Znowu razem
Mineło 5 lat, dużo czasu, przekałam naszyjnik Hope, bardzo się ucieszyła. Przez ten czas zajełam się opieką nad nią, ma już 7 lat, jest silną dziewczynką.
Rok po zniknięciu Mikaelsonów zaczeła z niej wychodzić moc czarownicy, podejrzewam, że dlatego miała te koszmary, poprosiłam zaufaną czarownice o zrobienie branzoletki, która uciszyła jej magię na jakiś czas, nie jest jeszcze gotowa na jej zapanowanie.
Moja przyjaźń z Hayley wzmocniła się i to bardzo, a sama kobieta zajmowała się zdobywaniem składników na antidotum.
W końcu nadszedł ten dzień Hayley zdobyła wszystko co było potrzebne, jady 7 bardzo rzadkich watah, udało jej się, najpierw miała wybudzić Freye, a ta zrobić antidotum, potem Mikelsonów, a na końcu mieli wybrać się po Klausa.
Bałam się spotkania z nim w końcu nie widzieliśmy się 5 lat to sporo czasu. Czułam też, że Hope się boi spotkania z ojcem, nie dziwie jej się.
Dziewczynka jeszcze spała, obudziłam ją.
- Wstawaj kochanie, śniadanie jest już w kuchnii, ubierz się i zejdź na dół - powiedziałam i wyszłam z jej pokoju.
Po kilku minutach Hope zeszła, usiadła przy blacie w kuchnii, zaczeła jeść płatki. Po chwili zjadła.
- Mamo stresuje się -
- Spokojnie skarbie, wszystko będzie dobrze -
- Dawno nie widziałam taty, a co jeśli coś źle zrobię -
- Nic źle nie zrobisz, wiem to - pocałowałam ją w czoło.
Usłyszałam jak mój telefon dzwonii, podeszłam do stolika na którym leżał, wziełam go do ręki, spojrzałam na to kto dzwoni, była to Hayley, odebrałam.
- No już jedziemy - powiedziała.
- Okej -
- Hope miała dzisiaj koszmar? - zapytała.
- Dzisiaj nie -
- Mamo - zawołała Hope.
- Dobra ja kończe do zobaczenia - odezwałam się.
- Do zobaczenia - rozłączyłam się.
- No co tam kochanie? - spytałam.
- Gdzie schowałaś mojego misia? -
- W twoim pokoju jest w szufladzie tej na samym dole -
Poszła na górę.
Coraz bliżej było spotkania, a ja się strasznie stresowałam.
Mineły 3 godziny, usłyszałam podjeżdżające auto.
" To muszą być oni " - pomyślałam.
Siedziałam na kanapie, czytając książke, drzwi się otworzyły przez które weszli Mikaelsonowie.
Hayley podała im kieliszki do których nalała szampana i wyszli przed dom, a ja poszłam po Hope.
- Musimy zejść na... - nie zdążyłam dokończyć.
- Boże co tu się stało? - zapytałam.
Na podłodze wszędzie było wszystko po rozrzucane.
- Trochę się zestresowałam i branzoletka chyba tego nie zdążyła zatrzymać - odpowiedziała dziewczynka.
- Okej, posprzątamy to później i branzoletką też się zajmiemy później, nie zdejmuj jej z ręki, możemy się tak umówić? -
Pokiwała głową twierdząco.
Zaczełyśmy schodzić po schodach, Hope złapała mnie za ręke, wyszłyśmy, a wszyscy Mikaelsonowie patrzyli na dziewczynke, zacisneła mocniej nasz uścisk, była zestresowana.
- Mamo mogę iść pomalować w ogrodzie? -
- Tak, oczywiście -
Odrazu pobiegła w stronę stolika stojącego niedaleko, usiadła na krześle i zaczeła malować.
- Idź do niej - powiedziałam do Klausa.
Spojrzeliśmy sobie w oczy, ale po chwili wykonał moje polecenie.
Hayley podała mi kieliszek, zaczełam z niego pić, nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, wyjełam telefon z kieszni, włączyłam go i zobaczyłam.
" Ktoś próbuje złamać zaklęcie maskujące, nie wiem ile zdołam je utrzymać. Przyjedź do mnie "
Napisała to Bonnie, ona była tą czarownicą, która mi pomagała. Opróżniłam kieliszek do końca, odłożyłam na stolik, zeszłam z tarasu na którym byliśmy, słyszałam jeszcze głosy krzyczące za mną, ale w tej chwili musiałam nie dopuścić do ujawnienia naszej lokalizacji.
CZYTASZ
Enemies To Lovers
FanfictionWszystko zaczeło się od przyjaźni dwóch osób Elizabeth Maximoff i Stefana Salvatore. Pewnego dnia do Mystic Falls przyjeżdża rudowłosa kobieta, aby pomóc przyjacielowi w potrzebie. Co się wydarzy jak pozna pierwotną hybrydę Niklausa Mikaelsona? Będ...