- No pokaż na co cię stać! - Wykrzyczałam. - Dawaj osiłku! Na co czekasz? Będę wniebowzięta, kiedy oprócz wkroczenia na ziemię prywatną i wandalizmu będę mogła zgłosić jeszcze pobicie!!!
- Sama się o to prosisz - wysyczał, ale nagle przez jego twarz przemknął cień zwątpienia. Jego spojrzenie utknęło za mną, więc szybko się odwróciłam, żeby sprawdzić co się dzieje. Do naszej grupki, powolnym krokiem podchodził Ivo. Wyglądał na opanowanego, ale jego spojrzenie było przepełnione rządzą mordu. Młodzi wymienili spojrzenia, i na skinienie głowy Krzyśka, jeden z kolesi rzucił się na Ivo, ale ten jednym ruchem przerzucił go przez plecy i uderzył nim o ziemię jak szmacianą kukłą. Chłopak zwinął się, walcząc o oddech, kaszląc i dysząc. Ivo postąpił kilka kroków do przodu i stanął przede mną, zasłaniając mnie swoim ciałem.
- Następny – powiedział, stając w rozkroku i czekając na atak, tym razem jednak nikt nie odważył się próbować swojego szczęścia. Krzysiek i reszta jego kolesi zmyli się w mgnieniu oka, nie zważając na kumpla, który z trudem podniósł się z ziemi i udał się w ślad za nimi.
- Nie musiałeś się wtrącać, są rzeczy z którymi muszę poradzić sobie sama. Nie będziesz tutaj wiecznie, żeby mnie bronić. – Miałam dość tego, że wszystko szło nie tak, a ja nie mogłam odzyskać kontroli nad swoim życiem.
- Dopóki tu jestem, nie pozwolę cię skrzywdzić. - Odpowiedział i choć jego ton był pozornie opanowany, wściekłość wciąż emanowała z jego ciała. - Chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego domu.
- Niby gdzie? - Zapytałam zirytowana.
- Idziesz do mnie. Nie pozwolę ci zostać samej w domu, kiedy kręcą się tutaj te oszołomy.
- Nie pozwolisz mi? - Zaperzyłam się i poczułam, że wściekłość powraca. - No to sobie nie pozwalaj, mam to w dupie! - Wyciągnęłam klucze z torby i ruszyłam w stronę schodów, tylko po to, żeby po chwili znaleźć się w powietrzu i zawisnąć na ramieniu Ivo, który nie robiąc sobie nic z moich protestów, trzymając mnie mocno, przerzucił sobie mnie przez ramię i odniósł do swojego domu. W środku zamknął drzwi na klucz i dopiero wtedy postawił mnie na podłogę.
- Historia lubi się powtarzać - Posłał mi krzywy uśmieszek, czym już zupełnie przegiął.
- Nosz kurwa jebana mać!!! - Wrzasnęłam. - Nawet sobie nie myśl, że zmusisz mnie kolejny raz, żebym tu została! Mam na dziś dość, chcę iść do domu, włożyć na siebie coś wygodnego, nażreć się Nutelli i zrelaksować się, więc otwieraj te cholerne drzwi! – Kiedy Ivo nie zareagował na moje wrzaski i ze stoickim spokojem ruszył przed siebie, ruszyłam za nim, ciskając wszystkie przekleństwa, jakie przyszły mi na język.
- Nutella – powiedział wyciągając z szafki kuchennej wielki słój kremu, i korzystając z faktu, że mnie zatkało i na chwilę się zamknęłam, wyminął mnie i udał się do sypialni, ja nie miałam jednak zamiaru tak łatwo mu odpuścić, więc mamrocząc pod nosem ponownie ruszyłam za nim. – Wybierz coś sobie, polecam to i to – wybrał z garderoby jakieś ciuchy i rzucił je na pościel – ale jeśli wolisz coś innego, bardzo proszę, mój dom jest twoim domem, bierz co chcesz.
- Chcę klucze!!! – wydarłam się.
- Tego nie dostaniesz, ale możesz prosić o wszystko inne - odpowiedział, sprawiając, że krew się we mnie zagotowała. Wiedziałam, że schował klucze do którejś z kieszeni, więc nie myśląc wiele rzuciłam się w jego stronę, ale on zrobił unik i sprawił, że wylądowałam na jego łóżku, po czym jednym zwinnym ruchem sam się na nim znalazł. Unieruchomił mnie, przygważdżając mnie do materaca swoim ciałem. Brakowało mi tchu, oboje dyszeliśmy ciężko, czułam zapach jego miętowego oddechu, jego ciężar i siłę, i przepadłam.
- Powiedziałem wszystko, tylko nie klucze – powtórzył niskim głosem.
– Chcę ciebie – wyszeptałam na wydechu i poruszyłam się pod nim niespokojnie.
CZYTASZ
Zatruty owoc 🍎 Ukończona.
Lãng mạnRomans, slowburn, toksyczne relacje, age gap, young adult. Osiemnastoletnia Pola, to dziewczyna po przejściach. Szykanowana przez rówieśników, samotna, w końcu trafiła na popularną dziewczynę, dzięki której przechodzi metamorfozę i zdobywa popularno...