Część nr 4

88 12 5
                                    

Ivo.


To był zajebiście dziwny dzień, a jeszcze się nie skończył. Od rana kilka rzeczy poszło nie tak, jedno z ważnych spotkań zostało dowołane, przez co wcześniej pojawiłem się w barze Darka. Normalnie zaglądałem do niego późnym wieczorem, albo w nocy, kiedy zamykał. Tego dnia jednak, los postanowił wywrócić mój harmonogram do góry nogami. Zamiast siedzieć na nudnym spotkaniu w urzędzie, przyszło mi wyławiać Rusałkę z basenu w lokalnym barze. Na domiar tego, owa Rusałka zalazła mi za skórę i nie mogłem przestać o niej myśleć. Moja szalenie romantyczna i przesądna matka powiedziałaby, że to było zrządzenie losu, którego nie powinienem ignorowani. Ja jednak wiedziałem, że nie powinienem więcej zbliżać się do Poli, nie powinienem nawet o tym myśleć... jednak nie mogłem przestać. Fascynowało mnie to, jak pełna była sprzeczności. Spodobał mi się jej temperament i to, że rozemocjowana, nie kontrolowała swoich reakcji i słowa same wystrzeliwały z jej ust. W pewnym sensie wyglądała na zrezygnowaną, bez nadziei na to, że kiedyś będzie szczęśliwa, a jednak tlił się w niej duch walki, który objawiał się w jej ironicznym humorze i ciętych ripostach. Ta dziewczyna naprawdę mnie bawiła. Już po kilku chwilach spędzonych w jej towarzystwie, widziałem, że próbowała separować się od innych i chować się w swoim własnym, bezpiecznym kokonie, a z drugiej strony, motyl, jaki w niej rozkwitał, zażarcie próbował przebić się na zewnątrz. Była skomplikowana, zamknięta w sobie i poszukiwała klucza, bodźca, który pomógłby jej się otworzyć i wejść w świat pełną parą. Intrygowała mnie, i... musiałem to przyznać, cholernie pociągała. Jej piękne, zielone oczy, były mądre, pełne zadumy i skrywanego smutku, ale kiedy się uśmiechała, rozświetlały się szczerymi iskierkami radości, sprawiając, że obserwowanie jej zapierało dech w piersiach. Niepewność i słodka naiwności, jaką okazywała, w połączeniu z ciętym językiem i sarkastycznymi komentarzami, tworzyły zaskakującą, wybuchową mieszankę, która mogła przyprawić o zawrót głowy. Była powściągliwa, ale mowa jej ciała prosiła się o dotyk, ciepło i akceptację, choć bardzo próbowała to ukryć pod otoczką obojętności. Wiedziałem, że była mną oczarowana, znałem to spojrzenie. Kobiety zawsze bardzo łatwo mi ulegały, a ja bardzo długo to wykorzystywałem i czerpałem z tego przyjemność. Hiszpania była wyzwolonym krajem, gdzie seks nie był tematem tabu, gdzie młode kobiety wiążące się ze starszymi mężczyznami nie wywoływały większych emocji, ludzie nie oceniali, nie krytykowali, panował luz i akceptacja. Polska jednak była w tym inna, szczególnie w tak małych miasteczkach. Nie chciałem jej zaszkodzić, bo wiedziałem, że ludzie w takich miejscach uwielbiali puszczać wodze fantazji i kochali plotkować, a moje towarzystwo z pewnością nie wpłynęłoby dobrze na jej reputację. Wiedziałem, że powinienem trzymać się od niej z daleka... moja racjonalna część o tym wiedziała, ta nielogiczna jednak chciała bliżej poznać Polę. O wiele, wiele bliżej.


Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz