część nr 52

53 9 4
                                    

Ivo.
Po tym, jak przejrzałem nagrania, próbowałem skontaktować się z Polą, jednak ona ignorowała moje telefony i wiadomości. Widziałem, że była u mnie akurat wtedy, kiedy jej psychopatyczna przyjaciąłka weszła mi do łóżka. Byłem wtedy nieprzytomny, ale Pola o tym nie wiedziała. Jej niechęć do mnie po tym, co zobaczyła, była poniekąd zrozumiała, jednak za każdym razem kiedy odrzucała moje połączenie, moja frustracja zmieniała się w gniew. Byłem wściekły na Bellę i jej głupie gierki, na siebie, że tak łatwo dałem się podejść i na Polę, że tak szybko uwierzyła w to, że jestem zwykłym skurwielem i nie dała mi szansy wytłumaczyć co się stało. Nie miałem zamiaru odpuścić Belli i zadzwoniłem na policję. Przyjechali do mnie, obejrzeli nagrania, zabezpieczyli dowody i zabrali szklankę z niedopitą whisky i prochami, które wsypała mi do nich dziewczyna. Miałem nadzieję, że skończy w pierdlu.
Wściekłość buzowała we mnie, sprawiając, że noc obfitowała w niespokojny sen i bardzo wczesną pobudkę. Wziąłem szybki prysznic, narzuciłem na siebie pierwsze lepsze spodnie sportowe i bawełnianą koszulkę i czekałem, kiedy ojciec Poli opuścił dom. Jak tylko wyjechał na uliczkę, przeskoczyłem płot i bez pukania wszedłem do ich domu, udając się od razu na górę. Wiedziałem, że zachowuję się jak dzikus, ale nie miałem zamiaru pozwolić Belli na to, żeby zatruła moją znajomość z Polą. Szczątki rozsądku złapały mnie dopiero wtedy, kiedy stanąłem pod drzwiami jej pokoju. Czy teraz powinienem zapukać? A co, jeśli ona jeszcze spała? Wygrał jednak mój temperament i chęć natychmiastowego wyjaśnienia całej sytuacji, więc bez pukania, jak ostatni wariat wpadłem do jej pokoju. Kiedy mnie zobaczyła krzyknęła przestraszona, ale zaskoczenie i strach na jej twarzy szybko zastąpiła furia.
- Co ty tu robisz?! Kto pozwolił ci wejść?! – krzyknęła, zbliżając się do mnie z niebezpiecznie zmrużonymi oczami. Miałem jej tyle do powiedzenia, jednak kiedy do mnie podeszła, po prostu się na nią gapiłem. Była rozkosznie zaspana, jakby dopiero niedawno się obudziła, jej włosy były słodko rozczochrane, a ona pachniała mydłem i pastą do zębów. Miała na sobie tylko luźną koszulkę, która była o wiele za duża i sięgała jej do połowy ud. – Chyba pomyliłeś domy, twoje dymadełko mieszka trochę dalej. – Wysyczała, obnażając zęby. Była wściekła, a jej wściekłość przypomniała mi o mojej.

Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz