Did you kill

374 15 1
                                    

Obudziłem się z bólem głowy i mdłościami słysząc wibracje telefonu. Nie umialem go namierzyć a do tego widziałem koło siebie w łóżku Jimina. Nagiego Jimina kurwa

Znalazłem telefon w kurtce i wyjąłem go odbierając i zarzucając szlafrok na swoje oczywiście także nagie, no bo jak, ciało

-Tak?- Mruknąłem widząc że jest 7 rano- Nie moge, wczoraj piłem i nie jestem trzeźwy

Jimin obudził się także i patrzył na mnie, a ja dalej niezbyt ogarniałem. Głowa mnie bolała a do tego wracałem jeszcze do rzeczywistości i do wspomnień z wczoraj... tia zdecydowanie wolałbym zapomnieć

-Dobrze, będę za pół godziny- Westchnąłem rozłączając się- Niestety nie mamy wolnego

-Dlaczego?

-Ci faceci z wczoraj robią problemy i coś tam. W sumie nie słuchałem, ale to nasza sprawa więc mamy ja skończyć. Rozkaz samego szefa

-Nie chce mi się. Ruchaliśmy się

-Też jestem załamany- Westchnąłem siadając obok niego- Boli cię?

-Odzwyczaiłem się, nie rozciągnąłeś mnie i nawet nie wziąłeś lubrykantu, podsumowując nie, łaskocze

-To swietnie. Wstawaj, ogarnij się i nigdy więcej nie wspominajmy tej nocy

-Nie no jasne że będę ci ją wypominać lol- Odparł wstając i łapiąc się za głowę- Pierdole to nie idę

-Idziesz idziesz- Odparłem i poszedłem do kuchni by zrobić śniadanie

Szybko usmażyłem jajecznicę do tego krojąc chleb kładąc na nim mięsko ser i warzywka. Zdrowe śniadanie to podstawa. No i białko. Dużo białka

Do szklanek nalałem wody i położyłem dwie tabletki przeciwbólowe obok nich. Jim ubrał się w ciuchy z poprzedniego dnia i przyszedł do mnie przytulając mnie. Uśmiechnąłem się, kiedyś każdego poranka tak robił

-Nienawidze kaca, po co piłem?

-Za lepszy czas, za każdy dzień który w życiu trwa- Zanuciłem (jestem polakiem suprise madafaka)

Parsknął i odsunął się. Usiedliśmy jedząc. Obaj nieszczególnie chcieliśmy przez mdłości po alkoholu, ale jakoś daliśmy radę. Motywowało nas to że na pusty żołądek nie można wziąć przeciwbólowych

Po tym poszliśmy do samochodu (przebrałem się jeszcze oczywiście nie mogłem iść do pracy w samym szlafroku). Tak właśnie złamaliśmy prawo na rozkas komendanta bo miałem w krwi pewnie dobry promil dalej

Niechętnie weszliśmy na komendę tam przecierając się w mundury i zaczęliśmy prace. Przesłuchanie bandytów nie było naszym marzeniem ale obowiązkiem już tak. Zabraliśmy ich z dołka i powoli bo jeden kulał zaprowadziliśmy do najbliższej sali przesłuchań

-Dobra zróbmy to szybko. Nam się nie chce, wam sie nie chce. Nie ma po co przeciągać. Mówicie co wiecie, my zmniejszamy wyrok za współpracę i wszyscy są szczęśliwi- Powiedziałem pozwalając Jiminowi usiąść, jestem zajebistym przyjacielem wiem

-Nic nie wiem- Powiedział odrazu jeden z nich oschle, a ja westchnąłem

-Kim Minsun kupowała wasz towar, narobiła sobie długów może czegoś nie spłaciła więc ją zabiliście

-Nie znam jej nawet- Prychnął drugi, a ja pokazałem jej zdjęcie

-To ona! Tak znam ją

-Poważnie?

-Nie- Zaśmiał się a razem z nim drugi

-Znacie ją, ostatni raz spytam

-Nie

Westchnąłem i odprowadziliśmy ich. To by było na tyle. Staliśmy w miejscu ze sprawą, mieliśmy kaca i wkurwili nas podejrzani. Czy może być gorzej?

Tak może. Byl przed nami cały jebany dzień w którym musieliśmy przejrzeć jeszcze dowody które przyniósł listonosz 

Innocent // TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz