Rozdział 34

481 17 0
                                    

Impreza

Rebekah zabrała mnie do jakiegoś baru za miastem. Usiadłyśmy przy barze, zamówiłyśmy burbon.

- Jak się czujesz kochana? - spytała.

- W sensie? - dopytałam.

- No z tym, że teraz jesteś hybrydą. Wiesz wampiryzm i te sprawy - powiedziała.

- Nie jest tak źle, chociaż coraz częściej mam ochote komuś wyrwać głowe -

- Przyzwyczaisz się -

- Mam nadzieję - zaśmiałam się.

- A teraz chodź się pożywić. Panujesz nad tym? -

- Daje radę, gdy wtedy wyprowadziłam się od Klausa musiałam sobie radzić sama ze swoim pragnieniem, dlatego pobadłam w alkoholizm -

- Mój brat czasami jest dupkiem, ale na tobie mu bardzo zależy -

- Czasami to za mało powiedziane - odpowiedziałam.

Zaśmiałyśmy się. Blondynka złapała mnie za ręke i zaprowadziła za budynek.

- Zaraz wracam - znikneła za pomocą wampirzej szybkości.

Po kilku sekundach wróciła z dwoma mężczyznami. Jeden był brunetem, a drugi blondynem.

- Którego bierzesz? Pewnie blondyna - powiedziała.

- Zgadłaś - odpowiedziałam.

Podeszłam to blondyna.

- Nic nie mów - użyłam perswazji.

- Widzę, że opanowałaś już tą sztuczkę - skomentowała Rebekah.

Olałam jej komentarz, wbiłam się w szyje mężczyzny, piłam krew, dotąd dopóki nie poczułam jak ofiara słabnie, przestałam. Nadgryzłam swój nadgartek i podałam mu swoją krew, rana znikneła.

- Zapomnij o wszystkim i wróć do domu - powiedziałam za pomocą perswazji.

Wytarłam mu jeszcze chusteczką krew z szyi, odszedł.

- Jedziemy do Nowego Yorku - oznajmiła moja przyjaciółka.

- Co? Jak to? Przecież ja muszę wrócić do córki, do Klausa. Mamy Dahlie do pokonania, a nie zabawę w Nowym Yorku. Pojedziemy tam jak się wszystko skończy obiecuję -

- No dobra trzymam cię za słowo, a teraz wracajmy -

Wsiadłyśmy do samochodu i jechałyśmy w stronę Nowego Orleanu. Po jakiś 40 minutach byłyśmy pod rezydencją. Była godzina 2:00 w nocy.

Weszłyśmy po cichu, ale nam nie wyszło i po chwili pojawił się przed nami Klaus.

- Boże nie strasz mnie tak - powiedziałam.

- Jak się bawiłyście? - zapytał.

Spojrzałyśmy się na siebie z Rebeką i wybuchłyśmy śmiechem, alkohol i krew chyba zaczeły działać.

Przestałam się śmiać.

- Bardzo dobrze - odpowiedziałam.

- Było by jeszcze lepiej gdybyśmy wylądowały w Nowym Yorku. Pamiętaj co mi obiecałaś- powiedziała blondynka i poszła do swojego pokoju.

- Co jej obiecałaś? - pytał mój ukochany.

- Nic wielkiego, że pojadę z nią do Nowego Yorku -

Zaczęłam się kierować do mojego i Klausa pokoju. Weszłam do środka, zdjełam z siebie sukienkę. Stanełam przed szafą i szukałam ubrań w których bym spała. Nagle za mną stanął Klaus, byłam w samej bieliźnie. Podszedł do mnie, objął od tyłu, zaczął całować po szyi.

- Aż tak się stęskniłeś? Czy byłeś przez ten cały czas zazdrosny? - zadałam dwa pytania na raz.

- Nie mogę obciskiwać się z moją
ukochaną - odpowiedział.

- Możesz tylko jest 2:00 w nocy, Elijah i Rebekah są w domu i chcą spać - wytłumaczyłam.

- Elijahy nie ma na noc z tego co wiem poszedł do Hayley, a Rebekah to najmniejszy problem troche nam po dogryza i przestanie -

Odwrócił mnie w swoją stronę i wbił się w moje usta, nasze języki walczyły o dominacje, którą wygrał. Za pomocą wampirzej szybkości przygwoździłam go do ściany.

- Cały czas zapominam, że jesteś hybrydą i nie muszę się już hamować - powiedział między pocałunkami.

Oderwałam się od niego na chwile, spojrzałam w jego oczy, a on to wykorzystał i teraz ja byłam przyciśnięta do ściany. Całowaliśmy się namiętnie.

Złapał mnie za uda i podniósł, oplątałam nogami jego biodra. Zaniósł mnie na łóżko, a sam zaczął się rozbierać. Miał na sobie tylko bieliznę. Zawisł nade mną, zaczął całować po szyi, schodził coraz niżej. Odpiął mój stanik i rzucił go gdzieś tak samo zrobił z moimi majtkami. Zdjął swoje bokserki i wszedł we mnie zdecydowanie. Jęknełam, ale przypomniałam sobie, że Rebekah jest w domu, zakryłam ręką usta.

- Chce cię słyszeć - powiedział mi na ucho.

Moje jęki wypełniały cały pokój. Czułam, że już się nie hamował, jak byłam wilkołakiem wszystko robił delikatniej.

Poczułam charakterystyczne uczucia, doszłam i on po chwili też.

Położyliśmy się razem na łóżku, przykrył nas kołdrą. Spojrzałam na pokój, moja bielizna i jego ciuchy były po rozrzucane w różne miejsca. Wtuliłam się z tors Mikaelsona, zasnełam.

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz