91

3.1K 168 234
                                    

Perspektywa Thomasa:

- Spokojnie, to jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina- zapewnił mnie Dylan- Raz spróbujesz, a później pójdzie już z górki.

Nic nie odpowiedziałem, a zamiast tego z irytacją przewróciłem oczami.

- Tylko problem jest w tym, że ja nie potrafię zrobić pierwszego kroku!- wrzasnąłem wyrzucając dłonie w górę, bo od pieprzonych trzech godzin próbuje przejść pierwszą przemianę- Nie wiem na czym się skupić! I do tego siedzę nago na dywanie, przykryty jedynie kocem!- dodałem zakrywając się szczelniej bordowym materiałem.

- Mi tam to nie przeszkadza- odparł z cwanym uśmiechem. Strzeliłem mu wrogie spojrzenie na ten mało zabawny żart, a on od razu uniósł dłonie w geście obronnym- oj nie denerwuj się już. Dobrze rozumiesz czemu musisz być bez ubrać. Wilcze ciało jest większe od ludzkiego. Rozerwał byś wszystko na strzępy- wyjaśnił co było zrozumiałe nawet dla mnie

Przewróciłem oczami spoglądając gdzieś w bok, a mój wzrok spoczął na biurku Dylana. Znajdowały się na nim zeszyty, pojemnik na długopisy i parę kartek. Niby normalne biurko, jednak w tamtym momencie coś przykuło moją uwagę. Niewielka prostokątna ramka, w której za szkłem znajdowało się zdjęcie rodzinne. Nie jestem w stanie powiedzieć jak dawno fotografia została zrobiona, jednak ich stroje wskazywały na to, że było to zrobione gdzieś pomiędzy czerwcem a wrześniem. Dylan trzymał na rękach dużo młodszą Julię, po ich prawej stronie znajdował się ojciec, a po lewej ich mama. Wszyscy byli uśmiechnięci, a w tle znajdował się Mount Rushmore. Uśmiechnąłem się z lekką czułością, po czym wzdychając oderwałem wzrok od fotografii i przeniosłem go na dłonie.

- A ty- zacząłem spoglądając na szatyna przede mną. On też siedział na ziemi, jednak z tą różnicą, że on miał na sobie ubrania. To trochę krępujące, bo przed całkowitą nagością chronił mnie jedynie koc - też miałeś problem z pierwszą przemianą?

Szatyn uniósł brew, po czym z widocznym zamyśleniem spojrzał gdzieś na sufitu, jakby chciał sobie przypomnieć ten moment.

- Przykro mi, ale nie odpowiem ci na to pytanie- rzuciły krzyżując ze mną spojrzenie- Niestety nie pamiętam swojej pierwszej przemiany. My robimy to instynktownie- wyjaśnił na co kiwnąłem głową

Zrezygnowany i wyprany z jakichkolwiek chęci do dalszej próby, odchyliłem się w tył, a już po chwili moje plecy opadły na miękki dywan typu shaggy. Poprawiłem koc, aby zakrywał to co trzeba, po czym wyprostowałem nogi, które stały się już lekko zdrętwiałe. Naprawdę nie mam już sił i może wydaje się to absurdalne, bo przecież tylko siedzę, ale to naprawdę męczy. Mój umysł to totalny chaos, a jedyne co na razie potrafię to zmienić barwę oczu. Szczególnie wtedy gdy Dylan ciska jakimś wkurzającym żartem...albo gdy później chce mnie przeprosić w bardzo przyjemny sposób i

Thomas stop!

Przymknąłem oczy odrzucając od siebie brudne myśli, bo w obecnej sytuacji nie o to chodziło. Teraz muszę skupić się na przemianie i nad opanowaniem swojego wilka. Westchnąłem, po czym położyłem dłonie na brzuchu, chcąc się trochę odprężyć. Muszę oczyścić umysł odkupić się na jednej rzeczy.

Mój oddech stał się powolny i równomierny, a ja powoli czułem jak całe napięcie ze mnie schodzi. Chciałem odpłynąć i może na chwilę się zdrzemnąć, bo obecna sytuacja sprawia, iż czuję się spięty. Niestety mój spokój i harmonia zostały mi szybko odebrane w momencie, gdy poczułem ciepły oddech na policzku. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co chodzi, po czym powolnie uchyliłem prawe oko. Mój wzrok od razu spotkał się z piwnymi tęczówkami szatyna, w których błyszczała wesoła iskra.

Westchnąłem czując, że ten głupkowaty wilk zaraz z czymś wyleci, po czym uchyliłem drugie oko. Pomrugałem znudzony patrząc bezuczuciowo na jego rozweseloną twarz, a szatyn w tym samym momencie poprawił swoje dłonie, które spoczywały po obu stronach mojej głowy.

Sekret | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz