36. Plan niedoskonały

159 23 16
                                    


- Sky? - W głosie Gotfryda dało się słyszeć zdziwienie, ale i olbrzymią ulgę.

- To ja - przytaknęłam podchodząc do niego.

Mel już zdążył uwolnić mojego kolegę, Niebieskooki przestał mu świecić prosto w noktowizor, a Got odzyskawszy panowanie nad swoimi rękoma, pospiesznie zsunął gogle na czoło.

- Na chudego bociana to naprawdę ty? - Nawet w tym przeklętym półmroku zauważyłam niebotyczne zdziwienie malujące się na jego twarzy. - Wyglądasz jakoś inaczej. - Zmierzył mnie od stóp po czubek głowy.

„Inaczej", użyłabym innego epitetu, ale Got był taktowny do granic wytrzymałości, jak zawsze zresztą.

- Długa historia. - Przeczesałam ręką krótkie włosy. - Później ci opowiem. Teraz musimy się stąd wyrwać. Pamiętasz drogę do T... - ugryzłam się w język. Got jeszcze nie wiedział, że znalazł się w miejscu, które z całą pewnością nie było Terrą. - Zawróćmy, a gdy znajdziemy się już poza terenem starej fabryki wszystko ci wyjaśnię.

- Sky - Objął mnie ramieniem. - Pamiętasz kiedy mówiłem ci, że w każdy piątek Kapelusznik wchodzi do starej Fabryki, ale z niej nie wychodzi?

- Pamiętam - powiedziałam ostrożnie.

- Właśnie. Martwiłem się o ciebie, bo nie dawałaś znaku życia, więc miałem dobry powód, żeby pojechać do starej fabryki i zacząć się szukać. Wszedłem na teren dokładnie tą samą drogą, którą pokonałaś ty. Kamera w twoim kasku zarejestrowała całkiem sporo. Też przeszedłem pod łukiem i dokładnie w tym samym momencie, w którym straciłem łączność z tobą, mój zasięg szlag trafił. - Pomachał trzymanym w ręku szkłem. - Domyśliłem się, że coś jest nie tak. Uszedłem może kilka metrów i postanowiłem się cofnąć, ale nie mogłem już trafić do łuku, chociaż powinien znajdować się praktycznie tuż za mną. Jakby się rozpłynął. Dziwne, nie? - zapytał podekscytowany. - Nie wiem o co chodzi, ale pewnie z tego samego powodu straciłem cię z radaru na długi czas.

- Co to oznacza?

- Że tędy nie wrócimy, a ty musisz mi wiele wyjaśnić. Gdzie cię wcięło na tak długo? Mam nadzieję, że wszystko udokumentowałaś. Powiedz, że cykałaś fotki.

Szlag, szlag szlag!!!

- Telefon mi padł, a tutaj panuje ogólny deficyt prądu i w ogóle wszystkiego. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale najprościej rzecz ujmując, nie mam pojęcia, gdzie jesteśmy i co to za miejsce. Na pewno nie Terra.

- Czadersko - Błysnął zębami.

Dla kogoś takiego jak Got, kto pół życia wyczekiwał apokalipsy gruntownie się do niej przygotowując, to miejsce było jak ekskluzywny park rozrywki z największą kolejką górską wszech czasów.

- Fajnie, że ci się podoba, ale musimy koniecznie wrócić do Terry. Wiesz może którędy? - zapytałam pełna nadziei.

- Nie i domyślam się, że ty - popatrzył po reszcie mojej ekipy – i twoi znajomi - poprawił się - też nie, skoro pytasz.

Nie musiałam nic odpowiadać, moja mina mówiła wszystko.

- Waćpanno - Hardy poświecił mi latarką po twarzy - proponuję stąd wyjść, póki jeszcze nie padliśmy ofiarami gangu i zastanowić się, co dalej.

- Waćpanno? - zdziwił się Gotfryd. - Na chudego bociana, czego ty naopowiadałaś tym biedakom?

Mel, który nadal trzymał się blisko Gota chyba poczuł się nieco urażony.

- Tylko nie biedakom, dziwolągu - odgryzł się.

- Dziwolągu? Aaa! Masz pewnie na myśli mój kunsztowny kombinezon. Pełna profeska. Chroni przed promieniowaniem, toksycznym opadem i paroma innymi rzeczami - pochwalił się Got.

DYSHARMONIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz