Shot

388 16 1
                                    

Dopiero kolejnego dnia udało nam się znaleźć mężczyzne o tym imieniu i nazwisku o którym mówił Namjoon i który w miare pasował do jego opisu, a następnego dnia dopiero go namierzyliśmy.

Z tyłu głowy dalej myślałem o Taehyungu i o tym że chciał byśmy przesłuchali siostre ofiary. Zrobie to specjalnie dla niego ale najpierw chciałem upewnić się co do mafii

-To tu?- Spytałem partnera wskazując na budynek pasujący do gustów dilera narkotykowego

-Myśle że tak- Odparł idąc do drzwi, a wtedy...

Rozległ się huk. Nie brzmiało to jak pistolet, raczej jak mocniejsza broń. Bez zastanowienia wyjąłem pistolet otwierając drzwi, a Jimin zaraz za mną. Weszliśmy do starego magazynu i zobaczyliśmy leżące na ziemi ciało. Zadzwoniłem po wsparcie bo bałem się że będzie tam więcej osób, a końcowo nie żałowałem tej decyzji

-Idę w lewo- Powiedział Jim zaczynając sprawdzać teren, a ja poszedłem w przeciwnym kierunku

Było pusto. Prawie pusto. Poza ciałem, mną i Jiminem. Podbiegłem do mężczyzny i zamarłem. To był Namjoon

-Kurwa mać, dzwoń po karetkę!- Krzyknąłem przypadając do niego

Nie oddychał. Zacząłem RKO. To była moja najbardziej znienawidzona czynność. Nie mógłbym być lekarzem. To że trzymam w dłoniach szanse na czyjeś życie mnie przerażało

Jimin podbiegł do mnie i zrobił to o co prosiłem, ale usłyszeliśmy jakieś głosy. Nie przestałem uciskać, ale spojrzałem na Jimina

-Zostań pójdę sam

-Nie ma takiej opcji- Odparł odrazu, bo bałem się o niego

-Uciekną nam

-Kurwa to ja jestem dowodzącym!

Jimin spojrzał na mnie zastanawiając się ale... Nie posłuchał. Krzyknąłem za nim, ale pobiegł i zniknął mi z oczu. Nie mogłem zostawić mężczyzny. Był zbyt młody by umrzeć.

Nic nie słyszałem, miałem nadzieję że albo uciekli albo Jimin sobie z nimi poradził. Nie wiem czy gorsze było bycie w tej ciszy czy gdyby ktoś strzelił. Usłyszałem w końcu nabieranie powietrza i odetchnąłem

Dostał w udo. Miałem nadzieję że nie wykrwawi się do przyjazdu karetki, ale na ten moment oddychał.

Pobiegłem w kierunku w który pobiegł Jim i usłyszałem kolejny strzał. Ten napewno z pistoletu. W moich oczach zaczęły tworzyć się łzy

Wybiegłem z magazynu i zobaczyłem Jimina z pistoletem w ręce a przed nim dwóch mężczyzn. Jeden leżał trzymając się za noge, a drugi klęczał poddając się

Odetchnąłem. Pomogłem mu ich zakuć choć moje ręce drżały. Przyjechało wsparcie i wzięli mężczyzn, a do Namjoona pobiegli ratownicy

-Idioto mogłeś zginąć!!!- Krzyknąłem ze łzami w oczach, bo emocje zaczęły mnie pokonywać

-Przepraszam- Westchnął podchodząc do mnie, a ja przytuliłem go

-Nie rób mi tak. Nie możesz. To ja dowodze i... Kurwa chuj z tytułami, nie możesz umrzeć- Zacisnąłem dłonie na jego kurtce, a on przytulił mnie mocniej

-Wiem nie było to odpowiedzialne. Chce po prostu rozwiązać te sprawe- Odparł przeczesując moje włosy

-Ja też. Strasznie chce- Otarłem łzy

Nienawidziłem płaczu. Zawsze byłem silny i tak musiało zostać. Odsunąłem się od Jima, a on poprawił mi włosy, które trochę zepsuł

-Co on tu robi- Zmarszczył brwi, a ja spojrzałem w kierunku w którym patrzył

Taehyung stał obok karetki i patrzył na nas. Zmarszczyłem brwi, a on odwrócił wzrok i rozmawiał z Namjoonem. Poprawił im się kontakt czy chciał go zabić gdy ten nie da rady się obronić?

-Zobaczmy może, ale... Masz dziś czas?

-Dla ciebie zawsze- Uśmiechnął się, a ja odetchnąłem szczęśliwy

Podeszliśmy do karetki. Ratownicy pakowali już go, ale dla nas raczej znajdą czas

-Sierżant Jeon Jungkook starszy posterunkowy Park Jimin, możemy zająć chwilę?- Powiedziałem do kobiety która chciała zamknąć drzwi karetki i pokazałem legitymacje

-Tak, tylko niedługo prosze- Uśmiechnęła się, a ja skinąłem głową

Odeszła a ja podeszłem do Namjoona

-I mądry ty jesteś?

-W tej sytuacji także mam co do tego wątpliwości

-A co chciałeś osiągnąć?- Spytałem trochę delikatniej

-Dowiedzieć się czy zabili Minsun. Nie zabili, ale lekko ich wkurwiłem

-Nie mówiłem?- Mruknął Tae, a ja spojrzałem na niego, ale musiałem najpierw dokończyć rozmowe z Namjoonem

-Wierzysz im na słowo że jej nie zabili?

-Szczerze mówiąc tak

-Zajebiście- Westchnąłem i wyszłem z karetki wskazując ratownicze że mogą jechać- Taehyung

Mężczyzna spojrzał na mnie słysząc swoje imię. Przez chwilę milczałem aż karetka odjedzie, by nie zagłuszała mnie

-Co tu robisz?

-Wiedziałem że Nam ich znalazł, więc wspaniałomyślnie postanowiłem że go powstrzymam przed zrobieniem czegoś głupiego. Niestety jak widzicie mi się to nie udało

-A wiedziałeś o tym skąd?

-Powiedział mi. Jesteście razem?- Spytał, a Jimin parsknął

Zaskoczony spojrzałem na rozbawionego partnera. Bałem się co odpowie, więc go wyprzedziłem

-Nie. Dlaczego zaczęliście rozmawiać? Nienawidziliście się

-Nie no ale wyglądacie jak para. Nic do siebie nie czujecie?

-Wzięliśmy rozwód- Westchnąłem a on zrozumial że wszedł na zły temat

-Sam do mnie zadzwonił. Stwierdził że kłócenie się jest dziecinne

Pokiwałem głową i po chwili rozdzieliliśmy się. Tyle się stało że dopiero teraz dochodziło do mnie że spotkałem znów Taehyunga. Nie zdążyłem się tym nawet ekscytować i podniecać

Innocent // TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz