część nr 48

116 9 8
                                    

Pola.
Choć byłam wściekła na Bellę i nie chciałam jej znać, ulżyło mi, kiedy dowiedziałam się, że wróciła do domu. Męczyło mnie to, że okłamałam policję, więc zakończenie jej poszukiwań da mnie oznaczało koniec wyrzutów sumienia. Chwilami zastanawiałam się co jej rodzice mogli mieć na myśli, twierdząc, że ich córka potrzebuje stałego nadzoru i opieki medycznej, czy to był blef, żeby zmobilizowań poszukiwania?
Po tym, jak dostałam wieści o powrocie Belli, mój telefon nie przestawał dzwonić. Ivo dobijał się do mnie z uporem maniaka, jednak ja z równym uporem to ignorowałam. Nie odbierałam jego telefonów, nie czytałam wiadomości, nie zeszłam na dół, kiedy dobijał się do moich drzwi. Na koniec dnia byłam totalnie wykończona a mimo tego w nocy nie mogłam zasnąć. Kiedy wierciłam się w łóżku, moją uwagę przykuły błyski światła dochodzące z zewnątrz. Kiedy podeszłam do okna, w mroku nocy zauważyłam jakąś postać na podwórku, która, przyświecając sobie latarką, powolnie weszła na ganek i tam się zatrzymała. Moje serce przyspieszyło, a ciało zareagowało spięciem, jak gdyby wyczuwało zagrożenie. Nie miałam pojęcia, czy może Krzysiek i jego banda znowu planowali włamać się do mojego domu, wiedziałam jednak, że tym razem nie puściłabym im tego płazem. Sięgnęłam po swój telefon, włączyłam na nim latarkę i skierowałam światło w stronę intruza. Choć smuga światła nie była na tyle silna, żeby oświecić postać, zwróciła na siebie jej uwagę. Wtedy osoba na ganku skierowała światło swojej latarki ku sobie, i rozpoznałam w niej gosposię Belli, panią Zofię. Nie miałam pojęcia co mogła ode mnie chcieć, ale musiało to być ważne, skoro przychodziła do mnie w środku nocy. Natychmiast zbiegłam w dół i otworzyłam jej drzwi.
- Co się stało? – Zapytałam wprost, bo to nie był czas na bawienie się w konwenanse.
- Nie powinno mnie tu być, nie powinnam ci nic mówić… ale nie mogę mieć na sumieniu kolejnej dziewczyny – jej słowa zmroziły we mnie krew. Czułam od niej zapach alkoholu, kobieta nie patrzyła mi w oczy i miałam wrażenie, że bardziej mówi sama do siebie, niż do mnie.
- Kolejnej dziewczyny? – moje pytanie zawisło w powietrzu bez odpowiedzi. Próbowałam przypomnieć sobie wszystko to, co mówiła mi Bella. Jedyna tragedia, o której mi wspominała, była związana z jej siostrą. Czy możliwe było, że będąc dzieckiem, skrzywdziła swoją bliźniaczkę? – Czy chodzi o Donnę? – spytałam i dostrzegłam strach w jej oczach.
- Co wiesz o Donnie? – spytała szeptem.
- Bella powiedziała, że straciła siostrę w pożarze… po tamtej tragedii jej życie bardzo się zmieniło, nie radziła sobie psychicznie, nie miała wsparcia w rodzicach, a oni, zamiast poświęcać jej swój czas, zamykali ją w różnych ośrodkach. – Czułam, że musiałam jej to powiedzieć, jeśli chciałam dowiedzieć się od niej więcej. - Zofia, zmartwiona pokręciła głową i westchnęła.
- Dziecko, to, co ci teraz powiem… to może zaszkodzić mi i kilku innym osobom, ale muszę to zrobić. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby ona znowu kogoś skrzywdziła. – Wpuściłam kobietę do środka i zaprowadziłam do kuchni. Widziałam, że bardzo się denerwowała, ale była zdeterminowana.

Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz