60

3.4K 236 84
                                    

Perspektywa Bretta:

- Wychodzę i wrócę....może jutro!- krzyknąłem do babci która siedziała w kuchni, po czym chwyciłem za szampana

- Dobrze skarbie. Pamiętaj, aby zapiąć dokładnie kurtkę!- odparła, a ja w tym samym momencie opuściłem dom

Po powrocie do domu od razu zacząłem się szykować do Liama. Nie chce tracić czasu...ja chcę już go zobaczyć i o coś zapytać

Dziś w szkole wydawał się jakiś zamyślony. Może inni tego nie zauważyli jednak ja tak, od razu było widać, że coś go gryzie. Kocham go i dlatego też chcę być dla niego wsparciem

Najchętniej użył bym teraz szybkości wampira, jednak jest to zakazane z jednego prostego powodu. Z taką szybkością możemy spowodowac wypadek. Chociaż z tego co widziałem często łamią to prawo

A chuj...co mi szkodzi

Nie myśląc długo skręciłem w boczną uliczkę, po czym użyłem tej zawrotnej szybkości. Po paru minutach znalazłem się pod apartamentem w którym mieszka Liam, całe szczęście Liam jakiś czas temu podał mi kod i bez żadnych konsekwencji mogę wchodzić na teren posesji.

Zamknąłem dokładnie wielką bramę, po czym pewny siebie ruszyłem do drzwi wejściowych gdzie znów wpisałem kod. Wbiegłem po schodach do góry, po czym zapukałem w drzwi.

Przez pewien czas nikt nie otwierał, więc się trochę zaniepokoiłem, jednak po chwili zobaczyłem jak drzwi otwierają się. Moim oczom ukazał się Liam ubrany w codzienne ciuchy i muszę przyznać, że nawet w nich wygląda seksownie

- Hej kochanie- powiedziałem przekraczając próg mieszkania, po czym od razu wręczyłem mu szampana. Miałem skraść blondynowi pocałunek jednak ten szybko odsunął się. Zmarszczyłem brwi posyłając mu zdziwione spojrzenie, a ten w tym samym momencie zamknął drzwi- Coś nie tak?

- Nie...po prostu...chyba chory jestem i nie chcę cię zarazić- wyjaśnił śmiejąc się nerwowo, na co tylko pokiwałem głową- Zapraszam- dodał wskazując dłonią na salon

Zdjąłem buty, powiesiłem kurtkę i bez zbędnego marnowania czasu ruszyłem za blondynem. Liam zaproponował krew, a ja w tym samym momencie usiadłem na kanapie.

Coś mi tu nie gra, blondyn wygląda na bardzo spiętego i zdenerwowanego jednocześnie...a przecież jeszcze dziś rano był inny...tętnił życiem

- Kurcze- wyszeptał przypadkowo rozlewając krew na blacie

- Pomogę ci- rzuciłem wstając.

Podszedłem do blatu, po czym chwytając za ręcznik papierowy pomogłem mu wycierać krew. Chciałem złapać z nim jakiś kontakt wzrokowy, jednak na próżno...blondyn zachowywał się tak jakbym w ogóle nie istniał. Czas to na nim lekko wymusić

Przejechałem ręcznikiem po blacie i "przypadkowo" trąciłem jego dłoń. Liam wzdrygnął się lekko, po czym szybko odsunął rękę.

Co jest?!

- Już sobie poradzę.... możesz usiąść- rzucił bezuczuciowo

Zdziwiony jego zachowaniem zmarszczyłem brwi, jednak posłusznie wykonałem jego prośbę. Liam powycierał wszystko, po czym przynosząc krew, kieliszki i szampana usiadł obok mnie na kanapie

W sumie powiedzenie "obok" to za dużo....on usiadł jakiś metr ode mnie

- Coś nie tak?- zapytałem już lekko zirytowany

- Dobrego szampana kupiłeś- odparł ignorując moje pytanie- ale spróbuj też krwi...dziś winogronowe znalazłem. Było trudno znaleźć...ostatnio w ogóle trudno znaleźć dobry smak krwi, a szczególnie ten..

Sekret | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz