64. Kwitnąca wiśnia III

59 1 0
                                    




   Wokoło unosiło się pełno dymu nikotyny, która pobudzała dobrze jego płuca. Zaciągnął się po raz kolejny wygodnie opierając się o pień drzewa kwiatu wiśni... w dalekiej oddali dało się dostrzec niewielkie światło pochodzące ze sceny... z tej jednak odległości nikt się nie zapuszczał, w swoim nawyku obkręcił zręcznie swoją fajkę w dłoni...


 Mimo iż było ciemno to właśnie dym niczym rozległa mgła zdawał się zakłócać dobre widzenie. U swojego boku miał dzban z sake oraz czarkę... czego więcej do szczęścia potrzeba...??

No tak... być może jakiś piękności co osłodziłyby mu tę piękną noc..??

 W pobliżu rozległy się kroki... gałązka pękła, a trawa szeleściła...


  Utakata nalał sobie czarki sake opierając się leniwie o dłoń... ze swoimi zmierzwionymi włosami oraz osuniętym kimonem wyglądał na prawdę leniwie oraz z pewnym sensie pociągającą...

- Aaah... ile bym dał za dobre towarzystwo lub piękności u mego boku... - mruknął widząc odbitą poświatę księżyca na tafli sake swojej czarki


  Dym powoli się przerzedził, a z ciemności wyłoniła się poszczególna pojedyncza sylwetka... Utakata westchnął zawiedziony


- Jak widać nie mogę mieć żadnej z tej rzeczy...

- Tak teraz witasz wierzycieli...?? - rzucił Kabuto patrząc na niego z lekkim rozczarowaniem oraz widocznym przymusem

- Racja... wszak za każdym razem jestem skazany na ciebie... piesku... - mruknął leniwie Utakata, miał w zwyczaju nazywać tak Kabuto ze względu na to jak głośno szczekał w obronie własnego właściciela... uważał to nawet za dosyć zabawne 


  Dym, który uniemożliwiał widoczność otoczył i okrył ich obu stwarzając w pewien sposób miraż... z resztą dym pod postacią mgły zręcznie i posłusznie zdawał się być pod kontrolą Utakaty, który po raz kolejny wypuszczając wdech z płuc zakręcił w palcach swoją fajkę


  Kabuto zmusił się do przymusowego uśmiechu.... nie znosił tego beznadziejnego rozleniwionego demona. 

- Pan Orochimaru polecił mi poczynienie kolejnych kroków w obecnej operacji... - Kabuto cicho i spokojnie przedstawiał instrukcje 


  Utakata znudzony przyjrzał się temu białemu pieskowi w okularach... wygląda na to, że miał za sobą ciężkie dni... cóż... on sam nie znosił pracować dlatego pojęcie determinacji dla Utakaty było poniekąd obce... starania...


- Jakieś pytania...?? - rzucił Kabuto nieprzyjemnym tonem, wyraźnie dało się wyczuć jego niechęć do tego demona... nie wstręt, jednak wyraźną niechęć...

- Powiedz mi piesku... gdzie twój właściciel...?? - zapytał Utakata 

- Nazywam się Kabuto... i nie sądzę byś miał na tyle wysokie uprawnienia by o to pytać... - wyraźnie ostrzegł go rozmówca

- Uprawnienia...?? A jak mógłbym je nabyć..?? Można je zdobyć drogą łóżkową..?? Dla mnie to nic wielkiego, więc jak to zrobić powiedz...?? - zapytał Utakata dopijając czarkę sake na raz

Black and Red_ /Akatsuki/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz