89

2.5K 155 193
                                    

Perspektywa Davida:

W swoim życiu przeżyłem i widziałem wiele. Widziałem spalone osady, śmierć ludzi w męczarniach, widziałem dusze, które błąkają się w zaświatach pragnąc przebaczenia. Ja sam straciłem prawie całą rodzinę i tylko dzięki podpisaniu paktu z diabłem, mogłem uratować najcenniejszą mi wtedy osobę. Bałem się, jednak nigdy nie sądziłem, że ten strach można przebić.

Niestety los utwierdził mnie w przekonaniu, że może być gorzej. Teraz gdy patrzę na blednące ciało Paula, a w uszach słyszę pisk rozumiem, że świat mnie nienawidzi.

- Louis zrób coś- warknąłem nie odrywając wzroku od młodego bruneta. Miał jeszcze tyle przed sobą. Pochodził z szanowanej rodziny, mógł jeszcze tyle w życiu osiągnąć

- David- usłyszałem głos Harry'ego, a już po chwili poczułem jak kładzie dłoń na moim ramieniu. mężczyzna chciał mnie odciągnąć jednak ja ani drgnąłem. Dalej trzymałem swoje dłonie na jego barkach więżąc, że zaraz otworzy oczy i spojrzy na mnie - Bardzo mi przykro, ale...

- Nie- przerwałem mu- On za chwilę wstanie. On nie umarł

Na sam wydźwięk ostatniego słowa moje oczy zaszczypały, oddech drżał, a dłonie zaczęły się pocić. Nie interesowało mnie to w jakim stanie widzą mnie inni. Bo mimo iż Paula znam krótko znaczył dla mnie wiele. Chciałem mu jeszcze tyle pokazać...chciałem się przed nim otworzyć. On nie może umrzeć

Wyrwałem swoje ramię z uścisku Harry'ego, po czym nie zważając na resztę przyłożyłem czoło do klatki piersiowej Paula, teraz już się nie hamowałem. Pierwsze łzy zleciały po moim policzku, a cichy szloch opuścił moje usta. Moje dłonie wzniosły się w górę, a już po chwili ułożyłem je na zimnych policzkach Paula. Był tak bardzo chłodny, a jeszcze nie tak dawno miałem wrażenie, że jego ciepłe i dobre serce mogło by topić lodowce.

- Tato- do moich uszu dotarł głos Thomasa- Tak bardzo mi przykro

- Musimy go uratować- wyszeptałem pociągając nosem- Musi być jeszcze jakieś rozwiązanie

- Ale tato

- Nie! On żyje! Ja to wiem! On nie umarł!- krzyczałem przez łzy

Z moich oczu znów poleciały łzy, zacząłem cicho płakać, a moje kciuki delikatnie jeździły po jego zimnych policzkach. Zacisnąłem szczękę przypominając sobie chwilę spędzone z Paulem. Te chwile były najpiękniejsze, bo przy nim zapominałem kim tak naprawdę jestem. Przy nim nie liczyło się jutro, tylko tu i teraz. Chce jeszcze raz zobaczyć błysk z jego oczach, chce jeszcze raz usłyszeć jego śmiech,  chce jeszcze raz zobaczyć jego ciepły uśmiech. On jako jedyny mnie nie oceniał po plotkach. Podczas gdy cały świat odwrócił się do mnie plecami, on był w stanie wyciągnął w moją stronę pomocną dłoń.

A teraz? Odszedł

Zacisnąłem delikatnie dłonie na jego twarzy, a swój mokry policzek ułożyłem na jego torsie. Thomas i reszta próbowali mnie odciągnąć, jednak ja nie miałem zamiaru się ruszyć. Po jakimś czasie odpuścili, jednak nie odeszli. Wiem że stoją za mną bo czuję ich palący wzrok na sobie. Znów załkałem nie potrafiąc opanować swoich emocji, a na ustach poczułem gorzko słony smak łez.

Nagle usłyszałem jak ktoś za mną wciągnął gwałtownie powietrze, po czym robi krok w moją stronę. Nie wiem kto to był, ale poczułem dziwny spokój gdy czyjaś dłoń spoczęła na moim policzku. Delikatnie masowała moją mokrą skórę i pewnie z tego stresu bym usnął, gdyby nie jeden mały szkopuł. Klatka piersiowa na której znajdowała się moja głowa zaczęła unosić się i opadać. Gwałtownie otworzyłem oczy odrywając twarz od klatki piersiowej chłopaka, po czym w szoku spojrzałem przed siebie.

Sekret | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz