Rozdział ma 3000 słów, a normalnie wstawiam z 1200-1500 słów więc miłego czytania
Perspektywa Davida:
Thomas: Ciuchy wyprasowane?
Ja: tak
Thomas: Kasę masz?
Ja: Tak
Thomas: Zęby umyłeś?
Ja: Tak!
Thomas: Plan randki jest?
Ja: TAK!
Thomas: I pamiętaj, aby na pierwszej randce nie pchać mu się do łóżka. Możesz go tym odstraszyć
Ja: Thomas kurwa, zaraz oddam cię do okna życia!!!
Thomas: Grzeczniej. Nie znam cię i nie wiem komu oddaje mojego kochanego przyjaciela
Ja: Jak nic charakter masz po matce. Lepiej zajmij się Ollio i nie zapomnij wyjść z nim o 19 na spacer
Thomas: Nie zapomnę. A ty pamiętaj, że siedzę w mediach społecznościowych. Do 18 internet ma wrzeć od nadmiaru zdjęć
Przewróciłem oczami na jego wiadomość, jednak w duchu bardzo się cieszyłem. Nie sądziłem, że mój syn tak łatwo zaakceptuje moją relacje z Paulem. Nie liczyłem nawet na to, że w jednym procencie to zrozumie, a tu proszę. Taka niespodzianka.
Westchnąłem blokując telefon, po czym spojrzałem przed siebie w lustro. Miałem na sobie jasny kremowy golf, któy opinał moje mięśnie, czarne spodnie, tego samego koloru buty oraz szary płaszcz w szeroką kratkę sięgający do moich łydek. I może już wcześniej miałem uszykowane ciuchy to i tak mam wątpliwości czy aby na pewno wyglądam dobrze
Chyba jednak przesadzam i zachowuję się jak baba.
Westchnąłem przeczesując ręką swoje gęste blond włosy, a w tym samym momencie poczułem jak mój telefon zawibrował. Z niechęcią przewróciłem oczami, po czym spojrzałem na telefon. Myślałem, że to znów mój syn wyleciał z jakimś głupim tekstem, jednak okazało się inaczej. Na moje usta mimowolnie wkrad się szeroki uśmiech i całe szczęście nikogo obok mnie nie było, bo wyglądałem teraz jak wariat
Paul: Możesz stworzyć portal, jestem gotowy
Ja: Już się robi
Wysłałem wiadomość i nie czekając ani sekundy dłużej obróciłem się pstrykając palcami. Na środku salonu pojawiło się jasne światło, które po chwili zaczęło się rozszerzać rozświetlając cały salon. Portal osiągnął porządny rozmiar, a ja poczułem dziwne ukłucie w żołądku. Cholera...stresuje się i to bardzo. Myślałem, że ten stres to najwyższy poziom jaki osiągnąłem, jednak szybko przekonałem się, że jest inaczej. Bo gdy tylko sylwetka chłopak zaczęła odznaczać się w jasnym świetle poczułem jeszcze większy ucisk w żołądku.
Przełknąłem ślinę, przegryzając dolną wargę, a już po chwili Paul stanął w salonie. Portal za nim zamknął się, a pomiędzy nami nastała głucha cisza. Brunet miał na sobie czarne spodnie, czarną koszulę, czarne buty i zawieszony przez rękę płaszcz o tym samym kolorze. Jego brązowe loki były teraz wyraźniejsze, a buzia jakby jaśniejsza i czystsza. Chłopak podniósł na mnie wzrok, a gdy nasze oczy spotkały się na moje usta samoistnie wkradł się uśmiech. Chciałem się odezwać i skomplementować jego wygląd, jednak język utknął mi w gardle. Patrzyłem na niego z lekko uchylonymi ustami i chyba musiało to rozbawić chłopaka, bo po chwili jego głowa przekręciła się lekko w bok, a na usta wkradł się cwany uśmiech
- Coś nie tak?- zapytał z wyraźnym rozbawieniem co szybko sprowadziło mnie na ziemię. Otrząsnąłem się chrząkając, po czym spojrzałem głęboko w jego oczy

CZYTASZ
Sekret | Dylmas
Vampire- Kundel- powiedziałem do stojącego przede mną chłopaka - Pijawka- odparł posyłając wrogie spojrzenie - Thomas! Dylan!- krzyknęła nauczycielka- przestańcie się kłócić na lekcji i rozwiążcie w końcu te zadania Przewróciłem oczami po czym chwyciłem z...