65 (czytacie na własną odpowiedzialność :* )

878 78 5
                                    

Celia

On był potworem.

Łajdakiem i łotrem.

I był Bogiem.

Tak zdecydowanie był Bogiem wśród wszystkich łotrów i łajdaków, a jego władza nade mną nie miała końca. Nie umiałam uwolnić się spod jego wpływu ani nie chciałam tego robić, choć przebywając z dala od niego miałam świadomość, że nasza relacja jest toksyczna i zgubna.

– Nigdy w życiu. Nie chcę, by pan to powtarzał – powiedziałam słabym głosem, bo jego pieszczota sprawiła, że słowa stały się problematyczne i zbędne.

Jego wielka dłoń na moim brzuchu. Jego palce wsuwające się pod mój stanik...

Syknęłam, gdy sięgnęły sutka. Tym razem nie z bólu, a przyjemności, choć Wagner wciąż trzymały mnie za włosy. Nie wiem, jak on to robił, ale dyskomfort został przyćmiony przez podniecenie.

– Jesteś pewna? – zapytał, zaciskając z mocą dłoń na mojej piersi.

Tym razem nie byłam w stanie stłumić jęku.

– Niech pani odpowie, panno Harris – naciskał, ciągnąc mnie mocniej za włosy i jednocześnie za brodawkę. Przyłożył przy tym wargi do mojej szyi, pieszcząc ją ciepłem swojego oddechu.

Zwariuję...

Zwariuję z bólu i rozkoszy!

– Nie chcę...

– Mam przestać? – zamruczał, nadal wodząc ustami po mojej skórze.

Tak. Przestań, bo to zaszło za daleko!

Przestań, bo nie masz prawa tak mnie traktować.

Przestań, bo nie mogę zdradzić mojej siostry...

Moje wewnętrzne protesty na nic się zdały, bo krnąbrne usta posłuchały serca, nie umysłu.

– Nie chcę, byś przestawał! – wydyszałam z trudem, a on jakby na to czekał. Chwycił mnie w ramiona i przeniósł na biurko, jakbym była lekka jak piórko. Złożył mnie na blacie, na którym wciąż znajdowały się moje dokumenty aplikacyjne i życiorys, po czym gwałtownie rozszerzył moje nogi i stanął między nimi.

Czy on zamierzał...?

Nim zdążyłam doprecyzować myśl, profesor już ją zrealizował. Pozbawił mnie spodni, a następnie zerwał ze mnie majtki.

To niemożliwe... To nie działo się naprawdę!

Leżałam przed nim, jak na ołtarzu. Półnaga i bezbronna. Zdana na jego łaskę i palące spojrzenie, które rozgrzewało mnie do czerwoności. W każdej chwili ktoś mógł wejść do gabinetu, a ja nie miałabym możliwości skryć się przed jego spojrzeniem, tak jak teraz nie byłam w stanie zrobić tego przed Wagnerem.

Czułam zażenowanie – profesor był pierwszym mężczyzną, który oglądał moją kobiecość w pełnej krasie – zakryłam ją dłońmi, jednak on chwycił mnie za nie i odciągnął od cipki.

– Chcę widzieć – oświadczył tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ponieważ rzuciłam się nerwowo, przytrzymał moje ręce, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Klęknął między moimi udami niczym przed największą ze świętości, a mnie skręciło z podniecenia, gdy poczułam jego oddech na najintymniejszej strefie mojego ciała.

W rękach BOGA (pierwotnie Bóg) - PREMIERA 06.03.2024 r.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz