18

1K 129 14
                                    

Ralph

Jej wzrok skrzyżował się z moim i na chwilę zapomniałem co miałem powiedzieć, zupełnie jak wtedy, gdy wpadliśmy na siebie na uczelni.

Cholera, ależ ona miała niebieskie oczy...

Trwałem w bezruchu wciąż trzymając ją za rękę i lustrując jej twarz, jakbym chciał wyryć ją sobie na dnie pamięci.

– Profesorze? – odezwała się dziewczyna.

Ocknąłem się zdając sobie sprawę, że straciłem rozeznanie. Przez nią. Ona źle na mnie działała. Przez całą odprawę myślałem tylko o niej. Mechanicznie udzielałam odpowiedzi, przyglądając się jej ukradkiem. Totalnie mnie rozproszyła, a ja nie mogłem być nieuważny. Ode mnie zależało życie i zdrowie tutejszych pacjentów. Dysponowałem ich zaufaniem. Musiałem być skupiony i skoncentrowany na pracy, ale jak niby miałem to robić, skoro ona była obok i wyzwalała we mnie emocje, których nie pojmowałem? Byłem na nią zły, choć nie miałem ku temu powodu. Irytowała mnie samym swoim jestestwem. Nie mogłem mieć koło siebie tak toksycznej osoby. Musiałem coś z nią zrobić, by mi nie przeszkadzała i bym mógł się skoncentrować na swoich obowiązkach, a nie na błękicie jej oczu czy jędrności ust...

– Celio, ty nie idziesz na obchód – stwierdziłem nadając mojemu głosowi stanowczości.

– Nie? – zdumiała się patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczętami, w których mógłbym się zatracić.

– Nie.

– W takim razie co mam teraz robić? Chciałam poznać oddział i pacjentów i...

On była inteligentna i teorię opanowała do perfekcji. Jednak musiała zniknąć mi z pola widzenia, bo za bardzo zaburzała moją rzeczywistość, dlatego podjąłem jedyną słuszną dla siebie w tym momencie decyzję:

– I poznasz. A nigdzie nie zrobisz tego lepiej niż... w archiwum.

– W... archiwum? – bąknęła.

– Owszem. Karty pacjentów często mają braki. Wyłapiesz je i uzupełnisz. Wkrótce czeka nas audyt. Wszystko musi być na tip top. Liczę na panią, panno Harris...

Nie mogłem się powstrzymać i dotknąłem plakietki z jej nazwiskiem przyczepionej do kieszonki znajdującej się na jej bujnej piersi.

Kurwa! Znowu to samo. Ręce same kleiły się do niej. Jakby była namagnesowana. Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło. Nigdy. Byłem mistrzem samokontroli, tymczasem ta została zaburzona przez tę dziewuchę. Niech zniknie w archiwum. Sporo jej to zajmie, a ja będę miał ją z głowy. W tym czasie opanuję się i wyciszę. To był najlpeszy z pomysłów na jaki mógłbym wpaść w jej kwestii.

– Ale... Ale miałam się uczyć praktyki. Archiwum to papierologia. Teoria – jęknęła Celia.

– Myślę, że na początek to najlepsza z praktyk. Nim dopuszczę cię do pacjentów, poznasz ich stan zdrowia i leczenie.

– A profesor Thompson? Przecież miałam mu pomagać...

– Thompson podlega mnie. – Wzruszyłem ramionami. – Nie będzie miał obiekcji, że zaangażowałem cię w tak ważny dla naszego oddziału projekt, zwłaszcza, że sam często zleca swoim podwładnym prace administracyjne.

Który sprawi, że nie będę musiał na ciebie patrzeć i walczyć z niepojętymi dla mnie uczuciami – dodałem w myśli.

Dziewczyna zmarszczyła gniewnie piegowaty nosek.

Ona ma piegi! Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem?! Wyglądały uroczo! Chciałbym je dotykać...

Kurwa, o czym ja myślałem?! – zganiłem się poirytowany.

– Dlaczego, profesorze, każe mi pan robić coś takiego, podczas gdy inni rezydenci poszli na obchód? – zapytała z pretensją w głosie. – Zdaje pan sobie sprawę, że to jawna dyskryminacja? W obecnych czasach niepopularna i grożąca poważnymi konsekwencjami wizerunkowymi.

Ha, no proszę. Ruda pokazała pazurki.

– Czekam aż pani to wykaże przed sądem, panno Harris. Lub na forum publicznym. Lubię wyzwania – odparłem z rozbawieniem. – Ciekawi mnie jakie ma pani szanse w starciu z rządowym doradcą i głównym ekspertem od spraw neurochirurgii w Pentagonie. I jak niby wykaże pani tę dyskryminację? Faktem, że kazałem pani sprzątać archiwum? Jesteś tu pierwszy dzień, skarbie. Jeśli liczyłaś na to, że już dziś dopuszczę cię do operacji na ludzkim mózgu, to znaczy, że pomyliłem się podejmując decyzję o przyjęciu cię w poczet mojego zespołu. A co do pozostałych rezydentów, spokojna głowa. Pracy na tym oddziale i w laboratorium nie brakuje. Wolisz przerzucać papiery czy ludzkie ekskrementy?

Uśmiechnąłem się szyderczo, a ponieważ dziewczyna nie odpowiadała, ruszyłem w stronę drzwi.

Tak, teraz będę mieć z nią spokój.

Na moje szczęście...

W rękach BOGA (pierwotnie Bóg) - PREMIERA 06.03.2024 r.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz