On
Było już po ślubie, siedziałam na kanapie ubrana w bluze i dresy, a wokół mnie była reszta Mikaelsonów. Nie słuchałam co mówili, myślałam o Alexie, po co wrócił, dlaczego w takim momencie, jakbyśmy mieli mało przesrane.
- Słuchasz nas? - zapytała Rebekah.
- Muszę iść - wstałam i wyszłam.
Założyłam kaptur na głowę, szłam ulicami Nowego Orleanu zastanawiając się co mam zrobić.
Spacerując tak usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, wyjełam telefon z kieszeni, właczyłam go, napisał do mnie numer nieznany, kliknełam w wiadomość.
" Obserwuje cię, nie martw się zobaczysz mnie jeszcze, stęskniłem się za tobą. Alex. "
Zaczełam się rozglądać dookoła siebie, ale nie widziałam go.
Ruszyłam w kierunku rezydecji Mikaelsonów, ponieważ zaczeło się ściemniać. Weszłam do środka na kanapie siedział Klaus.
- Gdzie byłaś? - spytał.
- Musiałam się przejść -
Wstał i podszedł do mnie.
- Wiesz, że jeżeli coś nie gra, zawsze możesz mi powiedzieć? -
- Wiem Klaus, ale to nic takiego -
- Napewno? Twoje zachowanie nie wskazuje na to -
- No dobra jest to coś i to dużego -
- W sensie? -
Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam.
- Obiecaj mi, że po tym co ci opowiem nie odejdziesz ode mnie -
- Wiesz, że nie odejde -
- Obiecaj -
- Obiecuje -
- Muszę się napić - powiedziałam i poszłam nalać do dwóch szklanek burbonu, poddałam jedną Klausowi.
- Ty też się lepiej napij - dopowiedziałam.
- Historie o uwolnieniu przeze mnie klątwy już znasz, więc nie będe jej opowiadać. Po przemianie i zabiciu swoich adopcyjnych rodziców spotkałam mężczyzne, obiecał, że mi pomoże, byłam głupia, poszłam z nim. Zaprowadził mnie do swojego domu, na początku wszystko było w porządku, zdawało mi się jakby chciał mi pomóc. Pewnego dnia przyszła kobieta, a dokładniej czarownica, wykonała zaklęcie, które polegało na kontrolowaniu mojego umysłu. Straciłam władzę nad tym co robię, miał ją ten psychol. Zmuszał mnie do zabijania, zniszczył mnie. Stworzył potwora, którego nic nie mogło powtrzymać. Tkwiłam w tym przez lata, aż jakimś cudem udało mi się w końcu uwolnić, od tamtej pory myślałam, że to już nigdy nie wróci, on nigdy nie wróci, a jednak się myliłam - łzy spłyneły mi po policzkach.
Klaus natychmiast mnie przytulił.
- Przed tym wampirem uratował cię Stefan? -
- Tak, uciekałam, a on mnie znalazł, dlatego jestem mu tak wdzięczna, gdyby nie on tkwiłabym w tym gównie dalej -
- To nie twoja wina, nie miałaś kontroli nad swoim
umysłem -- Wiem, ale jak widzę twarze osób, które wtedy zabiłam, poczucie winy wraca, winie się za to, że wtedy z nim poszłam -
- Byłaś młoda i wystraszona -
- Muszę zadzwonić - odsunełam się od hybrydy.
Wyjełam telefon z kieszeni, wybrałam numer.
- Halo - mówił głos po drugiej stronie urządzenia.
- Jess, on wrócił, pakuj się i wyjedź daleko -
- Elizabeth a co z tobą? -
- Dam sobie radę, martw się o siebie, uciekaj, nie oglądaj się za siebie, nie szukaj mnie - rozłączyłam się.
- Do kogo dzwoniłaś? - zapytała hybryda.
- Do dziewczyny o imieniu Jessica, tak samo jak ja została skrzywdzona przez niego, tylko ja w gorszy sposób, uciekłabym stamtąd szybciej, ale ją uratowałam, była za młoda na to, miała 10 lat -
- Klaus ja się boję tak strasznie, nie chce znowu, żeby przejął nade mną kontrolę i was skrzywdził -
- Nie zrobi ci ani nam krzywdy, nie pozwole na to - przytulił mnie.
- Hope musi wyjechać, nie jest tu bezpiecznie. Musimy pokonać Aurore, Tristana, Luciena i Alexa -
Wszystko znowu się wali, ale teraz mam rodzinę, która nie da mnie skrzywdzić, a ja za wszelką cene nie dam mu mnie i mojej rodziny zniszczyć. Muszę być silna, dam radę, my wszyscy damy.
CZYTASZ
Enemies To Lovers
FanfictionWszystko zaczeło się od przyjaźni dwóch osób Elizabeth Maximoff i Stefana Salvatore. Pewnego dnia do Mystic Falls przyjeżdża rudowłosa kobieta, aby pomóc przyjacielowi w potrzebie. Co się wydarzy jak pozna pierwotną hybrydę Niklausa Mikaelsona? Będ...