Rozdział 57

250 10 0
                                    

Zmiana

Wszystko się zmieniło, Rebekah z Hope wyjechały, a ja czułam cały czas nie pokój, nie mogłam spać nocami. Klaus się o mnie martwił, wiedziałam to.

Aktualnie stałam na balkonie i obserwowałam ludzi, którzy chodzili po ulicach. Zazdrościłam im tego, że większość z nich nie wie o świecie nadprzyrodzonym.

Usłyszałam trzask i głosy. Dwa były dla mnie zupełnie nie znane. Zeszłam na dół i zobaczyłam dwóch mężczyzn. Odwrócili się w moim kierunku. Podeszłam do Klausa, a ten objął mnie w talii.

- Co się dzieje? - spytałam.

- To są Tristan i Lucien, chcą odzyskać Aurore -

- Wiecie, że jej nie odzyskacie, za bardzo mnie zdenerwowała - powiedziałam.

- Wiemy, ale - nie dałam Tristanowi dokończyć.

- Nie ma żadnego ale, mogliście jej bardziej pilnować -

- Zrobiła to bez naszej wiedzy - mówił dalej.

- Mówię trzeba było jej lepiej pilnować - uśmiechnełam się sztucznie.

Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przeszkodziłam.

- Jeżeli jeszcze raz któryś z was się odezwie dołączycie do niej - zagroziłam.

- A teraz moglibyście wyjść, raczej znacie drogę do
drzwi - odwrócili się i wyszli.

- Nie znałem cię od tej strony - powiedział schodzący Kol.

- A ja nie wiedziałam, że wyglądasz tak jak pierwszy raz cię spotkałam -

- A no tak wróciłem do swojego ciała -

- Przystojniak -

- Udam, że tego nie słyszałem - odezwał się Klaus.

- Nie bądź zazdrosny -

- Ja już spadam jeszcze chce pożyć bez sztyletu w
piersii - odezwał się Kol i wyszedł.

Odwróciłam się w stronę hybrydy i pocałowałam, pogłębił pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską.

- Jest coraz gorzej, wpadam w jakomś paranoje -

- Spokojnie, jesteś zmęczona powinnaś w końcu się porządnie wyspać, nie sypiasz Elizabeth, martwię się o ciebie strasznie -

- Powinnam, ale nie potrafię - usiadłam na kanapie, a Klaus kucnął przy mnie, złapał za ręce.

- Jak zamykam oczy cały czas widzę twarze tych ludzi, których wtedy skrzywdziłam -

- Musisz przestać się zadręczać to nie była twoja wina wiesz o tym, zrób to dla mnie, dla Hope -

- Staram się cały czas jak mogę, ale to nie daję
mi spokoju -

- Myśl o czymś innym na przykład o tym, co się wydarzyło w twoim życiu po tych wydarzeniach -

- Poznałam Stefana, jego brata i przyjaciół potem ciebie, zakochałam się w tobie, urodziłam córkę, a teraz jesteśmy małżeństwem, ale Stefan tego nie dożył -

- Akurat to ostatnie mogłaś odpuścić -

- No co? Szczera jestem -

- Zdążyłem to zauważyć jako jedyna mi się potrafiłaś postawić -

- I jako jedyna potrafię ustawić cię do pionu -

- To też, ale nie rozmawiamy o mnie -

- Miało być tak pięknie, ale jak zwykle coś poszło nie tak, czemu mam takiego pecha -

- Nie tylko ty, siedzimy w tym razem -

- Pragnę tylko mieć w miarę normalne życie z
tobą i Hope -

- Nigdy nie będziemy mieli normalnego życia, ale kiedy się to wszystko skończy mam nadzieję, że nic nam nie przeszkodzi -

- Też mam taką nadzieję. Nie mogę znieść kolejnej rozłąki z Hope, źle to na mnie wpływa -

- Widzę kochana, jest nam wszystkim cieżko, ale ty to najbardziej przeżywasz, powinnaś się położyć -

- Nie będe spać kiedy wiem, że mamy tyle do załatwienia -

- Nie spałaś od 2 dni -

- Pójdę poszukać jak pozbyć się starego upierdliwego wampira, który ma po swojej stronie silną
czarownice -

- Dobrze, a ja zajmę się sprawą naszej słynnej trójki -

- Poinformuj mnie jak coś się wydarzy -

- Ty też -

Pocałowałam Klausa i poszłam do biblioteki Mikaelsonów, musiało tu coś być.

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz