85

3K 162 138
                                    

Chryste! Ponad 3300 słów. Mój rekord. Miłego czytania

Perspektywa Paula:

Wdech, wydech, wdech, wydech

Paul kurwa ogarnij się! Przecież to tylko poniedziałek...co z tego, że jesteś w telewizji. Co z tego, że każdy o tobie mówi. Co z tego, że każdy w szkole będzie na ciebie zerkać. Pamiętaj są plusy...rodzice prawdopodobnie cię wydziedziczą, a to bardzo podnosi na duchu

- Wszystko dobrze panie Paul?- zapytał kierowca mojej limuzyny, który spoglądał na mnie przez małe okienko

- Zawieź mnie na obrzeża miasta, później zabij i zakop moje zwłoki tak głęboko, że nikt mnie nie znajdzie- powiedziałem jakbym mówił o pogodzie

- Przykro mi, ale nie mam do tego uprawnień

- Dzięki, wiesz jak pocieszyć człowieka- odparłem, po czym znów spuściłem wzrok na moje dłonie.

Kompletnie nie wiem co robić, za to już wiem jak czuł się Thomas gdy jego sekrety wyszły na jaw. To strasznie frustrujące, a serce jeszcze nigdy mi tak nie waliło. Może jednak zostanę w domu...tak to dobry pomysł. Momentalnie uniosłem głowę chcąc powiedzieć Robertowi aby zawiózł mnie do domu, jednak w momencie gdy otwierałem usta ten westchnął kręcąc głową. Mężczyzna poprawił się na fotelu, po czym obrócił bardziej w moją stronę, aby lepiej mnie widzieć

- Boisz się prawdą?- zapytał spokojnym tonem

- Bardzo- wyszeptałem bawiąc się palcami, które teraz były spocone od stresu. Robert spojrzał chwilę w dół jakby nad czymś myślał, po czym znów skrzyżował nasze spojrzenia. Jego wyraz twarzy był łagodny i nadwyraz miły. Zawsze chodził opanowany i niewzruszony dlatego to takie dziwne

- Wiesz co ci powiem- zaczął z lekkim uśmiechem- jeśli nie chcesz tego całego wstydu po prostu zawiozę cię do redakcji i tam wszystko wyjaśnisz, że David cię szantażował. On wyjdzie na tego złego, a cała reszta nie będzie miała ci tego za złe

Na jego słowa moje oczy jak i usta momentalnie się rozszerzyły. Słucham...że niby mam jechać do redakcji i świadomie wpakować Davida w kłopoty?! To chyba jakiś nie śmieszny żart!

- Jak możesz tak mówić!- zacząłem niekontrolowanie podnosząc głos- Kocham Davida i nie mam zamiaru pakować go w kłopoty tylko dlatego, że boje się reakcji ludzi! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakim on jest wartościowym człowiekiem! Jasne, że ma złą historię, ale chce ci przypomnieć, że każdy ma swoje za uszami- powiedziałem pewnie, zaplatając dłonie na piersi

- I to chciałem usłyszeć- wyszeptał nadal z tym samym czułym uśmiechem

Moment co....

Chwila...on nie miał zamiaru zawieźć mnie do redakcji

- Idź już- kontynuował spoglądając na budynek szkoły przed nami

Przez chwilę wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem, jednak na mojej twarzy zagościł mały, prawie niewidoczny uśmiech. Spojrzałem na swoje dłonie, po czym pewnie zabrałem powietrza przez nos. Czas wykonać pierwszy krok, a co najważniejsze czas pokazać wszystkim, że jestem szczery w swoich uczuciach do Davida. Jeśli teraz bym się chował tylko pogorszył bym sprawę. A ja kocham Davida

Dlatego nie myśląc długo pożegnałem się z szoferem, po czym opuściłem limuzynę. Na dworze było zimno dlatego z automatu okryłem się szczelnie swoim szarym płaszczem. Poprawiłem swój brązowy szal, po czym ruszyłem pewnie w stronę bramy. Powoli dochodziła godzina siódma więc na dworze robiło się jasno, jednak przez lekką mgłę trudno było coś dostrzec. Spokojnym krokiem stąpałem po równym betonowym chodniku naszej szkoły, a z każdą sekundą moje serce waliło coraz mocniej. Uniosłem głowę, a gdy zorientowałem się, że jestem niedaleko drzwi wejściowych poczułem jak mój żołądek kurczy się. Dobrze wiem czego mogę się spodziewać w środku. Wyzwisk, krzywych spojrzeń, wyśmiewania, obgadywania za plecami.

Sekret | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz