Część nr 16

75 7 2
                                    

- Maleńka, tak bardzo chciałbym cię przerżnąć - te słowa wywołały skurcz między moimi udami i nie potrafiłam zapanować nad cichym jękiem. Ivo musnął ustami moją szyję, sprawiając, że całe moje ciało pokryła gęsia skórka. - Ale nie mógłbym cię tak wykorzystać.


- Wykorzystaj mnie - szepnęłam w jego usta a z jego gardła wydobył się dźwięk, przypominający wark dzikiego zwierzęcia.


- Powiedz to jeszcze raz - poprosił.


- Wykorzystaj mnie - powtórzyłam, tym razem trochę głośniej a wtedy Ivo z zachłannością posiadł moje usta, w tym samym czasie przyciągając moje biodra do swoich. Przyjemność poraziła moje ciało, uderzając z każdej strony i wybuchając w moim podbrzuszu. Pocałunek był tak sensualny, że odbierał mi dech. Ivo całował władczo ale powoli i leniwie, drażniąc, pobudzając i doprowadzając mnie do wrzenia. Kiedy poruszył biodrami, niemal wbijając we mnie swoją twardość przez materiał ubrań, jęknęłam w jego usta i oszalałam. Puls w moim podbrzuszu stał się gorący i silny, a on podsycał go poruszając biodrami i narzucając rytm moim ruchom, ściskając i unosząc moje biodra. Jego penis był twardy i gotowy a on nakierowując go na mój najczulszy punkt pieścił nim moją łechtaczkę, aż moje ciało zaczęło drżeć pod wpływem wszystkich doznań. Odpływałam, płonęłam i jęcząc cichutko zachłannie czerpałam z tego, co mi ofiarowywał.



Rozdział.


Ivo.


Byłem chujem. Chodzącym, albo, akurat w tym właśnie momencie stojącym, bezmózgim chujem. Nie miałem pojęcia dlaczego za każdym razem, kiedy czułem, że Pola dystansuje się i próbuje zachować między nami stosunki służbowe, o co zresztą sam ją prosiłem, robiłem dokładnie to, czego nie powinienem i znowu kusiłem ją i przyciągałem. Kiedy spontanicznie wskoczyła mi na kolana, mój fiut zadrżał w podekscytowaniu. Z mokrymi włosami, bez grama makijażu wyglądała jak prawdziwa Rusałka. Słodka, niewinna i niebezpiecznie ponętna. Kiedy oprzytomniała i przeprosiła za poufałość i spontaniczność, na jakie sobie pozwoliła, było już za późno. Cała krew odpłynęła z mojego mózgu, zasilając inny decydujący organ, budząc we mnie bezmyślnego neandertalczyka, który, zachęcony jej spąsowiałymi policzkami i onieśmieleniem, zapragnął sprowokować ją do grzechu i do przekroczenia granic swojej nieśmiałości. Dopiero kiedy rozpaliłem ją do białości, a ona pozwoliła sobie na to, żeby zdradzić się ze swoim pragnieniem, oprzytomniałem. Byłem pewien, że gdybym wsunął rękę w jej bieliznę, wystarczyłoby rozetrzeć jej soki na tym najczulszym punkcie, a ona od razu by doszła. Całą sobą, mocno i pięknie, jęcząc w moje usta, osiągnęłaby spełnienie, które chłonąłbym każdym zmysłem. Chyba nigdy nie pragnąłem czegoś tak bardzo, jak w tej chwili jej spełnienia, jednak nie mogłem pozwolić na to ani jej, ani sobie. To była Pola. Młoda, naiwna i z sercem, które być może miało kilka zadrapań, ale którego nie złamał jeszcze żaden mężczyzna. Nie chciałem być tym, który zrobi to pierwszy. Chciałem być kimś, kto otworzy jej drzwi do międzynarodowej kariery i będzie jej mentorem i opiekunem. Nie mogłem jej złamać i zepsuć tylko po to, żeby doświadczyć kilku chwil przyjemności i z naszej dwójki, to ja byłem tym, który powinien pierwszy pójść po rozum do głowy. Niestety rozsądne działania nie były tak przyjemne, jak te zakazane i przywołując nas obu do porządku, zawstydziłem ją tak bardzo, że cała w pąsach uciekła do mojego domu.


Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz