53

3.9K 236 97
                                    

Perspektywa Thomasa:

- Oj Tommy Tommy- zaczął przez lekki śmiech-Ja po prostu przybyłem na osiemnaste urodziny mojego syna- dodał, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły

Jak to syna...to nie może być prawda

- Kłamiesz!- krzyknąłem odsuwając swoje ramię, a jego dłoń zsunęła się w dół- Mama mówiła, że mój ojciec nie żyje

- I tu miała rację, przecież wampiry teoretycznie nie żyją- wyjaśnił z lekkim uśmiechem- Thomas wiem jak to wygląda, ale ja naprawdę jestem twoim ojcem- wyszeptał kładąc dłonie na moje ramiona- musimy nadrobić ten stracony czas, chodź ze mną i zostań moim następcą

- Thomas nigdzie nie idzie- warknął Dylan. Wampir spojrzał na szatyna i po chwili obaj posłali sobie wrogie spojrzenia.

- Kto ci dał prawo głosu psie- rzucił rozbawionym głosem co jeszcze bardziej rozjuszyło Dylana. Szatyn chciał ruszyć na niego lecz w porę zagrodziłem mu drogę ręką

- Dylan spokojnie- powiedziałem lekko przestraszony widząc jak jego oczy świecą się na żółto. Szatyn uspokoił się lekko, a ja na potwór spojrzałem na wampira- Wracając, nie wiem o co ci chodzi, ale nigdzie z tobą nie idę i wiedz, że nie wierzę w tą bajkę z ojcem. To nie możliwe, abyś nim był...wampiry nie mogą mieć dzieci

Mężczyzna pokręcił rozbawiony głową, a po chwili na jego twarzy zagościła złość. Nie będę ukrywać moich emocji...bardzo się tego przestraszyłem

- Idziesz ze mną czy ci się to podoba czy nie- rzucił łapiąc mnie za ramię

Wampir pociągnął mnie w swoją stronę, a w tym samym momencie usłyszałem rozdzierający się materiał. Długo nie trwało, a już po chwili przed moimi oczami mignął duży czarny wilk. Od razu zorientowałem się kto to jest.

Dylan powalił wampira na ziemię, po czym zaczął wgryząc się w jego szyję. Na podłodze rozlała się czarna maź, a wampir nadal próbował się bronić. Do okoła było słychać tylko głośny krzyk, a ja patrzyłem na tą scenę z przerażeniem. Nagle ciało wampira przestało się ruszać, a Dylan zaprzestał rozszarpywania jego szyi

- Dylan- krzyknąłem wyciągając trzęsącą dłoń w jego stronę

Wilk zszedł z ciała mężczyzna po czym niepewnie obrócił się w moją stronę. Nie potrafię określić teraz moich uczuć, jednak śmiało mogę stwierdzić, że głównym uczuciem jest strach. Pierwszy raz widziałem jak wilk rozszarpuje kogoś ciało i pierwszy raz widziałem tak wkurzonego Dylana.

Czarny wilk podszedł do mnie, a ja niepewnie położyłem dłonie na jego pysku. Poczulem wilgoć i dopiero teraz przypomniałem sobie, że to krew wampira. Dylan chciał się ode mnie odsunąć, jednak ja w porę przytrzymałem go. Wiem, że to dla niego trudne i zapewne jest bardziej przestraszony niż ja

- Już dobrze- wyszeptałem opierając czoło o jego- już wszystko będzie dobrze

Nie zważając na krew przybliżyłem się do Dylana, po czym przytuliłem go do siebie. Wilk oparł pysk o moje plecy, a ja poczułem jak jego serce zwalnia do normalnej tempa.

Chciałem zacząć pocieszać Dylana, że to pewnie głupi sen, jednak w tym samym momencie usłyszałem coś bardzo niepokojącego

Śmiech...szyderczy śmiech

Automatycznie oderwaliśmy się od siebie, po czym spojrzeliśmy w stronę wampira. Moje serce na potwór przyspieszyło, a dłonie zaczęły trząść się jak głupie

- Ciekawe- powiedział wampir nadal się śmiejąc. Mężczyzna wstał powoli, a mój wzrok spoczął na jego szyi....ona już powoli się goiła- Myślałeś, że jesteś w stanie mnie pokonać? Ja nie wiem czy to odwaga czy już głupota

