Część nr 30

84 9 4
                                    

- Nie ma mowy! - Roześmiała się.
- Pola! - warknąłem. - Nie powinnaś mieć zdjęć mojego nagiego torsu na swoim telefonie. Wymaż to!
- Zmuś mnie! - wzruszyła ramionami i roześmiała się, chowając telefon za siebie, kiedy próbowałem po niego sięgnąć.
- Upiłaś się! - stwierdziłem, wreszcie odbierając jej telefon i próbując otworzyć go, rysując najbardziej popularne wzory zabezpieczające na ekranie.
- Prawdopodobnie - przyznała. - I wiesz co? Jest mi cudownie! Eeeejjj! - krzyknęła, kiedy ekran telefonu rozświetlił się akceptacją dostępu - Skąd wiesz jakie mam hasło? Oddawaj natychmiast! - Przygryzła wargę i skoczyła na mnie, ale w porę udało mi się przytrzymać ją i szybko schować telefon za plecami.
- Bądź grzeczną dziewczynką - ostrzegłem - wymażę to cholerne zdjęcie i ci to oddam.
- Nigdy!!! - mocowała się ze mną, próbując odebrać telefon, więc pociągnąłem jej nogi tak, że z pozycji siedzącej znalazła się w pozycji leżącej, i naparłem na nią ciężarem swojego ciała, żeby ją unieruchomić. Złapałem oba jej drobne nadgarstki jedną ręką i leżąc na niej, przyszpiliłem nad jej głową, wolną ręką wchodząc w galerę zdjęć jej smartfon. Tym razem to ja cyknąłem jej kilka fotek i odesłałem na swój numer.
- Teraz jesteśmy kwita! - uśmiechnąłem się złośliwie, na co Pola zaczęła pode mną wierzgać, więc docisnąłem do niej biodra i spojrzałem na nią ostrzegawczo.
- Ivo! - tak wiele zawarło się w sposobie, jak wymówiła, a właściwie wyjęczała moje imię. Zaskoczenie, wzburzenie, frustracja i pragnienie. Z jej twarzy zniknęło rozbawienie. Wpatrywała się we mnie wielkimi oczami z lekką obawą i zmieszaniem. - Ivo - tym razem moje imię było wypowiedziane szeptem, a szept był prośbą.
- Wino uderzyło ci do głowy. - Powiedziałem patrząc na jej zaczerwienione policzki i iskierki ognia rozpalającego jej spojrzenie.
- Ty uderzyłeś mi do głowy. - Uniosła się lekko i musnęła wargami moje usta, wywołując impuls, który przyjemnością poraził moje zmysły. Zamknąłem oczy i pod nosem wyszeptałem kilka niecenzuralnych słów. - Jesteś tak cholernie gorący, kiedy przeklinasz - Jej oddech, przyspieszony od niedawnych wygłupów, śmiechu, a teraz zapewne i podniecenia, omiótł moje usta, sprawiając, że poczułem zwierzęcy głód. Miałem ochotę sprawdzić jak na jej języku smakowało wino.
- Wciąż jesteś mokra, nie chcesz się przebrać? - Zapytałem, próbując dać nam obu pretekst, do wyjścia z sytuacji, w której się znaleźliśmy.
- Wygląda na to, że miałeś rację, i przy tobie zawsze będę mokra. - Jej głos był tylko odrobinę głośniejszy od szeptu, a jej bezpośredniość ją zawstydziła. - Przepraszam, masz rację, wino uderzyło mi do głowy - odchrząknęła i zamknęła oczy. - Robię z siebie idiotkę, a jutro będę żałować tych nieudolnych prób flirtu i pewnie spalę się ze wstydu. Możesz mnie puścić, już będę grzeczna - poruszyła się znowu pode mną, niezamierzenie ocierając biodrami o mój wzwód, i speszona spojrzała na mnie spod długich rzęs.
- Lubię, kiedy jesteś niegrzeczna. - Odpowiedziałem, a kiedy jej wzrok skierował się na moje usta, wszystkie tamy puściły i zachłannie wpiłem się w jej wargi. Pola jęknęła przeciągle i pożądliwie, oddając mój pocałunek z głodem i żarem podobnym do mojego. Kiedy spowolniłem, próbując łapać się ostatnich niteczek rozsądku, jakby wyczuła, że zamierzam to przerwać, zaatakowała jednym, cichym słowem, niesionym na westchnieniu pragnienia:

Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz