Część nr 10

67 6 3
                                    

- Nie zaczynaj czegoś, czego nie możesz skończyć kochanie - spojrzał jeszcze raz na moje usta, a kiedy odruchowo przygryzłam dolną wargę, uśmiech zupełnie zniknął z jego twarzy. Przymknął oczy szepcąc coś, czego absolutnie nie rozumiałam, a co brzmiało cholernie seksownie, potrząsnął głową i postąpił kilka kroków w tył, zwiększając dystans między nami.


- Mam nadzieję, że Hiszpanie nie całują tak swoich babci - wypaliłam, na co on spojrzał na mnie z zaskoczeniem i niedowierzaniem i ponownie zareagował parsknięciem. Jego śmiech był bardzo męski, cudownie gardłowy i lekko zachrypnięty, rozkoszowałam się nim, kiedy jego dźwięk pieścił moją duszę i rozpryskiwał się w niej iskierkami radości. Odchrząknęłam i ulżyło mi, że atmosfera między nami się rozluźniła. Niezaprzeczalnie działaliśmy na siebie, a chemia między nami była tak gęsta i gorąca, że odbierała mi dech.


- Zaskakujesz mnie za każdym razem - przymrużył oczy - nieczęsto ktoś potrafi mnie zaskoczyć, myślałem, że w życiu widziałem już wszystko.


- Nie jest pan aż taki stary, sporo życia jeszcze przed panem i na pewno nie raz pana coś jeszcze zaskoczy. - Nie mogłam się oprzeć i musiałam przypomnieć mu jego wiek, który sam wciąż mi wytykał i używał jako tarczy obronnej, chroniącej nas od zbliżenia. Musiałam przyznać że rozkoszowałam się smakiem tej kąśliwej uwagi, która wywołała złośliwy uśmieszek na moich ustach.


- Doceniam dowcip i ostrość umysłu, ktoś chyba dobrze się dziś wyspał - pochwalił. Nie zaprzeczyłam, bo przecież nie mogłam powiedzieć, że ledwo zmrużyłam oko, niemal całą noc śniąc o nim na jawie. - Napijesz się czegoś? - jego głos przerwał moje gorące fantazje. Pokiwałam głową, bo robiło mi się coraz bardziej gorąco. - Poproszę, jestem bardzo spragniona - oblizałam usta, w reakcji na co Ivo znowu wyszeptał coś pod nosem.


- Czy ty przeklinasz? - zapytałam.


- Być może - odpowiedział wymijająco, otwierając lodówkę. - Sok ananasowy, smoothie, a może mleko? - zapytał posyłając mi złośliwy uśmieszek.


- Sam jesteś mleko - odpowiedziałam - Bardzo lubię wino musujące - sprowokowałam, w odpowiedzi otrzymując ignorujące prychnięcie.


- Jesteś za młoda - te trzy słowa, wypowiadane przez niego w kółko, przy każdej możliwej okazji, strasznie mnie drażniły.


- Nie mów Polce, że jest za młoda na alkohol - rzuciłam głupio. - Alkohol to nasze dziedzictwo kulturowe, płynie w naszej krwi, mamy go w genach z dziada pradziada - ośmieszałam się dalej, co zostało skomentowane kolejnym prychnięciem. - Jestem pełnoletnia - użyłam ostatecznego argumentu.


- Wciąż za młoda! - powtórzył.


- Na co?! Na lampkę wina? - zapytałam już naprawdę rozdrażniona.


- Na to, co może się wydarzyć po tej lampce wina! Na wszystko! - Spojrzał na mnie poważnie, a mój żołądek fiknął kilka koziołków. Tych kilka słów mogło oznaczać tak wiele i tak wiele obiecywało. Chwilę intensywnie wpatrywaliśmy się sobie w oczy, i tym razem to Ivo pierwszy odwrócił wzrok. Byłam cholernie ciekawa czy myślał o mnie w kategoriach erotycznych i dlatego co chwilę, bardziej sobie niż mi, musiał przypominać że jestem o wiele młodsza od niego. - Natomiast ja, moja droga Rusałko, wszystko mogę - podał mi sok ananasowy - więc napiję się whisky - mrugnął i uśmiechnął się złośliwie, w odpowiedzi na co ostentacyjnie przewróciłam oczami. - Ty, tymczasem, możesz iść do mojego biura i się tam rozejrzeć, jestem ciekaw twoich pomysłów na aranżację tego pomieszczenia - odpuściłam sobie walkę o wino, skinęłam głową i udałam się w kierunku wskazanych przez niego dwuskrzydłowych, pięknie rzeźbionych, drewnianych drzwi.


Weszłam do środka powoli, rozglądając się dookoła. Nawet mimo tego, że w rogach pokoju wciąż stały nierozpakowane kartony i panował tu lekki chaos, potrafiłam docenić piękno tego wnętrza. Stare drewniane podłogi z szerokich, mocnych desek lekko skrzypiały przy każdym moim kroku. Wysokie sufity nadawały miejscu przestronności, a oryginalne, leciwe meble, aż prosiły się o dotyk i troskę.


Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz