Celia
– No? To jaki on jest? – zapytała Rebecca strzygąc moje włosy. Była przyjaciółką Tiffany i faktycznie miała wielki salon fryzjersko – kosmetyczny w urokliwej i uchodzącej za jedną z najdroższych dzielnic Bostonu – Beacon Hill.
– To dupek – uprzedziła mnie przyjaciółka, której jedna z pracownic robiła właśnie manicure.
– Ha, a więc bad boy – podłapała fryzjerka uśmiechając się do mnie przyjaźnie w lustrze, przed którym siedziałam.
– Powiedzmy – bąknęłam zażenowana, bo nadal nie mieściło mi się w głowie, że miałabym uwodzić Wagnera czymś innym niż własną wiedzą.
– Zrobię cię na bóstwo. Nawet bad boy ci się nie oprze, skarbie.
– Boginię – poprawiła ją Tiffany.
– Wątpię, by to było możliwe – westchnęłam krytycznie.
– Ten koleś padnie ci do stóp. Zobaczysz – oświadczyła zapalczywie Rebecca. – Zwłaszcza, że masz bardzo oryginalną urodę i cudowne włosy, tylko powinnaś zdecydowanie intensywniej o nie zadbać. Podkreślę twoje atuty, resztę zrobisz sama. Jesteś piękna.
– Piękna? – zdumiałam się patrząc na siebie z tafli zwierciadła.
Nigdy się tak nie postrzegałam. Ciężko mi było uwierzyć w te słowa. Wynikały zapewne z jej dobrego wychowania lub chęci pozyskania stałej klientki. Chciała mi się przypodobać i tyle. Nie było we mnie nic pięknego ani oryginalnego, a kolor włosów uważałam za straszny. Marchewka, ot co.
– Oczywiście, jesteś niezwykła – potwierdziła kobieta, a ja poczułam, że moje policzki robią się równie czerwone co moje włosy. Nie przywykłam do komplementów i głupio się z nimi czułam.
– Nie sądzę, by on kiedykolwiek mnie tak postrzegał...
– Poczekaj na efekt końcowy. Zobaczysz, że gdy Wagner zobaczy cię po metamorfozie będzie mu potrzebny defibrylator! – zawołała wesoło Tiffany, a ja parsknęłam śmiechem na te rewelacje.
CZYTASZ
W rękach BOGA (pierwotnie Bóg) - PREMIERA 06.03.2024 r.
RomanceCzy rezydnetnce neurochirurgii uda się zemścić na swoim patronie za śmierć siostry?