Aha....a po co tu jesteś?- zapytałem wkładając dłonie w kieszenie kurtki

- Żaby ci pomóc tłumoku- powiedział pstrykając mnie w czoło, po czym nie czekając ani sekundy dłużej ruszył w stronę furtki- Idziesz?

Przewróciłem oczami, po czym nadal masując bolące miejsce ruszyłem za szatynem

Nie wiem po co tu przychodził, przecież nie musiał mi pomagać... jakoś dał bym sobie radę. No ale w sumie to miłe z jego strony...ale z drugiej trochę krępujące

Nadal myślę o naszym pocałunku i o jego pięknym uśmiechu. To na pewno tylko zauroczenie...co ja mogę wiedzieć o miłości

Po niecałych dziesięciu minutach znaleźliśmy się w sklepie, a ja wyciągnąłem listę zakupów

Sekret | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz