część nr 38

52 7 2
                                    

Kiedy w końcu zeszłam na sam dół, schyliłam się, żeby założyć buty i dać susa w kierunku drzwi, jednak w tej samej sekundzie, w której się wyprostowałam z zamiarem ucieczki, wpadłam na coś dużego, twardego i ciepłego.
- Nosz kurwa! – przeklęłam, bo po raz kolejny byłam mokra i po raz kolejny pachniałam jak alkohol. – Serio? – zapytałam spoglądając w oczy Ivo, i mimo tego, że się wkurzyłam, na jego widok moje głupie serce zaczęło galopować. Jego błękitne oczy pociemniały, włosy były zmierzwione, jakby dopiero co przeczesywał je palcami, a czarna koszula była rozpięta i obnażała idealnie umięśnioną klatkę piersiową. Na ten widok mój mózg wrzucił pauzę i dopiero, kiedy Ivo odchrząknął rozbawiony, przypomniałam sobie jak się oddycha.
- Przepraszam, nie spodziewałem się, że jeszcze cię tu zastanę i nie byłem przygotowany na to, że wystrzelisz ze schodów jak rakieta - opuszkami palca starł kropelki alkoholu, które prysły na moją szyję, po czym oblizał palce. Kiedy po kolei wkładał opuszki palców do ust, wyglądał tak cholernie seksownie, że sama miałam ochotę posmakować jego palców, wsunąć je do swoich ust, zassać i przygryźć każdy z nich. Zastanawiałam się czy robił to na umyślnie, żeby mnie sprowokować, czy takie erotyczne gesty były u niego po prostu naturalne.
- Nie, nie przepraszaj, przecież to twój dom – odchrząknęłam, bo mój głos zrobił sią dziwnie zachrypnięty – nie wiedziałam czy będziesz już w domu, chciałam po cichu się ulotnić. Straciłam poczucie czasu, zasiedziałam się na strychu.
- To by tłumaczyło tego pająka na twoich włosach – kiedy tylko dotarły do mnie jego słowa, zaczęłam piszczeć.
- Boże! Ściągnij go!!! Błagam, nienawidzę pająków!!! O boże, umrę!!! – moja skóra pokryła się nieprzyjemnymi ciarkami, i wpadłam w panikę. Ivo zbliżył się do mnie i sięgnął do moich włosów, a ja wydarłam się jeszcze głośniej. – Fuuuuj!!! Nie rękami, to obrzydliwe!!! – Wszystko związane z pająkami przerażało mnie i obrzydzało, szczególnie wizja dotykania ich w jakikolwiek sposób. Zacisnęłam powieki i zaczęłam truchtać w miejscu, trzęsło mnie na myśl, że to obrzydliwe stworzenie po mnie łazi! Słyszałam, że Ivo odchrząknął, nieudolnie próbując zamaskować tym śmiech, ale zlitował się nade mną i dmuchnął na moje włosy, po czym zbliżył się i zrobił to jeszcze raz. Jego oddech był ciepły, pachniał whisky i czymś tak rozkosznie słodkim, że aż zrobiłam się głodna.
- Już – powiedział krótko. Powoli otworzyłam najpierw jedno oko.
- Nie ma go? – zapytałam wciąż krzywiąc się w obrzydzeniu. Ivo pokręcił głową, po czym przygryzł dolną wargę. Wiedziałam, że próbował powstrzymać się od śmiechu, co mnie wkurzyło. Strach przed pająkami zakodowany jest w ludzkim DNA i chroni nas przed śmiercią! Okej, może zwykły, chudy pająk kiblowy czy strychowy nie ma trującego jadu, ale DNA się nie zastanawia, a odruchy to odruchy. Już kiedy miałam rozpocząć wykład na temat tego, że moje irracjonalne zachowanie wcale nie było takie irracjonalne, uświadomiłam sobie, że moje pięści zaciskały się na materiale jego koszuli. Natychmiast ją puściłam, cofnęłam się o krok i przeczesałam dłońmi włosy, wzdrygając się i krzywiąc. Ivo w końcu przegrał wewnętrzną walkę i wybuchnął śmiechem, który próbował pokryć udawanym kaszlem. – A żebyś się udusił, ty chujcu! – rzuciłam, czym już na całego go rozbawiłam. – Ja tu na zawał prawie schodzę a ty się ze mnie śmiejesz?! – wyciągnęłam z jego ręki szklaneczkę i wypiłam jej zawartość do dna, po czym to ja byłam tą, która zaczęłam kaszleć. – Ja pierdolę, co to? – wychrypiałam czując, że robię się cała czerwona – Samogony od tutejszych kupiłeś czy co??? – Nie odpowiadał. Śmiał się w głos, trzymając się za brzuch. – Tylko się nie posiusiaj – przewróciłam oczami, ale mi też ciężko już było utrzymać powagę i tym razem to ja przygryzałam wargę, powstrzymując się od śmiechu.
– Naprawdę przepraszam, nie miałem pojęcia, że tak bardzo boisz się pająków… - Powiedział, po czym zaczął wpatrywać się we mnie intensywnie i odchrząknął. – Jak zwykle poprawiłaś mi humor, naprawdę miło znowu cię widzieć – dodał szczerze – Rusałko… - instynktownie wzdrygnęłam się na to słowo, bo zabolało mnie zawartą w nim czułością. Ivo zauważył to i natychmiast się poprawił. – Pola… czy możemy zacząć zachowywać się jak dorośli i przestać się unikać? Chyba damy radę wrócić do tego, co było wcześniej? Myślisz, że mogłabyś dać mi jeszcze jedną szansę? Brakuje mi czasu spędzanego razem, naszych rozmów, wymiany pomysłów, planowania projektów... Naprawdę nie chcę, żebyś czuła się zmuszona uciekać, za każdym razem, kiedy mnie widzisz. – Nadzieja i prośba, z jakimi na mnie patrzył zmiękczyła mnie, i mimo tego, że tak bardzo próbowałam uodpornić się na moc, jaką nade mną miał, poległam.

Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz