Rozdzina
Perspektywa Klausa:
Elizabeth nie wracała, martwiłem się strasznie. Moje rodzeństwo próbowało mnie pocieszyć, że zaniedługo wróci, ale to nic nie dawało. Siedziałem sobie spokojnie w salonie wraz z moim rodzeństwem, gdy nagle przez główne wejście wszedł Marcel razem z Daviną.
- Davina chciałaby wam coś przekazać - odezwał się Marcel.
- Elizabeth przyszła do mnie, żeby się dowiedzieć jak może zapobiec wpływowi na jej umysł, znalalazłam sposób, wyłączenie uczuć, zrobiła to, a przed tym kazała mi wam przekazać, że jesteście najlepszym co ją w życiu spotkało i macie o nią nie walczyć -
Poczułem ukłucie w sercu, Elizabeth wyłączyła uczucia to była najgorsza wiadomość jakiej mogłem się spodziewać. Nie potrafiłem nic z siebie wydusić. Straciłem ją na jakiś czas, ale na ile, nie wiadomo, mogą to być dni, miesiące, a nawet lata.
Perspektywa Rebeki:
Byłyśmy z Hope w małym miasteczku daleko od Nowego Orleanu. Mała już umiała sama chodzić, a nawet mówiła w końcu miała zaraz 2 lata. Tylko szkoda, że ja obserwowałam jej postępy, a nie Elizabeth i Klaus. Zasłużyli na szczęście, a zwłaszcza Niklaus, był okrutny to prawda, ale teraz jest inny, wrócił stary Klaus, którego pamiętałam z dzieciństwa.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić, podeszłam do szafki na której leżał, zobaczyłam numer Elijahy, odebrałam.
- Co się stało? - spytałam.
- Elizabeth wyłączyła uczucia, żeby pokonać
Alexa - odezwał się Elijah.Nigdy się nie spodziewałam, że Elizabeth to zrobi, ale ona była w stanie to zrobić, poświęcić się dla rodziny, my byliśmy jej rodziną. Hope była dla niej wszystkim co miała, widziałam to w oczach kobiety, jak patrzyła na dziewczynkę wiele razy, jak na skarb, którego nigdy nie odda. Cała nasza rodzina była wszystkim co miała.
- Co teraz robimy? - zapytałam.
- Nie mamy pojęcia, Davina przekazała nam, że Elizabeth powiedziała, żebyśmy o nią nie walczyli -
- Jak się czuje Klaus? -
- Źle, od wyjścia Daviny i Marcela nie wychodzi ze swojej pracowni -
- Mam wrócić z małą? -
- Myśle, że tak będzie najlepiej, teraz powinniśmy być wszyscy razem -
- Dobrze, zaniedługo będe - rozłączyłam się.
Zaczełam pakować nasze rzeczy, spakowałam je do bagażnika. Hope posadziłam z tyłu w foteliku.
- Gdzie jedziemy? - zapytała.
- Wracamy do domu -
- Do mamy i taty? - była szcześliwa.
- Tak kochanie, jedziemy do taty -
- A co z mamą? -
- Napewno wszystko w porządku, tylko nie będzie jej w domu, ma pewne sprawy do załatwienia -
Hope już się nie wypytywała, nie mogłam jej powiedzieć, że Elizabeth może nie wrócić za szybko, jest za mała, żeby to jeszcze rozumieć.
Droga mineła nam bardzo szybko i spokojnie. Po paru godzinach byłyśmy już w Nowym Orleanie. Podjechałyśmy pod naszą rezydencje. Wysiadłam z samochodu, wyjełam nasze bagaże, odpiełam małą z fotelika, wysiadła, złapała mnie za ręke, weszłyśmy do środka.
CZYTASZ
Enemies To Lovers
FanfictionWszystko zaczeło się od przyjaźni dwóch osób Elizabeth Maximoff i Stefana Salvatore. Pewnego dnia do Mystic Falls przyjeżdża rudowłosa kobieta, aby pomóc przyjacielowi w potrzebie. Co się wydarzy jak pozna pierwotną hybrydę Niklausa Mikaelsona? Będ...