Oczy wampira zaświeciły się na czerwono, a po niespełna sekundzie stanął przed nami. Wampir podniósł Dylana za futro w górę i bez ostrzeżenia, rzucił nim jak szmacianą lalką. Wilk wleciał w stoły, a z moich ust automatycznie wydostało się imię szatyna. Chciałem ruszyć w jego stronę, jednak na drodze stanął mi wampir. Zatrzymałem się i niepewnie zacząłem cofać w tył

- Nie bój się- zaczął stawiając krok w moją stronę- Tobie nic nie zrobię. Chodź ze mną, a pokaże ci jak stać się tak silnym

- Nigdzie z tobą nie pójdę!- krzyknąłem, a jego oczy na powrót zapaliły się na czerwono

Mężczyzna miał już wyciągać dłoń w moją stronę, lecz nagle ktoś zagrodził mu drogę. Spojrzałem na kolejnego śmiałka, a moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły

- Nie słyszałeś co powiedział?- zapytał Paul opanowanym głosem. Wampir zjechał go wzrokiem po czym zaśmiał się lekko

- Nie widziałeś co przed chwilą zrobiłem z tym dużym wilkiem- wskazał za siebie palcem- chyba nie chcesz tak samo skończyć?

- Nie mam zamiaru się bić...idźmy na umowę

- Co?- zapytałem równo z wampirem

- Tak, dobrze słyszycie. Tommy i tak nie będzie chciał cię słuchać, uwierz wiem jaki uparty potrafi być...

- Ej- wtrąciłem

- Wracając....nie możesz go zmuszać...Sam akt odebrania czegoś drugiej osobie to zło w najczystszej postaci, a to co robisz to odebranie mu wolności. Nawet jeśli weźmiesz go siłą i tam zamkniesz, to on zacznie udawać, że zależy mu na zostaniu twoim następcą, a później ucieknie- wyznał, a ja nie mogłem uwierzyć temu co słyszę- To wszystko co robisz jest bez sensu, jeśli jesteś jego ojcem to bądź wyrozumiały i daj mu czas. To nie jest łatwe żyć jako normalny nastolatek, a po chwili dowiadywać się, że jest się synem pierwszego wampira

Paul co ty robisz!

Wampir patrzył to na mnie to na chłopaka, a ja czułem narażając presję. Nagle jego oczy przybrały naturalny kolor, przez co lekko uspokoiłem się. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie pstrykając palcami, a po nie całej sekundzie za jego plecami otworzył się portal

- Racja...- zaczął cofając się w tył- Tommy przemyśl to, a u stóp będziesz mieć całe piekło. Jeszcze tu przyjdę- dodał, a jego sylwetka znikła w jasnym świetle

Nagle jasne światło zniknęła, a ja nadal patrzyłem w miejsce gdzie przed chwilą stał wampir. Nadal to do mnie nie dociera...jeszcze przed chwilą byłem zwykłym nastolatkiem....a teraz okazuje się, że moim ojcem jest pierwszy wampir. To nie może być prawda

- Tommy słyszysz mnie?- rzucił Paul wstrząsając moimi ramionami

Spojrzałem na niego nadal nie kontaktując, a po chwili mój wzrok zjechał na tłum wokół jednego ze stołów

- Dylan!- krzyknąłem przerażony

Zerwałem się z miejsca, po czym zacząłem przeciskać przez tłum. Dotarłem do wilka klękając przy nim i od razu chwililem jego pysk w dłonie. Dylan poruszał lekko głową ocierajac się o mój brzuch,a ja poczułem ulgę orientując się, że mój chłopak żyje

- Przepraszam- powiedziałem łkając

- Niech ktoś zadzwoni po karetkę! Prawdopodobnie ma złamaną jedną z łap- krzyknął ktoś z tłumu

- Dylan, przepraszam- wyszeptałem, a już po chwili wybuchłem głośnym płaczem

Przytuliłem się do niego, a moje powieki zrobiły się ciężkie. Wszystko jakby zwolniło, a głosy zaczęły milknąć

Po chwili widziałem już tylko ciemność

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Dziś serio szybko skończyłam rozdział bo gdy go kończę jest 21:10. I ogólnie jest to 5 rozdział z tego samego dnia (sobota)

Jeśli się wyrobie to do jutra ❤️


Sorry za błędy

Sekret | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz