Ivo.
Po ostatnim spotkaniu w moim domu, i głupim komentarzu jej zdzirowatej przyjaciółki, Pola stała się chłodna, niedostępna i otwarcie mnie unikała. Bella za to wydawała się materializować wszędzie, gdzie się pojawiałem. Flirtowała ze mną, robiła niewybredne, dwuznaczne aluzje, które graniczyły z wulgaryzmem, a na które po kilku dniach miałem już alergię. Nie wiedziałem, czy celem jej zagrywek było uwiedzenie mnie, czy zniechęcenie do Poli, której nie odstępowała na krok, ale cokolwiek by to nie było, jej wysiłki szły na marne. Zaczynałem coraz bardziej gardzić tą dziewczyną, ale także coraz bardziej zaczynało mi zależeć na tym, żeby zbliżyć się do Poli. Wiedziałem, że powinienem dać temu spokój, wycofać się i załatwić jej firmowy mentoring, który pomógłby jej zapoczątkować karierę, jednak myśl, że ktoś inny odebrałby mi przyjemność uczenia jej, wspierania i rozwijania jej talentu, sprawiała, że czułem się zazdrosny i cholernie zaborczy. Pragnąłem mieć ją dla siebie i obserwować jak rozkwita i zyskuje na pewności siebie. Chciałem się nią zaopiekować, ale w tym samym czasie zdawałem sobie sprawę z tego, że mogłem ją zranić, złamać i zniszczyć. Wiedziałem, że byłem tym, kogo pragnęła, ale nie tym, kogo potrzebowała. Wiedziałem, że wysyłałem jej mylące sygnały, odpychałem ją, tylko po to, żeby po chwili z powrotem łapać w swoją sieć, jednak sam nie potrafiłem utrzymać granic, które nam obojgu wyznaczałem. Problemem było to, że mój rozsądek kończył się tam, gdzie pojawiała się Pola.
Po kilu kolejnych dniach zachowywania dystansu, zaczynałem czuć się tak, jakbym był na głodzie. Kiedy byłem sam w domu, przyłapywałem się na tym, że co chwilę zerkam przez okno, z nadzieją, zobaczę ją na sąsiednim podwórzu. Kiedy miałem jechać do baru, ekscytowałem się jak szczeniak, bo wiedziałem, że tam najprawdopodobniej spotkam Polę i będę mógł chociaż na nią popatrzeć. Jej chłód i obojętność na początku mnie drażniły, potem godziły w moją dumę, aż wreszcie fizycznie zaczynały boleć. Miałem wrażenie, jakby czarna dziura rozrastała się w mojej klatce piersiowej, zapełniając moje ciało niepokojem i pragnieniem. Chciałem jej dotknąć, przytulić, spojrzeć w jej oczy i ujrzeć w nich tęsknotę, pragnienie, radość, albo nawet złość czy smutek! Jakiekolwiek emocje, tylko nie chłód i obojętność, które mi serwowała. Tęskniłem. Tęskniłem do tego stopnia, że po długich dniach spędzonych na spotkaniach z urzędnikami, pracownikami i doradcami, kiedy wracałem do domu, chodziłem z pokoju do pokoju, żeby złapać delikatną, słodką i świeżą woń, jaką po sobie zostawiała. Zaczynało mi odbijać na jej punkcie, i zdałem sobie sprawę z tego, że powoli zmieniam się w stalkera. Śledziłem każdy jej ruch, obserwowałem w barze, nocami wychodziłem przed dom, żeby pogapić się w okna sąsiedniego budynku, nie potrafiłem przestać o niej myśleć, pragnąć jej, i za nią tęsknić. Nawet kiedy spałem, nie miałem wytchnienia, śniłem o niej, a po przebudzeniu, pustka, jaką czułem, nie pozwalała mi już zasnąć. Skrzywdziłem ją, mówiąc że nigdy jej nie pokocham, żałowałem tego, jak brutalny byłem w swojej szczerości, ale wiedziałem, że nie da się tego cofnąć. Wspomnienia tego, jak cudownie jej ciało reagowało na mnie, jak roztapiała się w moich objęciach, jak nie mogła zapanować nad cichutkimi jękami, kiedy jej dotykałem, to wszystko rozpalało mnie bardziej niż cokolwiek innego. Pola zaczynała się stawań moją obsesją. Chwilami zastanawiałem się nad tym, czy nie rzucić w chuj całej tej szlachetnej postawy i po prostu jej nie przelecieć, żeby pozbyć się jej ze swojego systemu. Jeszcze do niedawna tak właśnie bym zrobił… ale z nią nie mogłem. Pola była inna, i przy niej, byłem inny również ja.
CZYTASZ
Zatruty owoc 🍎 Ukończona.
RomanceRomans, slowburn, toksyczne relacje, age gap, young adult. Osiemnastoletnia Pola, to dziewczyna po przejściach. Szykanowana przez rówieśników, samotna, w końcu trafiła na popularną dziewczynę, dzięki której przechodzi metamorfozę i zdobywa popularno...