32

1.1K 117 9
                                    


Celia

Uniosłam spłakane oczy na profesora, nie wierząc, że to zrobiłam. Naprawdę histeryzowałam mu w ramionach? Nie pamiętałam kiedy się w nich znalazłam, ale było mi z tym dobrze. Tak przyjemnie, jakbym nagle wróciła do domu. Do miejsca, w którym czułam się bezpieczna i które stanowiło moją ostoję. Na moment odcięłam się od złych myśli wydawało mi się, że jestem mniej samotna niż wcześniej. Moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło, a czuły dotyk na mojej głowie, a potem plecach wyciszył mnie i sprawił, że szloch zamarł mi w gardle.

– Co ze mnie za lekarz – powiedziałam słabo – skoro ryczę jak bóbr po akcji ratunkowej?

– A myślisz, że łzy nie przystoją lekarzom? Że to jakaś ujma? – zapytał łagodnie Wagner.

– Lekarz powinien zachować kamienną twarz bez względu na wynik jego działań – odpowiedziałam. – Mnie to przerasta.

– Do czasu tak jest. Potem następuje uodpornienie. Przywykniesz. Ja też płakałem po pierwszym udanym zabiegu, a jeszcze bardziej po tym nieudanym.

Odsunęłam się od niego przyglądając mu się badawczo.

Znów sobie ze mnie żartował?

– Pan i łzy?

– A co w tym dziwnego?

– Nie pasuje mi to do pańskiego wizerunku, profesorze – odpowiedziałam.

– Uczucia utrudniają życie – odparł. – Z czasem nauczyłem się, że jeśli chcę zachować zdrowy rozsądek, zrobić prawdziwą karierę, a nade wszystko mieć wolę do życia i nie zwariować, muszę się ich pozbyć. Lepiej być jak skała, której nie wzrusza uderzająca w nią fala przyboju niż drzewem uginającym się pod naporem lekkiego powiewu wiatru. To najlepsza ze strategii zwłaszcza, gdy ma się w pamięci sprawy, o których nie chce się pamiętać, bo ich wspomnienie nas rani i sprawia, że stajemy się słabi.

Mówił o sobie, a czułam się tak, jakby kierował te słowa do mnie. Ja też miałam przeszłość, która szła za mną i której nie potrafiłam porzucić, co z kolei wpływało na moje postepowanie i podejmowane decyzje. Zaintrygowało mnie co takiego mogło się wydarzyć w życiu Wagnera, że musiał się od tego odciąć. Myślałam, że był wredny z charakteru, tymczasem wszystko wskazywało na to, że jego zachowanie wynikało z czegoś, co spotkało go przed laty. Tylko co to było? Śmierć najbliższych jak w moim wypadku? A może złamane serce? Nagle zapragnęłam poznać prawdę. Nie powinno mnie to interesować ze względu na to kim dla mnie był profesor, a jednak nie potrafiłam zagłuszyć chęci lepszego zaznajomienia się z nim i poznania nie tylko jego medycznych sekretów. Pragnęłam dowiedzieć się jakim jest człowiekiem i kto kryje się za maską buty i władczości.

– Spotkała pana jakaś trauma? – zapytałam wiedziona swoimi myślami.

– Niejedna – odpowiedział, zaraz jednak gasząc mój entuzjazm. – Ale chyba za wcześnie na takie rozmowy między nami, panno Harris, czyż nie?

Pod wpływem jego spojrzenia, w którym dostrzegłam naganę, musiałam opuścić wzrok. Wyszłam na wścibską, a mnie pchało ku prawdzie poczucie jakiejś niewyjaśnionej solidarności z tym człowiekiem. Jakbym instynktownie wyczuwała, że to, co spotkało go w przeszłości, sprawi, że odmienię spojrzenie na jego osobę. Naprawdę chciałabym, by tak się stało, bo on wydał mi się nagle kimś całkowicie innym niż potwór, za którego go miałam. Chciałam go poznać, zrozumieć. Nie wiem jakim cudem miałoby się to stać, ale byłam wręcz pewna, że połączy nas więź dramatycznych doświadczeń życiowych. Zupełnie jakby nagle zaczął mi się jawić jako potencjalny znajomy. Może nawet i przyjaciel.

Cholera, gdy był tak miły i czuły plan Tiffany wydawał mi się całkiem realny do zrealizowania...

– Przepraszam – bąknęłam. – Nie chciałam być nachalna...

– Wybaczam – odpowiedział. – Ale by prowadzić takie rozmowy musimy się lepiej poznać. To co? Zjemy ten obiad za bezcen, na który mnie naciągnęłaś, by trochę cię odstresować po tych emocjach?

Uniosłam wzrok i ponownie na niego spojrzałam. Tym razem mężczyzna nie był poważny czy zagniewany. W kąciakach jego ust dostrzegłam filuterny uśmiech, który sprawił, że i ja się uśmiechnęłam.

– Jestem za – przytaknęłam ochoczo, a on podniósł się pierwszy i wyciągnął w moją stronę dłoń, by pomóc mi powstać. Bardzo wielką przy mojej i bardzo mi miłą w tej chwili, bo potrafił mnie za jej pomocą uspokoić...

W rękach BOGA (pierwotnie Bóg) - PREMIERA 06.03.2024 r.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz