Perspektywa Liama:- Brett- wyszeptałem gdy ten napaleniec znów zatopił usta w mojej szyi- idź już bo ktoś nas zobaczy, jesteśmy na parkingu szkolnym
- Nie nakręca cie to?- wymruczał seksownie, a przez moje ciało przeszły dreszcze. Brett złożył mokry pocałunek na mojej szyi, a już po chwili czułem jak jego dłoń przesuwa się z mojego kolana w górę
- Trochę nakręca, ale musimy przestać. Może być afera- odparłem odsuwając go od siebie. Brett zrobił minę smutnego szczeniaczka, a ja poczułem jak powoli zaczynam się rozpływać
- I tak przyjechaliśmy grubo przed czasem
- Wiem, ale lepiej nie ryzykować- wyjaśniłem wymuszając stanowczy ton. Tak naprawdę chciałbym się z nim trochę poobściskiwać, ale nie możemy...to za duże ryzyko
- Dobrze- pokiwał powoli głową- Mam jeszcze jedno pytanie, co dziś robisz po pracy?
- Wracam do domu, a co?
- No wiesz, dziś piątek, może chciałbyś ten czas spędzić w przyjemnej atmosferze?- powiedział unosząc teatralnie brwi, a na jego twarzy gościł cwany uśmiech
- No nie wiem, boje się, że na jakiś głupi pomysł wpadniesz- odparłem śmiejąc się cicho
- Obiecuje, do niczego cię nie zmuszę. No ale jeśli będziesz chciał....
Chłopak przeciągnął ostatnie słowo, a ja przewróciłem rozbawiony oczami. Brett jest strasznie odważny, ale lubię to w nim.
- To jak będzie? Zgodzisz się?- dopytał wypychając dolną wargę
- Eh...niech stracę
- Nic nie stracisz- odparł radośnie- No chyba, że dziewictwo
- Co!- krzyknąłem, a ten bez ostrzeżenia przywarł do moich ust
Jęknął zdezorientowany, a Brett pogłębił pocałunek, chciałem go odepchnąć, jednak po chwili odpuściłem i z przyjemnością zacząłem oddawać pocałunek. Jego usta są bardzo miękki i ciepłe. Mógłbym całować się z nim bez przerwy
- To widzimy się po lekcjach- powiedział odrywając się ode mnie
- Co...jakich lekcjach?- zapytałem będąc w małym amoku. Zacząłem się rozglądać i dopiero teraz przypomniałem sobie, że nadal jesteśmy na terenie szkoły- Kurwa!- krzyknąłem czerwieniąc się, a Brett wybuchł śmiechem- Ha ha....bardzo śmieszne
- Dla mnie tak
- Chodźmy już bo nici z wieczornych planów- rzuciłem lekko zirytowany wychodząc z auta, a za sobą słyszałem jego cichy śmiech
Najpierw doprowadza mnie do takiego stanu, a później się śmieje....i tak nie potrafię być na niego zły
Eh...co on ze mną robi?!!!
- Widzimy się u ciebie w mieszkaniu- rzucił zamykając drzwi
- A ty gdzie? Szkoła jest tam- zapytałem widząc jak chłopak kieruje się w stronę parku
- Po Dylana- rzucił idąc tyłem- spokojnie jest jeszcze przed lekcjami...to pa kochanie- dodał machając mi ręką
Chłopak posłał mi piękny uśmiech po czym obracając się pobiegł w stronę parku. Moje policzki zapiekły lekko, a na twarzy zagościł mały uśmiech. Eh...co za dzieciak
Pokręciłem rozbawiony głową po czym od razu udałem się w stronę wyjścia do szkoły. Otworzyłem drzwi i bez większych namysłów ruszyłem do mojego biura. Po dotarciu na miejsce, usiadłem na moim krześle, po czym zacząłem sprawdzać papiery. Nic specjalnego, jakieś faktury czy listy spóźnień od rady uczniowskiej.
- Trzeba będzie podpisać- powiedziałem sam do siebie
Momentalnie zabrałem się do roboty, aby nie mieć zaległości i w spokoju zacząć weekend. Coś czuję, że ten dzień będzie się bardzo dłużyć...zawsze tak mam gdy na coś oczekuje.
Tak...nie mogę doczekać się weekendu z Brettem, bardzo go polubiłem i chyba nawet trochę zauroczyłem. Co prawda chłopak często mi dogryza, jednak robi to dla żartu poprawiając mi tym samym humor
- Gdzie masz spis prawnych opiekunów?- zapytał głos gdzieś za mną
- Druga półka od góry, trzeci klaser od prawej- odparłem niekontrolowanie
Moment! Co jest!
Przestraszony obróciłem się na krześle w tamtą stronę, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły
- Co tu robisz?!- krzyknąłem do Davida
Mężczyzna nic sobie z tego nie zrobił i w spokoju wyciągnął klaser. Otworzył go, po czym powolnym krokiem zbliżył się do krzesła przed moim biurku. Leniwie usiadł na nim nadal wertując pomiędzy kartkami, a ja patrzyłem na niego z szokiem. Mój oddech był strasznie głęboki, a dłonie zaczęły pocić się jak głupie. Chyba nie muszę mówić, że jego wizyta strasznie mnie stresuje.
Nagle na twarzy Davida pojawił się lekki uśmiech i może nie zwrócił bym na to uwagi, gdyby nie fakt, że ten uśmiech był bardzo czuły. Dziwne...Wampir otrząsnął się i jak gdyby nigdy nic zaczął wertować dalej
- Jest- powiedział z zadowoleniem kładąc klaser na moim biurku- A teraz ładnie mnie dopisz. Niestety po podpisaniu paktu muszę wszystko robić przepisowo- dodał wskazując palcem, a ja od razu przysunąłem się do biurka, aby sprawdzić o co mu chodzi
Czyli mam go wpisać na listę prawnych opiekunów Thomasa
- Nie mogę tego zrobić- odparłem spogladajac na mężczyznę- Nie ma potwierdzenia z urzędu. Przykro mi, ale czasy się zmieniły i teraz na wszystko potrzebujemy papierek.
David pokiwał powoli głową, po czym oparł się o krzesło głośno wzdychając. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, a ja od razu zrozumiałem, że coś kombinuje
- Jeśli tylko po to tu jesteś to niestety nic nie załatwisz- pospieszyłem lekko zdenerwowany i przestraszony
- Oh nie...jestem tu też, aby odwiedzić wampira, który powstał z mojego ugryzienia- odparł poszerzając uśmiech
Niekontrolowanie złapałem się za nadgarstek, a do mojej głowy wróciło wspomnienie sprzed wielu set lat.
Tak, David był wampirem który mnie przemienił. Nienawidzę go za to...ale z drugiej strony gdyby nie on nigdy nie poznał bym Bretta
- A właśnie- zaczął z lekkim uśmiechem- jak tam twój chłopak?
- Skąd wiesz- rzuciłem lekko zdezorientowany
- Ja wiem wszystko- wyjaśnił rozkładając dłonie, a ja przełknąłem głośno ślinę. Dawid patrzył się na mnie z wyższością i dopiero po chwili zrozumiałem o co chodzi
- Chcesz mnie teraz tym szantażować, abym wpisał cię do prawnych opiekunów?
- Tym, że twój kochanek jest zarazem twoim uczniem? Spokojnie nie chcę cię tym szantażować...
- Czyli jednak chcesz mnie czymś szantażować, ale skoro nie tym to....nie- przerwałem rozumiejąc o co chodzi
- Po twojej minie sądzę, że już sobie przypomniałeś- rzucił posyłając mi zwycięski uśmiech
Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, a przez ciało przeszedł zimny dreszcz. On nie może mu o tym powiedzieć!
Mężczyzna wstał z miejsca, po czym przysunął klaser w moją stronę. Poprawił on swoją marynarkę i bez słowa pstryknął palcami otwierając portal
- Radzę ci to podpisać- rzucił ruszając w stronę portalu, a gdy był już przy nim obrócił się w moją stronę- Inaczej twój chłopak dowie się, że zabiłeś jego rodziców
Wampir posłał mi ostatni zwycięski uśmiech, po czym zniknął w jasnym świetle. Patrzyłem na to miejsce z szokiem, a po moim ciele co chwilę przechodziły dreszcze.
- Brett mnie znienawidzi gdy się dowie- wyszeptałem, a już po chwili po moim policzku spłynęła łza
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Sorry za błędy
1/2
CZYTASZ
Sekret | Dylmas
Vampire- Kundel- powiedziałem do stojącego przede mną chłopaka - Pijawka- odparł posyłając wrogie spojrzenie - Thomas! Dylan!- krzyknęła nauczycielka- przestańcie się kłócić na lekcji i rozwiążcie w końcu te zadania Przewróciłem oczami po czym chwyciłem z...