część nr 63

74 10 6
                                    

- Nie odzywałam się, bo kłębi się we mnie masa emocji i uczuć, które bardzo chcą się ze mnie wydostać, a ja nie wiedziałam czy dam radę nie wypowiedzieć ich na głos, kiedy otworzę usta. I teraz już wiem, że nie potrafię dłużej zachować tego dla siebie. Zwariowałam na twoim punkcie! Bezustannie o tobie myślę, a każda myśl o tobie przynosi mi szczęście, nawet wtedy, kiedy to szczęście jest słodko-gorzkie. Wiem, że jakkolwiek to, co jest między nami się potoczy, będę cierpiała, i mam to gdzieś. Kocham cię i chcę, żebyś o tym wiedział. – Odetchnęłam z ulgą, ale w tej samej chwili zaczęłam panikować. – Musisz wiedzieć, że powiedziałam to niezobowiązująco – zaczęłam wyrzucać z siebie kolejne słowa, kiedy Ivo odwrócił się do mnie całym ciałem – to dla ciebie nie musi nic znaczyć, niczego zmieniać, ty jasno dałeś mi do zrozumienia, że nie bawisz się w uczucia i ja w żaden sposób ci tego nie narzucam. Wezmę tyle, ile zechcesz mi dać i będę się tym cieszyć – paplałam, czując że robię się cała czerwona i czekając, kiedy ziemia rozstąpi się pode mną i mnie pochłonie. Ziemia jednak nie chłonęła ani mnie, ani kosmicznego auta Ivo. – Nic nie mów! – wrzasnęłam, kiedy otworzył usta, przerażona tym, co mogłabym usłyszeć. W tej chwili nie zniosłabym odrzucenia. - Nie chcę żebyś reagował, na to co powiedziałam. Po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Dla ciebie to nie ma znaczenia, ale mnie uwierało i ciążyło mi. Teraz jest mi lżej – odetchnęłam głęboko i wypuściłam powoli powietrze, czując, jak razem z nim, spada ze mnie ciężar utrzymywania uczuć w tajemnicy. – Tak wiem, stało się dokładnie to, co nie powinno się stać i przed czym mnie przestrzegałeś. I wiesz co? Wcale tego nie żałuję. To co czuję jest cudowne i za nic w świecie nie zmieniłabym tego, co zrobiłam. – Nie miałam pojęcia skąd brała się we mnie odwaga, lub głupota, która motywowała mnie do tego monologu, ale uznałam, że kiedy już zaczęłam, to mogę polecieć po bandzie na całego. Czułam się jak na haju i podejrzewałam, że kiedy się ocknę, będzie boleć, ale w tej chwili zupełnie się tym nie przejmowałam. Przechyliłam się w jego stronę, musnęłam jego usta w lekkim pocałunku i wyszczerzyłam się w uśmiechu wariatki. – Dziękuję za podwózkę. – Dodałam i wysiadłam z samochodu, kierując się w stronę domu. Nie czekałam ani sekundy, bo nie spodziewałam się żadnych wyznań ze strony Ivo. Od początku stawiał sprawę jasno i byłam mu za to wdzięczna. Zamiast skupiać się na tym, że moja miłość nigdy nie będzie odwzajemniona, postanowiłam cieszyć się ciepłem, które rozrastało się w moim sercu. Zakochałam się. Miłość nieodwzajemniona miała cierpki smak, ale jednak wciąż zawierała nuty słodyczy. Mimo tego, że zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo moje uczucia były naiwne, to nie potrafiłam złamać skrzydeł nadziei, która czasami wzbijała się w powietrze i porywała mnie w miejsce otoczone różowymi obłokami i ciepłem drugiej osoby.
Wreszcie runęły moje mury, co oznaczało, że byłam bezbronna i łatwo było mnie zranić, jednak tym samym rozpoczynał się proces uzdrowienia. Zaczęłam czuć, a to uczucie, z martwego emocjonalnie zombie, zmieniało mnie z powrotem w człowieka.


Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz