część nr 34

70 5 2
                                    

Pola.
Kiedy wyszłam z jego domu, nerwy mi puściły, a z oczu popłynęły gorące łzy. Cieszyłam się że do domu miałam tak blisko, mogłam pójść do swojego pokoju i bez świadków rozsypać się na kawałki. Los jednak lubił wszystko dla mnie komplikować i nie było mi to dane. Bella siedziała na schodach mojego ganku, a kiedy tylko mnie zobaczyła, podniosła się i nerwowo zaczęła wyłamywać palce. Wiedziałam, że robiła to tylko wtedy, kiedy czymś naprawdę się martwiła. Z wyrachowaną Bellą mogłam łatwo sobie poradzić, jednak jej ciepła i wrażliwa strona zawsze mnie zniewalała.
- Pola, proszę, daj mi szansę cię przeprosić, wariowałam ze zmartwienia, naprawdę nie miałam pojęcia, że coś mogło ci grozić. – Zatrzymałam się przy drzwiach i wyciągnęłam klucz spod doniczki, otworzyłam drzwi. – Błagam cię. – Jej głos się załamał, i choć bardzo chciałam, nie mogłam pozostać obojętna na jej prośby. Kiedy spojrzałam na nią i zobaczyłam łzy w jej oczach, coś we mnie pękło. To był naprawdę chujowy wieczór, a Bella była jedyną przyjaciółką, jaką miałam. Wpadłyśmy sobie w ramiona i obie zaczęłyśmy płakać. – Tak bardzo cię przepraszam! Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie! – Szlochała w moich objęciach, jej ciało całe drżało. – Błagam cię wybacz mi! Tak strasznie się o ciebie bałam. – Weszłyśmy do domu i udałyśmy się na górę, do mojego pokoju. Kiedy tam dotarłyśmy, makijaż spływał nam obu z twarzy i wyglądałyśmy jak wariatki. Zaczęłam się śmiać przez łzy i skończyło się na tym, że po chwili obie tarzałyśmy się ze śmiechu na moim łóżku. Nie miałam pojęcia czy przechodziłam kolejne załamanie nerwowe, moje zachowanie w tej chwili na pewno nie należało do normalnych, ale miałam to naprawdę gdzieś. Z deszczu pod rynnę? Proszę bardzo! Cieszyłam się, że z objęć mężczyzny na którego punkcie szalałam bez wzajemności, mogłam wpaść w ramiona przyjaciółki, która nie tak dawno zostawiła mnie na śmierć.
– Tęskniłaś? – Zapytała, podpierając głowę na łokciu i patrząc na mnie z nadzieją.
- Nienawidziłam cię – odpowiedziałam szczerze. – Uważałam cię za największą zdrajczynię, narcystyczną, rozpuszczoną egoistkę i najzwyczajniejszą sukę. Ale w tym samym czasie próbowałam cię usprawiedliwić, zostawić ci otwartą furtkę, pozwolić wyjaśnić…Znam twoją sytuację i wiem, jak zareagowaliby twoi rodzice, gdyby się o tym dowiedzieli.
- Nie masz nawet pojęcia, co mogłoby się stać… Gdyby ktoś się dowiedział, że brałam dragi, pewnie zrobiliby ze mnie wariatkę i znowu odesłali do zakładu zamkniętego.
- Znowu? – Zapytałam nie rozumiejąc. Bella nigdy mi nie mówiła, że była w zakładzie psychiatrycznym. – Położyła się i wtuliła w mój bok, a ja objęłam ją czule. Potrzebowałam czyjegoś ciepła i czyjejś bliskości i choć wiedziałam, że teraz właśnie jestem najbardziej podatna na dokonanie złych wyborów, było mi już wszystko jedno. Być może nie powinnam była ponownie wpuszczać Belli do mojego życia, ale desperacko kogoś potrzebowałam. Jeszcze jej nie wybaczyłam i nie wiedziałam czy wybaczę, wciąż były we mnie skrawki dumy, jednak te bardzo szybko się kurczyły i znikały w czarnej otchłani samotności. Ja nigdy się nie zastanawiałam dlaczego ludzie pozostawali w złych związkach, które ich niszczyły, bo znałam odpowiedź. Samotność potrafiła przyćmić rozsądek, wymazać poczucie godności i szacunek do samego siebie. Lata bez miłości i akceptacji potrafiły wygłodzić człowieka tak bardzo, że czekał na jakikolwiek ochłap czułości czy zainteresowania, a kiedy go dostawał, robił wszystko, żeby mieć więcej, nasycić się i nie głodować, często kosztem samego siebie. Osoby, które nigdy nie zaznały zaspokojenia pierwotnych potrzeb, jakimi były ciepło drugiej osoby i świadomość istnienia kogoś, na kogo może liczyć, gotowe były znieść wiele upokorzeń zdrad i poniżających zachowań, dla okruszków miłości, czy czegoś, co mogłoby ją przypominać. Wiedziałam, że również ja to robiłam. Próbowałam z tym walczyć, mobilizując się do stawiania zdrowych granic i szanowania siebie, jednak to było coś, czego nie zyskiwało się w ciągi kilku dni. Proces samouzdrawiania mógł trwać w nieskończoność, a w międzyczasie było wiele okazji do samozniszczenia.

Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz