Rozdział 66

213 10 0
                                    

Najgorszy czas

Aktualnie siedziałam z Aurorą w piwnicy. Po starciu ze mną, zamkneliśmy ją.

- Więc Auroro co wiesz o planie Luciena? - zapytałam.

- Nic nie wiem o jego planie, ale wiem, że jest naiwny, bo myśli, że go kocham, więc po mnie przyjdzie -

- Nie byłabym tego taka pewna -

- A ja jestem, nie kocham Luciena, ale jest bardzo przydatny, kocham Niklausa -

- Teraz powinna zrobić się zazdrosna czy coś? -

- Odzyskam go, zobaczysz, będe lepszą matką dla Hope -

- O nie nie, teraz to za bardzo poszłaś do przodu -

- Taka prawda, jesteś do dupy matką, wyłączyłaś człowieczeństwo, zamiast chronić córkę -

- Chroniłam córkę i zawsze będe, jeżeli będe musiała to się dla niej poświęce -

- Bardzo szlachetnie -

- Mam wszystko czego potrzebowałam - pokazałam jej głową na wejście z którego wyłonił się Lucien.

- Lucien to nie tak -

- Ups czyżbym popsuła tak idealną miłość -

- Jesteś suką -

- Uważam to za komplement. Do zobaczenia albo nie zobaczenia Auroro - wyszłam razem z Lucienem.

Weszliśmy do salonu gdzie siedziała cała rodzina Mikaelsonów i Hayley.

- Życie bywa okrutne - powiedziałam do Luciena.

- I to miało mnie przekonać do odpuszczenia
wam? - zapytał.

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Mogliście na nią wpłynąć perswazją lub zaklęciem -

- Myślisz, że nie mamy co robić w życiu, Aurora cię wykorzystała i tyle -

- Raczej mnie to nie przekonuje -

- Boże nie wierze - wzdychnełam.

- Zmywam się stąd, a wam radzę na siebie
uważać - wyszedł.

- To co robimy? - spytała Freya.

- Mam pewien plan - odezwał się Klaus.

- Więc słuchamy - mówił Elijah.

Klaus nam opowiedział plan polegał on na tym, że najpierw mieliśmy zająć się Tristanem, a potem Lucienem. Z Tristanem miało pójść łatwo Klaus i Elijah mieli go zwabić do kontenera, a Freya zamknąć go zaklęciem i wrzuciliby go do oceanu. Z Lucienem mogło być już trudniej, ale mieliśmy jakiś plan.

- Elizabeth zostajesz z Hope bez żadnego ale - powiedział Klaus.

- Dobra, ale wróćcie wszyscy cali i zdrowi -

- Postaramy się - pocałował mnie, wyszli.

Poszłam do Hope, malowałyśmy, pokazałam jej mój rysunek.

- Mówiłam, że nie mam talentu - zaśmiałam się.

- Nie jest tak źle mamo -

- Zawsze mogło być gorzej -

Dziewczynka pokazała swoje arcydzieło, narysowała mnie, Klausa i ją na jakiejś polanie, byliśmy szczęśliwi.

- Chciałabym, żeby tak kiedyś było - odezwała się.

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz