Rozdział 43

329 15 0
                                    

Strata

Mineły już 2 tygodnie od tamtego wydarzenia. Moja codzienna rutyna wyglądała tak, wstawałam rano droczyłam się z Klausem, jadłam coś i szłam siedzieć z Hope aż do wieczora, szłam spać i tak w kółko.

Aktualnie siedziałam w salonie na fotelu czytając książke, nikogo oprócz mnie i Hope nie było w domu, zadzwonił mój telefon, podniosłam go, patrze obcy numer, odbieram.

- Halo -

- Hej Elizabeth to ja Damon mam dla ciebie wiadomość, którą powinnaś otrzymać -

- Co się stało? -

- Nie wiem jak ci to powiedzieć nie jestem dobry w przekazywaniu takich wieści -

- No mów szybko -

- Stefan nie żyje i za 2 dni odbywa się jego pogrzeb, wiem, że byłaś mu bliska, dlatego dzwonię -

- Jak? - nie mogłam w to uwierzyć.

- W skrócie poświęcił się za mnie. Nie chciałem tego, ale wiesz jaki jest Stefan -

- Wiem, dziękuje ci za te informacje napewno
się pojawię -

- Do zobaczenia -

- Do zobaczenia - odpowiedziałam i się rozłączyłam.

Zobaczyłam stojącą pustą butelkę na stoliku, rzuciłam nią o ścianę. To nie mogła być prawda. Osunełam się na ziemie, płakałam jak dziecko. Zablokowałam myśli dla Klausa.

Wziełam drugą butelkę, tylko tym razem pełną i rzuciłam nią o ścianę.

Mineła jakaś godzina, w miare się uspokoiłam, posprzątałam potłuczone szkło i poszłam do Hope. Siedziałam tam reszte dnia bawiąc się z małą.

Była już godzina 19:00 ułożyłam córke do snu. Po chwili zasneła. Reszta Mikaelsonów była już w domu, bo ich słyszałam.

Weszłam do kuchni, każdy siedział przy stole. Podeszłam do lodówki wyjełam szklanke i sok pomarańczowy. Wlałam go do naczynia, zamierzałam wyjść, gdy usłyszałam głos Klausa.

- Zjadłabyś coś, nie jadłaś nic cały dzień -

- Nie mam ochoty - powiedziałam obojętnym głosem i poszłam do pokoju.

Odłożyłam szklanke na komode. Podeszłam do szafy z jej dna wyjełam pudełko, w którym był pewien pierścień. Dostałam go od Stefana jak się poznaliśmy.

Zawdzięczam mu życie, ponieważ uratował mnie przed pewnym wampirem, wtedy się poznaliśmy, zaprzyjaźniliśmy. To jest dług jakiego nie da się spłacić.

Jutro rano muszę wyjechać do Mystic Falls, trzeba powiedzieć Klausowi.

Nagle hybryda wszedł do pokoju.

- Co się stało? - zapytał z troską.

- Jutro jadę do Mystic Falls - powiedziałam.

- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie -

W moich oczach nagle pojawiły się łzy, które wypuściłam, zaczeły spływać mi po policzkach. Klaus zaraz znalazł się przy mnie i przytulił.

- Dlaczego zablokowałaś swoje myśli? Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - uniósł mój podbródek tak, żebym patrzyła mu prosto w oczy.

- Rano zadzwonił do mnie Damon - mówiłam przez łzy - Powiedział mi, że Stefan nie żyje - płakałam - I mam przyjechać na jego pogrzeb, który jest pojutrze -

Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.

- Sama napewno nie pojedziesz - odezwał się.

- A z kim mam pojechać? - spytałam.

- Rebekah i Elijah są mi potrzebni tutaj, Kol odpada, bo będe zazdrosny, może Hayley? -

- O Kola zazdrosny? -

- Tak, nie wiem jakie pomysły on ma w głowie - wyjaśnił.

- Zadzwonie do Hayley - chciałam wstać, ale Klaus złapał mnie za ręke.

- Ale obiecaj mi jedno, nie będziesz przede mną zamykać myśli -

- Obiecuje, ale ty też nie będziesz zamykał myśli przede mną -

- Okej -

Poszłam po telefon i wybrałam numer do Hayley.

- Hej Elizabeth co tam? -

- Hej, robisz może coś przez następne pare dni? -

- W sumie to nie mam żadnych planów -

- Wspaniale, to pakuj się jutro rano jedziemy do
Mystic Falls -

- Po co? -

- Wyjaśnie ci wszystko jutro. Godzina 7:00 spotykamy się przed rezydencją Mikaelsonów. Do zobaczenia -

- Dobra będe. Do zobaczenia -

Rozłączyłam się i poszłam pakować. Zapakowałam podstawowe rzeczy, czyli ubrania, ręczniki, kosmetyki do czarnej dużej walizki. Sprawdziłam jeszcze dokładnie czy wszystko mam.

Włączyłam telefon i zobaczyłam godzine, była 21:00, już tak szybko, a nic pożytecznego dzisiaj nie zrobiłam. Z tego co wiem Klaus wyszedł coś załatwić, więc nie wróci za szybko.

Wziełam jakąś piżame, wykąpałam się i położyłam. Ciekawe czy uda mi się zasnąć.

Tak jak myślałam nie mogłam zasnąć. Cały czas miałam w głowie słowa Damona " Stefan nie żyje " , nie mogłam przestać o tym myśleć. Straciłam go, naprawdę to się stało. Po moich policzkach zaczeły spływać łzy.

Nasze ostatnie spotkanie było pare tygodni temu, jak pokłóciłam się z Klausem i miałam załamanie, Stefan wtedy mnie wspierał, zawsze to robił kiedy potrzebowałam.

Po kilkunastu minutach rozmyślania, zasnełam, jutro czeka mnie bolesny dzień.

Enemies To Lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz