Rozdział 5

1K 36 0
                                    

Przyjęcie założycieli

Dzisiaj był dzień przyjęcia założycieli, jak i naszego planu. Wczoraj jeszcze obgadaliśmy pewne szczegóły, jak to ma wyglądać.

W tej chwili wybierałam sukienkę. Postanowiłam, że założę czerwoną, siegającą przed kolano, bez ramiączek. Była śliczna. Do tego jakiś lekki makijaż. Nie lubiłam się mocno malować. Nałożyłam troche złotego cienia na powieki, podkreśliłam rzęsy tuszem i usta pomalowałam błyszczykiem. Włosy lekko pokręciłam.
Wyglądałam idealnie.

Jeszcze buty, postawiłam na zwykłe czarne szpilki.

Do pokoju wparował Stefan, był już gotowy, miał na sobie zwykły garnitur. Nigdy nie widziałam go elegancko ubranego ciekawe doświadczenie.

- Jak wyglądam? - spytałam obracając się w jego stronę.

- Ślicznie - odpowiedział w szoku.

- Idziemy? - zapytałam.

- Jasne, Damon już czeka w samochodzie - powiedział będąc dalej w szoku.

- Aż tak źle wyglądam, że jesteś w szoku? - zaśmiałam się.

- Właśnie na odwrót, wyglądasz olśniewająco, dlatego jestem w szoku - odpowiedział.

- Bardzo mi miło, ty też jesteś niczego sobie Stefcio -

Wyszłam, a młody Salvatore zaraz za mną. Zobaczyłam niebieski słynny samochód, którym Stefan odbierał mnie z lotniska. Wsiedliśmy.

- Wow Elizabeth - powiedział Damon.

- Aż tak źle wyglądam? - spytałam.

- Nie no coś ty, Klaus zaniemówi - powiedział brunet.

Po kilku minutach dojechaliśmy pod jakomś rezydencje. Była piękna. Jak całe Mystic Falls. Miało swój uroczy klimat, który odrazu pokochałam.

Wyszliśmy z auta. Bracia do mnie podeszli. Z prawej pod ramie trzymał mnie Stefan, a z lewej Damon.

- Damon a ty nie z Eleną powinnieneś iść? - spytałam.

- Długa historia, może opowiem ci po przyjęciu - odpowiedział.

Nie odpowiedziałam nic tylko pomachałam głową co oznaczało " rozumiem ".

- Dobra Eliza i Damon czas zacząć ten cały cyrk - zagadnął Stefan.

- Bracie czyżbyś się zmieniał na lepsze, że uważasz to za cyrk? - zaśmiał się Damon.

Zaśmiałam się na to pytanie. Podeszliśmy pod duże brązowe drzwi rezydencji, otworzyły się.
Nasza trójka weszła przez nie, wzrok większości gości został skierowany na nas.

Szliśmy przed siebie, zatrzymaliśmy się przy stole z przekąskami. Nagle podszedł do nas mężczyzna, brunet.

- Kogo moje oczy widzą bracia Salvatore z kobietą, ale nie słodką Eleną - powiedział.

- Kol to jest Elizabeth - powiedział Stefan.

Pierwotny - pomyślałam.

Wyciągnął rekę w moją stronę, podałam mu swoją, którą jak zrobił to Klaus ucałował.

- Miło mi cię poznać Elizabeth - powiedział Kol.

- Mi ciebie nie za bardzo - odpowiedziałam.

- Milutka - powiedział pierwotny.

Odszedł.

- Czy wszyscy pierwotni są tak upierdliwi? - zapytałam braci.

- Tak, przyzwyczaisz się - odpowiedział Stefan.

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz