Wokoło unosiło się pełno dymu nikotyny, która pobudzała dobrze jego płuca. Zaciągnął się po raz kolejny wygodnie opierając się o pień drzewa kwiatu wiśni... w dalekiej oddali dało się dostrzec niewielkie światło pochodzące ze sceny... z tej jednak odległości nikt się nie zapuszczał, w swoim nawyku obkręcił zręcznie swoją fajkę w dłoni...
Mimo iż było ciemno to właśnie dym niczym rozległa mgła zdawał się zakłócać dobre widzenie. U swojego boku miał dzban z sake oraz czarkę... czego więcej do szczęścia potrzeba...??
No tak... być może jakiś piękności co osłodziłyby mu tę piękną noc..??
W pobliżu rozległy się kroki... gałązka pękła, a trawa szeleściła...
Utakata nalał sobie czarki sake opierając się leniwie o dłoń... ze swoimi zmierzwionymi włosami oraz osuniętym kimonem wyglądał na prawdę leniwie oraz z pewnym sensie pociągającą...
- Aaah... ile bym dał za dobre towarzystwo lub piękności u mego boku... - mruknął widząc odbitą poświatę księżyca na tafli sake swojej czarki
Dym powoli się przerzedził, a z ciemności wyłoniła się poszczególna pojedyncza sylwetka... Utakata westchnął zawiedziony
- Jak widać nie mogę mieć żadnej z tej rzeczy...
- Tak teraz witasz wierzycieli...?? - rzucił Kabuto patrząc na niego z lekkim rozczarowaniem oraz widocznym przymusem
- Racja... wszak za każdym razem jestem skazany na ciebie... piesku... - mruknął leniwie Utakata, miał w zwyczaju nazywać tak Kabuto ze względu na to jak głośno szczekał w obronie własnego właściciela... uważał to nawet za dosyć zabawne
Dym, który uniemożliwiał widoczność otoczył i okrył ich obu stwarzając w pewien sposób miraż... z resztą dym pod postacią mgły zręcznie i posłusznie zdawał się być pod kontrolą Utakaty, który po raz kolejny wypuszczając wdech z płuc zakręcił w palcach swoją fajkę
Kabuto zmusił się do przymusowego uśmiechu.... nie znosił tego beznadziejnego rozleniwionego demona.
- Pan Orochimaru polecił mi poczynienie kolejnych kroków w obecnej operacji... - Kabuto cicho i spokojnie przedstawiał instrukcje
Utakata znudzony przyjrzał się temu białemu pieskowi w okularach... wygląda na to, że miał za sobą ciężkie dni... cóż... on sam nie znosił pracować dlatego pojęcie determinacji dla Utakaty było poniekąd obce... starania...
- Jakieś pytania...?? - rzucił Kabuto nieprzyjemnym tonem, wyraźnie dało się wyczuć jego niechęć do tego demona... nie wstręt, jednak wyraźną niechęć...
- Powiedz mi piesku... gdzie twój właściciel...?? - zapytał Utakata
- Nazywam się Kabuto... i nie sądzę byś miał na tyle wysokie uprawnienia by o to pytać... - wyraźnie ostrzegł go rozmówca
- Uprawnienia...?? A jak mógłbym je nabyć..?? Można je zdobyć drogą łóżkową..?? Dla mnie to nic wielkiego, więc jak to zrobić powiedz...?? - zapytał Utakata dopijając czarkę sake na raz
CZYTASZ
Black and Red_ /Akatsuki/
Dla nastolatkówOstrzegam, że opowiadanie posiada długo rozwijające się wątki BL...!! Nie jest to również kolejno ze słodkich i krótkich opowieści. Jeśli szukasz długiej i wolno rozwijającej się opowieści o Sasuke i Naruto to dobrze trafiłeś...!! Pewnej nocy mies...