Rozdział 54

263 12 0
                                    

Powrót

Byliśmy już na cmentarzu, Davina kazała mi położyć Aurore w zrobionym przez siebie okręgu do którego ja też miałam wejść, zrobiłam to. Po chwili zaczeła wypowiadać zaklęcie, nastała ciemność.

Obudziłam się, spojrzałam na siebie, udało się jestem w swoim ciele.

- To ty Elizabeth? - spytała Davina.

- Tak to ja, a co z nią?  - wskazałam na Aurore.

- Nie wiem, nie budzi się, najważniejsze, że ty się
obudziłaś -

Wstałam z ziemi, podeszłam do Daviny i Marcela.

- Dziękuje wam za pomoc bardzo, jakbyście czegoś potrzebowali dajcie znać, ja muszę lecieć, mogę zabrać ze sobą Aurore? -

- Jasne, bierz ją -

Wziełam kobiete na ręce i za pomocą wampirzej szybkości udałam się do rezydencji Mikaelsonów.

Weszłam do salonu siedziała tam Rebekah, spojrzała na mnie.

- Spokojnie to już ja, Davina wykonała zaklęcie, ja się obudziłam, a ona jeszcze nie, możemy ją zamknąć w piwnicy? -

- W końcu zaproponowałaś coś mądrego -

Zeszłyśmy razem do wspomnianego pomieszczenia, zapiełam kajdany na rękach Aurory i wyszłyśmy.

Usiadłam na kanapie, a obok mnie Rebekah.

- Gdzie Klaus i Hope? - zapytałam.

- Poszli na spacer, Aurora troche namieszała, zajmowała się bardziej Klausem niż Hope, dlatego coś mi w tym nie pasowało, ty troszczyłaś się o nich tak samo, a jej zależało tylko na Klausie -

- Dobrze, jak tam ślub? Odbędzie się? -

- Tak, nie zrezygnowaliśmy z tego, wszystko już prawie gotowe, zostały mi tylko małe niedociągnięcia i będziesz moją prawdziwą siostrą - była szczęśliwa.

- Będę żoną Klausa Mikaelsona, zaszczyt
totalny -

- Ja bym stawiała na przekleństwo, ale jak wolisz -

- Nie przesadzaj -

- Musimy jeszcze suknie dla ciebie wybrać, Aurora już jakąś wybierała, ale mnie się nie podobała, więc wybór zostawiam tobie - wyjeła telefon z kieszeni - To są dwie suknie, które wpadły mi w oko -

Jedna była biała, z odrytymi plecami, koronkowa, aż do ziemi, a druga również sięgała do ziemi, biała, ale zakrywała całe ciało.

- Powiem ci, że ta pierwsza do mnie bardziej przemawia -

- Już wiem, że jesteś prawdziwą Elizabeth -

- Dlaczego? -

- Ponieważ Aurora wybrała tą drugą, a ty wybrałaś tak jak myślałam, że to zrobisz -

- Na ślub taką sukienke? To staromodne -

- Ona zawsze była staromodna, ale skończmy jej temat już, jak się czujesz? -

- Nie jest tak źle, oprócz tego, że czuje się troche zagubiona, ale to raczej normalne, byłam w innym ciele przez ostatnie dnii -

- Normalne to jest, musisz wrócić do swojego trybu życia, spokojnie, pomogę ci, masz zaniedługo swój wielki dzień, ślub z Mikaelsonem, czyli nim w końcu będziesz -

- Klaus źle przyjął no wiesz to co powiedziałam o tobie i Marcelu? - spytałam.

- Tak szczerze to o dziwo nic nie zniszczył, tylko zabrał Hope na spacer i wyszedł, jak to on powiedział przewietrzyć się -

- Okej, jakby co chciałabym przeprosić za to co mogła powiedzieć do ciebie Aurora, wiem, że to nie moja wina i nie wiem czy coś mówiła złego w twoją stronę, ale przepraszam -

- Spokojnie, jest w porządku wiem, że to nie byłaś ty, ale Klaus jest raczej wściekły na siebie, że nic nie zauważył, nie dziwie mu się -

Siedziałyśmy tak, rozmawiałyśmy, gdy przez główne wejście wszedł Klaus z wózkiem, wstałam z kanapy, popatrzyłam w oczy hybrydy, widziałam w nich nienawiść, podbiegł do mnie z wampirzą szybkością, złapał za gardło.

- Klaus, to już ja, spokojnie - powiedziałam.

- Dlaczego miałbym ci uwierzyć? - rozumiałam go, był zagubiony, przez ten cały czas myślał, że Aurora w moim ciele jest mną.

- Jak jeszcze byłam wilkołakiem porwał mnie Tyler ty mnie wtedy uratowałeś, później się do siebie zbliżyliśmy, chociaż Stefan uważał cię za wroga, to ja zobaczyłam w tobie coś czego nikt nie potrafił od tysiąca lat prawie, wydobyłam twoje człowieczeństwo i dałam ci nadzieje, naszą córkę, która jest dla nas najważniejsza -

- Powiedz coś czego nie wiedziałaby Aurora? -

- Uwolniłam klątwe wilkołaka w wieku 17 lat, pokłóciłam się z chłopakiem, jechałam, człowiek wyskoczył mi na maskę, zabiłam go, była wtedy pełnia, przemieniłam się, zabiłam swoich adopcyjnych rodziców i muszę żyć z tym do końca swojego życia -

Puścił mnie, podszedł do mnie, dotknął mojego policzka.

- To naprawdę ty? -

- Tak, Aurora jest w piwnicy, nie wiem czy się obudziła, ale - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ Klaus wbił się w moje usta, po chwili oddałam pocałunek, oderwaliśmy się od siebie.

- Plany ślubu dalej aktualne? - zapytałam.

- Oczywiście, że tak, nawet prawie wszystko jest gotowe z tego co mi mówiła Rebekah. Po ślubie zajmiemy się Aurorą, który ma się odbyć za jakiś tydzień, więc masz jeszcze tydzień czasu do bycia prawowitym Mikaelsonem, chociaż już nim jesteś i masz też tydzień na
zrezygnowanie -

- Nie zamierzam rezygnować, siedzę w tym za głeboko -

- Taką odpowiedź chciałem usłyszeć. Po ceremoni przygotowałem dla nas niespodziankę, mam nadzieję, że ci się spodoba -

- Wiesz jak nienawidzę niespodzianek -

- A ty wiesz jak ja je lubię robić -

- Muszę naprawdę się do tego przyzwyczaić -

- Dasz radę, w sumie nie masz wyboru -

- Muszę cię też kiedyś zaskoczyć z czymś, nie może być tak, że tylko ty robisz mi niespodzianki -

- Mnie jest trudno zaskoczyć -

- Zobaczymy, a teraz idę do pokoju jestem trochę zmęczona, po tym zaklęciu -

Poszłam do pokoju, zdjęłam buty i kurtkę, położyłam się w łóżku, zasnełam.

-----------‐------------------------------------------------------------------------------
Hejkaa, przepraszam was za długą trochę nieobecność i mało rozdziałów ale szkoła itp, teraz mam ferie, postaram się wrzucać częściej trochee <33
miłego dnia/wieczoru lub miłej nocy <33

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz