Rozdział 24

589 18 0
                                    

Tradycja

Weszłam po cichu do domu, chociaż i tak wiedziałam, że mnie usłyszą, więc było mi to na nic. Po chwili pojawił się przede mną Klaus, a za nim Rebekah.

Wspaniale - pomyślałam.

- Gdzie byłaś? - zapytała hybryda.

- A tu i tam, a teraz jestem zmęczona, więc idę się położyć dobranoc - odpowiedziałam i poszłam na góre.

Wiedziałam, że rano będą zadawać mi pytania, ale teraz byłam zmęczona nie miałam ochoty na rozmowe z nimi. Przebrałam się w dresy i koszulke. Położyłam się, zasnełam.

Obudziłam się rano, Klausa nie było, zeszłam na dół do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki. Po chwili pojawił się obok mnie Klaus, podskoczyłam.

- Nie strasz mnie tak - powiedziałam.

- To dowiem się gdzie wczoraj byłaś? - spytał.

- Spotkałam wilkołaka, zaprowadził mnie w miejsce gdzie jest cała wataha, trochę się
zasiedziałam - odpowiedziałam.

- A możesz coś więcej powiedzieć? Martwię się o ciebie raczej to nie jest codzienne, że sobie wychodzisz i wracasz po 3:00 w nocy - kontynuował.

- Klaus nic mi nie jest, stoje tu przed tobą - wyjaśniłam.

- Ale mogłoby tak nie być, gdybym was stracił nie wiem co by się ze mną stało. Stałbym się znowu bezwzględny, zabijałbym kogo popadnie - wyznał.

Podeszłam do niego, złapałam za policzki.

- Hej nic nam nie jest naprawdę - powiedziałam.

Przytulił się do mnie, a ja się mocniej w niego wtuliłam.

Chwile później każde z nas siedziało w salonie.

- Jeden z wampirów Marcela widział wilkołaka - odezwał się nagle Elijah.

- To nie możliwe. Nie ma tu żadnego innego oprócz mnie i Elizabeth - odpowiedziała Hayley.

- Właściwie są - powiedziałam.

- O czym ty mówisz? - spytała Hayley.

- Wczoraj miałam spotkanie z jednym z nich z tego co wiem to jest tu resztka watahy półksiężyca i nie są
groźni - odpowiedziałam.

- Gdzie są? Muszę z nimi porozmawiać - pytała Hayley.

Nie odpowiedziałam.

- Hayley już wystarczy - powiedział Klaus.

Byłam mu za to wdzięczna, nie chciałam zdradzać położenia watahy, póki się więcej o nich nie dowiem. Muszę się dowiedzieć jakie mają zamiary i czy stanowią zagrożenie.

Wstałam z fotela i udałam się do wyjścia, wyszłam trzaskając drzwiami. Klaus mnie nawet nie zatrzymywał, bo wiedział, że to nic nie da.

Po kilkunastu minutach byłam na Mokradłach.

- JACKSON - krzyknełam.

Brunet wyszedł z domu.

- Co się stało? - spytał.

- Musze wiedzieć co zamierzacie dalej - powiedziałam.

- W sensie? - dopytywał.

- Chcecie się zemścić na wampirach? - zapytałam.

- Tak - odpowiedział.

- To musicie poczekać. Klaus chce pozbawić władzy Marcela, nie przeszkadzajcie mu -

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz