Rozdział 14

682 21 0
                                    

Tajemnicze spotkanie

Wszyscy oprócz Matta byliśmy w pensjonacie Salvatorów i obmyślaliśmy plan.

- No to tak jedziemy na dwa samochody. Klaus, Rebekah, Elijah i Elizabeth w jednym, a ja, Stefan,Caroline i Bonnie w drugim - odezwał się Damon.

- Tak, ale pamiętajcie, że nie wiemy czego się spodziewać bądźcie ostrożni - powiedział Stefan.

Udaliśmy się do samochodów Elijah usiadł za kierownicą, a Rebekah obok niego. Ja i Klaus byliśmy na tylnich siedzeniach. Wyruszyliśmy przyznam obawiałam się i to strasznie, nie wiemy nic, Kto to napisał? Dlaczego?

- Wszystko w porządku? - zapytał Klaus kładąc mi ręke na kolanie.

- Jasne tylko myśle o tym czego mamy się
spodziewał - odpowiedziałam.

- Będzie dobrze - pocieszał mnie.

Uśmiechnełam się w jego stronę co on odwzajemnił.

- Chce mi się rzygać jak na was patrzę - odezwała się Rebekah.

- Aż tak źle nam życzysz? - zapytał Klaus.

- Oczywiście, że nie przynajmniej nie jesteś taki upierdliwy i mściwy tylko stałeś się Niklausem jakiego
znamy - odpowiedziała blondynka.

Oparłam głowę o ramię hybrydy i zasnełam.

- Hej wilczku wstawaj - szturchnął mnie lekko Klaus.

- Już jesteśmy? - spytałam.

- Tak - odpowiedział.

Wysiadłam z auta, a Klaus zaraz za mną. Podszedł do mnie tak jak i reszta naszej ekipy.

- Dobra rozdzielimy się, bo jest dużo tych
magazynów - powiedział Stefan.

Stefan nas podzielił.
Ja + Damon, Rebekah + Stefan, Elijah + Bonnie, Klaus + Caroline.

Byłam zła dlaczego akurat ja z Damonem. Nie zamierzałam się do niego odzywać, ale oczywiście on zamierzał.

- Jesteś dalej na mnie zła? - zapytał.

- Tak jakoś nie mieliśmy okazji pogadać o tym co
zrobiłeś - powiedziałam.

- Dobra przyznaje moja wina przepraszam -

- Widać, że nie umiesz przepraszać, ale dobra ze Stefanem się pogodziłam z tobą też mogę -

Weszliśmy do magazynu, był ogromny. Usłyszeliśmy jakiś dźwięk za nami automatycznie się obróciliśmy. Damon nagle upadł na ziemie, a przede mną pojawił się sobowtór Eleny.

- Katherine - powiedziałam przerażona.

- Witaj Elizabeth - odpowiedziała.

- Czego chcesz ode mnie? - zapytałam.

- Obserwuje ciebie od jakiegoś czasu jesteś ważna i bliska Klausowi, a jak wiesz ja uciekałam przed nim 500 lat teraz czas na zemstę -

Pojawiło się koło mnie jakieś 20 wampirów. Sama nie dam rady ich pokonać, a Damon ma skręcony kark naprawdę mam pecha.

Wampiry zaczeły podchodzić coraz bliżej. Zobaczyłam koło siebie drewniany kołek. Poczułam żądze krwi zawsze tak się działo, gdy były blisko mnie wampiry, ale przy pierwotnych i Salvatorach potrafiłam to opanować, ponieważ są dla mnie ważni, a te wampiry są dla mnie zupełnie obce, więc mój wewnętrzny wilk się odzywa, jest zły.

Zaczeła się walka, byłam w szale. Wampirów było z 20, a ja sama. Po jakieś 10 minutach zabiłam każdego z nich. Byłam cała we krwi.
Podbiegłam do Damona, zaczeła go uderzać w policzek.

- Wstawaj - powiedziałam.

Po chwili uderzania go i mówienie do niego obudził się.

Rozglądał się do okoła.

- Co się stało? - zapytał.

- Katherine tu była, skręciła ci kark, a mnie zostawiła z tymi tutaj, ale nie żyją - mówiąc to wskazałam na nie żyjące wampiry.

- Wow jestem pod wrażeniem twoich umiejętności
walki - powiedział.

- Dobra musimy iść do reszty -

Pomogłam Salvatorowi wstać, wybiegliśmy z magazynu. Widzieliśmy naszych przyjaciół. Po chwili byliśmy już przy nich.

- Co się stało? - spytał Stefan.

- Słysze to pytanie drugi raz w ciągu paru minut, ale odpowiadając na nie to spotkałam
Katherine - odpowiedziałam.

- I zabiłaś z 20 wampirów - dodał Damon.

- Tak dokładnie - powiedziałam.

- Nic ci nie jest? - zapytał Klaus.

- Chyba nic, oprócz tego, że lekko kręci mi się w
głowie - odpowiedziałam i prawie upadłam, ale hybryda mnie złapała.

- To raczej nie jest normalne - powiedział w stronę Salvatorów.

Poczułam jak mi się oczy zamykają, potem tylko ciemność.

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz