Rozdział króciutki, ale przysięgam, że miałam mało czasu. Cud, że w ogóle cosik napisałam. Obiecuję, że kolejny będzie dłuższy.
Na wozie ulokowaliśmy się w szóstkę, to jest Toy, jej trzech koleżków oraz ja i Hardy. Szczerze mówiąc miałam ochotę zmusić wszystkich do pójścia pieszo, ponieważ dręczenie zwierząt było mi równie dalekie jak mordowanie czy zjadanie ludzi. Nasze dwie szkapy ledwie zipały i serce mi się krajało, gdy na nie patrzyłam, zwłaszcza teraz. Nawet nie wiedziałam czy mamy czym je nakarmić i napoić, a zapasy wody kurczyły się w błyskawicznym tempie. Odwróciłam więc wzrok od koni i z jawną nieufnością wymalowaną na twarzy spojrzałam na mężczyzn ulokowanych na tyłach furmanki.
- Co to za typy? - zagadnęłam szeptem do Toy.
- Zabrałam ich z Konsoleum. Kiedy wszystko runęło, ludzie ratowali się jak umieli, ale wielu złych, bardzo złych ludzi zostało pogrzebanych pod gruzami. Ci tam - skinęła głową w kierunku swoich towarzyszy - może wyglądają jak popaprańcy, ale to kucharze. - Spojrzałam na nią oniemiała. - Ktoś nam Ceśka musiał serwować to paskudne żarcie. Uwierz chłopaki się dwoiły i troiły, żeby z tego syfu przygotować coś zjadliwego.
Definicja „zjadliwe" określa posiłek, który byłabym w stanie przerzuć, przełknąć i strawić, ale papka, którą nas karmili w Konsoleum nawet obok takiego nie stała. Była równie niestrawna, co mój małżonek.
- Wybacz, ale mam nieco odmienne zdanie.
- Ty coś Ceśka wybredna jesteś - Toy się zaśmiała. - Ciasteczka też nie schrupałaś. - To mówiąc obdarzyła wygłodniałym spojrzeniem Niebieskookiego. Zdaje się, że on sam poczuł się przytłoczony ciężarem jej wzroku i wcale mu się nie dziwiłam. Zaczęłam podejrzewać Toy nie tylko o apetyt seksualny, ale także o kanibalizm.
- Słuchaj Toy, wyjaśnijmy coś sobie. Ja - tu podniosłam głos, aby typki z tyłu mnie dobrze usłyszały - może i pełnię wysokie stanowisko wśród żywiących się inaczej, ale w życiu nie wzięłabym Hardego do ust - oznajmiłam dobitnie, na co Niebieskooki uniósł kpiąco brew i powiedział:
- Serio? A przez moment odniosłem inne wrażenie.
- To było mylne wrażenie. Powtarzam ja cię nigdy do ust nie wezmę. Nigdy.
Toy postanowiła mnie wspomóc i być moją siłą przekonywania.
- Skoro Cesia mówi, że do ust nie bierze, to nie bierze - oznajmiła z mocą.
Hardy spojrzał na pozostałych mężczyzn i wszyscy parsknęli śmiechem.
- Współczujemy - odezwał się jeden z kucharzy
- A tym o co znowu chodzi? - oburzyłam się.
- Samcom się żart wyostrzył - wyjaśniła Toy.
Kto tam zrozumie samczy tok myślenia, a tym bardziej ich żarty.
***
Noc była ciemna, mroczna i dziwnie spokojna. Wsłuchiwałam się we własny świszczący oddech wydobywający się spod maski. Nie musiałam posiadać sprzętu Niebieskookiego, by wiedzieć, że chmura syfu już nas dogoniła. Dłonie mnie swędziały. Musiałam co chwilę przecierać maskę, ponieważ szkła gogli zachodziły pyłem. Nawet Toy zasłoniła twarz kawałkiem szmaty, który związała na karku. Na szczęście właśnie wjechaliśmy na przedmieścia. Końskie kopyta wydawały teraz głośny stukot o spękane betonowe płyty. Jak okiem sięgnąć patrzyły na nas puste okna zniszczonych budynków. Co jakiś czas dało się słyszeć, skrzypienie, pojękiwania blachy i brzdęk toczących się po ulicy puszek. Miasto było wymarłe albo śpiące, jakby zamknęło ślepia i nie chciało patrzeć na chaos, który zawładnął światem.
![](https://img.wattpad.com/cover/246148979-288-k339492.jpg)
CZYTASZ
DYSHARMONIA
FantasiNiedoszła policjantka, seksowny lump, melodramatyczny wróżbita, stary psychiatryk, martwa pacjentka, zapomniana przez wszystkich, skrywająca tajemnicę fabryka, wyznawcy Różowego Penisa i miejsce, które rzekomo nie istnieje. Jedna noc, jedna z poz...