It's not your fault

265 12 0
                                    

Obudziłem się strasznie zdezorientowany. Nie zarejestrowałem momentu w którym zemdlałem. Leżałem podpięty do kroplówki a na łóżku obok był Jimin

Podniosłem się masując bolącą skroń. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na mężczyznę. Siedział przy nim Yoongi gładząc wierzch jego dłoni. Spojrzał na mnie i wstał podchodząc do mnie

-Trzymasz się?

-Co ty taki troskliwy się zrobiłeś?

-Nie lubię l4- Mruknął a ja się uśmiechnąłem

-Żyje. Zabolało tylko trochę

-To dobrze. Jutro pozbierasz ten bałagan z kimś, albo... Dobra pomogę ci, w końcu też brałem w tym udział- Westchnął, a ja spojrzałem na kroplówke

Większość już przeleciała... Odkręciłem wlewnik od wenflonu a komendant nic nie powiedział. Wstałem i wziąłem telefon z szafki

-Co z Jiminem?- Spytałem podchodząc do łóżka mężczyzny

Był nieprzytomny. Prawie całą klatke piersiową miał owiniętą bandażem, a skóre mial bardzo bladą. Wyglądał źle. Nie mogłem patrzeć na niego takiego...

-On chyba już weźmie l4- Odpowiedział a ja uśmiechnąłem się mimowolnie- Jest silny. Ty zemdlałeś od uderzenia w kamizelkę a on zasnął dopiero w szpitalu gdy znieczulali go

-Dzięki że mnie doceniasz

Zrobiło mi się trochę przykro. Nie dlatego że szef mnie zjechał. Dlatego że naprawdę zawaliłem. Jimin musiał strzelać bo ja uciekłem po ogłuszeniu. Nic mi się nie stało większego a spierdoliłem

-Powiedz mu że... Przyjadę jutro przed pracą okey?

Mężczyzna pokiwał głową a ja wyszedłem. Podeszłem do pielęgniarek, które zaskoczone wyjęły mi wenflon. Na wypis nie czekałem. Wyszedłem ze szpitala biorąc do ręki telefon i wybierając numer Tae. Dzwonił do mnie 10 razy...

-Kookie? Wszystko dobrze? Czemu tak długo się nie odzywałeś?

Nabrałem powietrza. Bałem się że głos mi się załamie i popłacze się. Głos Taehyunga zamiast uspokoić sprawił że chciałem płakać i wszystko mu powiedzieć

-Podjedziesz... Po mnie?- Spytałem

Po moim policzku spłynęła łza. Nie wytrzymałem... Taehyung nie pytał już. Poprosił mnie o adres i obiecał że będzie za 5 minut

Odetchnąłem i usiadłem na ławce przy szpitalu. Było zimno a na domiar złego śnieg zaczął padać. Przez te lodowe drobinki zimno przeszywało mnie jeszcze bardziej

Zastanawiałem się co powiedzieć mężczyźnie. Słyszał że płacze. Co sobie pomyślał? Powinienem się wytłumaczyć? Udawac że to przez wiatr czy coś? Schowałem twarz w dłoniach myśląc ale usłyszałem cichy dźwięk silnika i trzaski śnieżynek miażdżonych pod oponami

Podniosłem wzrok. Przede mną stał znajomy mi samochód. Wysiadł z niego Taehyung i odrazu podszedł do mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie wstając a on mnie przytulił. Nacisnął na siniaka na klacie, ale... Trudno. Był taki ciepły...

-Nic ci nie jest?

-Nie, ja dostałem w kamizelke- Odparłem cicho bo nie chciałem mówić jak bardzo zawaliłem...

-Dostałeś? Strzelili do ciebie?

-To bez znaczenia. Zjebałem. Przeze mnie Jimin tam leży- Powiedziałem nie wytrzymując, a po moim policzku spłynęła łza

-Słońce, wiesz... Może porozmawiamy spokojniej w domu co? To napewno nie twoja wina. Nie znam lepszego gliny od ciebie i napewno zrobiłeś wszystko co mogłeś- Powiedział uśmiechając się delikatnie i ścierając łzę z mojego policzka- Chyba że wolisz zostać tu z Jiminem

-Nie. Przyjadę rano. Teraz i tak jest z nim Yoongi a on jest... Jeszcze nieprzytomny- Powiedziałem biorąc głębszy oddech a on pokiwał głową rozumiejąc

Jak obiecał tak zrobił. Zabrał mnie do swojego domu, zrobił herbatę bo dość zziębłem i położył dłonie na moich obejmujących kubek

Opowiedziałem mu wszystko. Całą akcje a najbardziej szczegółowo część w fabryce. Powiedziałem że huk karabinu mnie ogłuszył, że się wycofałem, dostałem znowu gdy chciałem wrócić i pomóc, a później... Że Jimina postrzelili

Nie przerywał mi, a kiedy skończyłem opowieść skończyła się także herbata. Odłożył kubek na stolik i zlapał moje ciepłe już dłonie i spojrzał mi w oczy

-To nie była twoja wina. Jakbyś próbował strzelać mógłbyś postrzelić złą osobę. Chroniłeś i siebie i innych. Jimina postrzelili nie dlatego że cie bronił. Nie jest twoim ochroniarzem tylko policjantem. Postrzelili go bo bronił dobrej strony a oni reprezentowali złą. On napewno nie jest zły na ciebie o to

-On nie. Jest zbyt dobry by złościć się o takie coś

-Ale ty jesteś zły na siebie. Zrozum że to nie twoja wina. Złoszczenie się na siebie nie poprawi stanu Jimina

-Wiem, ale... Właściwie racja, nic mi to nie da- Westchnąłem i wstałem- Dziękuję za to wszystko i przepraszam, bo... Pewnie wpierdoliłem się w twoje plany

-Nie miałem planów. Chciałem tylko spotkać się z tobą po tej prowokacji. Chcesz już iść?- Spytał wstając i patrząc na mnie smutno

-Nie przeszkadzam?

-Nigdy

Przytuliłem się do niego znowu słysząc to i odetchnąłem

-Dziękuję. Tak bardzo potrzebowałem takiej rozmowy z tobą... I w ogóle ciebie

-To ja dziękuję. Zawdzięczam ci wiele więcej niż jestem w stanie ci zrekompensować. Mimo to dalej jesteś i dalej robisz wszystko pokazując mi... Jak bardzo nie zasługuje na twoją miłość. Dziękuję ci że jesteś

Słysząc to po moim policzku spłynęła kolejna łza. Kolejna, ale... Pierwsza której nie urodził żal, a szczęście

Innocent // TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz