12

1.1K 120 4
                                    


Celia (część 1)

Wbiegłam do uczelnianej łazienki z gotowością wyrzucenia z siebie stresu i zawodu. Musiałam się wypłakać. Już, teraz, natychmiast. Nie mogłam dłużej tłumić uczuć i udawać przed sobą, że jest dobrze. Jednak nie zdążyłam nawet wbiec do jednego z boksów, bo prawie od razu zaczepiła mnie siedząca na parapecie dziewczyna paląca papierosa, choć na terenie szkoły było to zakazane.

– O, Celia? Jak poszło?! – zapytała Tiffany zeskakując na podłogę i podchodząc w moim kierunku. – Marnie wyglądasz... – dodała owiewając mnie dymem, od którego zrobiło mi się niedobrze.

– Bo tak się czuję – jęknęłam niezadowolona, że nie dane mi w spokoju opłakać swojego niepowodzenia.

– Nie załamuj się. Pamiętaj, że profesor Andrew to alternatywa. Neurochirurgia jest dla facetów. Kobiet tam nie doświadczysz, zwłaszcza póki Wagner tam zarządza. Interna jest spoko. Będziesz zadowolona.

– Kiedy ja się dostałam na neurochirurgię – jęknęłam.

– Tak? – Tiffany wytrzeszczyła na mnie oczy kompletnie zszokowana.

– Tak, ale... – zaczęłam, ale głos mi się urwał z emocji.

– Ale?

– Ale nie do niego... Nie do niego... – Do moich oczu napłynęły łzy wściekłości. – Odrzucił mnie, a ja muszę odbyć rezydenturę niego. Tylko po to zmieniłam uczelnię... Tylko dlatego pozaciągałam długi...

– Mówiłam ci, że Wagner to dupek – stwierdziła Tiffany gasząc papierosa z umywalce i wyrzucając niedopałek przez uchylone okno.

– Mam świetne oceny, najlepszą średnią z egzaminów na roku, osiągnięcia naukowe i stosowną praktykę w placówce medycznej. A on mnie nie chce, choć chyba jako jedyna osoba ze zdających, wskazałam jego jako mojego opiekuna.

– On nienawidzi kobiet. Ty jesteś kobietą. Na co liczyłaś?

Zagryzłam wargi.

Na co liczyłam?

– Może na to, że los wreszcie zacznie mi sprzyjać i coś pójdzie po mojej myśli? – burknęłam gniewnie.

– Do kogo się dostałaś?

– Do Thompsona...

– Ej, no. Lepiej nie mogłaś trafić. On jest miły. No i z tego co wiem nie będziesz się przy nim specjalnie męczyć, bo on niewiele wymaga od swoich podopiecznych. Zaliczenia wstawia za prace administracyjne. – Puściłam do mnie oko.

– Prace administracyjne? Ależ ja chcę być neurochirurgiem, nie sekretarką – żachnęłam się.

– Z dwojga złego on i tak jest lepszy od potwora Wagnera.

Skrzywiłam się, a Tiffany podała mi chusteczkę, bym otarła łzy złości z policzków.

– Nie łam się. Przecież to zaszczyt, że dostałaś się do grupy, która rzadko otwiera się na naszą płeć.

– Marne pocieszenie. – Donośnie wydmuchałam nos.

– Dlaczego właśnie on? Dlaczego tak ci zależy na pracy z samym Bogiem? Nikt nie chce być jego protegowanym, tymczasem ty płaczesz, bo cię nie przyjął. To fenomen.

– Chcę być jego uczennicą, bo...

Zawahałam się. Nikomu o tym nie mówiłam. Nikomu prócz Ashley, z którą rozmawiałam nadal choć jej już nie było. Prowadziłam z nią konwersację w myślach lub odwiedzając jej grób. Opowiadałam jej wszystko, jak za dawnych lat, gdy byłyśmy nierozłączne. Wraz z jej śmiercią straciłam nie tylko jedynego członka rodziny, którego miałam, ale i najlepszą przyjaciółkę. Teraz nie posiadałam powierniczki ani żadnej bliższej osoby obok, bo odkąd Ashley zachorowała, poświeciłam się wyłącznie jej. Przez brak czasu ograniczyłam kontakt z ludźmi do minimum i zerwałam relacje ze znajomymi, choć kiedyś byłam duszą towarzystwa. Zmienił się mój światopogląd, zmieniły się cele. Imprezy przestały mnie bawić. Tak samo randki, plotki czy alkohol. I choć długo walczyłam o swoją pozycję w uniwersyteckim światku, z dnia na dzień z niej zrezygnowałam. Teraz byłam więc kompletnie sama i to poniekąd na własne życzenie, a ta samotność nagle potwornie mi zaciążyła.

Potrzebowałam rady, wsparcia i dobrego słowa. Tylko czy mogłam zaufać świeżo poznanej dziewczynie? Nic o niej nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia, jakim jest człowiekiem i czego się mogę po niej spodziewać. Ale byłam na skraju wytrzymałości i musiałam się komuś zwierzyć, by podjąć decyzję co dalej.

– Bo? Wygląda na to, że chodzi o coś poważnego – skomentowała dziewczyna widząc moje wahanie.

– Bo jest – przytaknęłam czując, że znów zbiera mi się na łzy.

– Co się stało? Czy Wagner coś ci zrobił? – zapytała blondynka patrząc na mnie uważnie.

W rękach BOGA (pierwotnie Bóg) - PREMIERA 06.03.2024 r.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz