- Byłaś tylko dzieckiem. – Powiedziałam i objęłam ją mocno. Jej opowieść tak wiele tłumaczyła i tak bardzo złamała mi serce.
- Wtedy byłam dzieckiem, ale nie byłam nim, kiedy ty potrzebowałaś pomocy. Tak bardzo cię przepraszam!!! Powinnam była wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, a mimo to, zamiast ci pomóc i upewnić się, że ktoś się tobą zajmie, uciekłam jak ostatni tchórz. Nie będę się tłumaczyła tym, że sytuacja z tobą przypomniała mi traumatyczne przeżycie sprzed lat, przez co wpadłam w tryb ucieczki, ani tym, że byłam na haju i zupełnie nie wiedziałam co robię, bo jakkolwiek bym nie próbowała tego usprawiedliwiać, to, co zrobiłam było obrzydliwe! Błagam cię wybacz mi! Podczas ostatnich sesji, kiedy przyznałam się terapeucie do tego, co zrobiłam, ten nalegał, że powinnam sobie to wybaczyć – parsknęła i pokręciła głową – jak mogłabym? Zostawiłam cię samą, nie mając pojęcia w jakim byłaś stanie, to jest niewybaczalne.
- Przeszłaś terapię? – Było mi jej żal, a złość, jaką do niej czułam, wyparowała.
- Niejedną… - Westchnęła. – Zaczęło się zaraz po śmierci Donny. Od tamtego czasu przeszłam wiele rozmów, testów, terapii, a kiedy miałam ich już dość i przestałam odpowiadać na pytania, zaczęli faszerować mnie proszkami. Psychiatrzy i moi rodzice uważali, że potrzebowałam silnych leków, żeby móc normalnie funkcjonować. Nienawidziłam tego, jak się po nich czułam, niestety w chwili, w której moi rodzice orientowali się, że przestawałam je zażywać, ponownie lądowałam w prywatnych klinikach. Zamknięta i pod ścisłym nadzorem. Po jakimś czasie zaczynałam odnosić wrażenie że moja matka odsyłała mnie tam po to, żeby zwyczajnie się mnie pozbyć i mieć spokój. Leki, którymi mnie faszerowano sprawiały, że byłam martwa w środku, traciłam poczucie siebie, dni zlewały się w jedno a ja stawałam się duchem. Coraz częściej zdarzało się, że budziłam się w jakimś miejscu, nie mając pojęcia jak się w nim znalazłam, otoczona ludźmi, których nie znałam, bez pamięci o tym, co wydarzyło się kilka, lub kilkanaście godzin wstecz. To było przerażające. Moi rodzice robili jednak wszystko, żeby trzymać mnie pod kluczem i nie wyrażali zgody na przepustki z klinik, dopóki nie zaczynałam współpracować i przyjmować leków. Obawiając się, że ktoś dowie się i moich hospitalizacjach, zawsze kłamali, że wyjeżdżałam na szkolenia z internatem, bądź latałam z nimi w podróże biznesowe, czy na urlopy.
- Więc, za każdym razem, kiedy znikałaś…
- Wbrew własnej woli lądowałam w klinice. – Roześmiała się gorzko. Po jej wyjaśnieniach przypomniały mi się momenty, w których Bella stawała się rozdrażniona, zimna, a często nawet okrutna, a potem znikała na jakiś czas, żeby powrócić w bardziej opanowanej wersji siebie. Do teraz składałam te zmiany nastrojów na karb hormonów, diet i prochów, które czasem zażywała, teraz jednak dotarła do mnie cała prawda.
- Jakie były twoje wrażenia po terapii i pierwszej odsiadce? – zapytała, a ja zrozumiałam, że nie chce już więcej rozmawiać na swój temat.
- Dobrze to ujęłaś, bo na początku czułam się właśnie jak więzień, z czasem jednak zrozumiałam, że to było to, czego potrzebowałam. Byłam pod nadzorem psychiatrów i dietetyków, dzięki nim wracam do zdrowego odżywiania i zdrowego myślenia – wyjaśniłam.
- To widać – omiotła wzrokiem moje ciało. – A tak w ogóle, fajna szmatka – zauważyła, gładząc materiał mojej sukienki. – Firmówka, nieźle musiała cię kosztować – przebiegła palcami po wzorach wyszywanych kwiatów.
- Tak naprawdę to nie wiem ile kosztowała, mimo to jestem pewna, że nie byłoby mnie na nią stać – przyznałam szczerze. – To prezent.
- Prezent? Łał, dowiedziałaś się o istnieniu bogatego krewnego? – Uśmiechnęła się lekko i próbowała zachować obojętny wyraz twarzy, ale dobrze ją znałam i widziałam jak jej oczy płoną ciekawością.
- Mamy nowego sąsiada, zaproponował mi pracę, pierwszego dnia rozerwałam u niego sukienkę, na następny dzień kurier doręczył mi tę. Próbowałam ją zwrócić, ale Ivo nie chciał nawet o tym słyszeć.
- Oooo, jesteście na ty? Przyznaj, to ten boski koleś, który podrzucił cię do domu, prawda? – Jej pytania sprawiły, że w głowie rozdzwoniły się mi sygnały ostrzegawcze, ale było już za późno, powiedziałam jej zbyt wiele.
– Ten sam - odpowiedziałam i uciekłam wzrokiem, bojąc się, że wyczyta z moich oczu wszystko to, czego nie chciałam jej zdradzić.
- Rumienisz się kochana, chyba wpadł ci w oko, co?
- Nie żartuj. Strata czasu, u kogoś takiego nie mam żadnych szans.
- Więc… - zaczęła przeczesując palcami moje włosy. – Jest żonaty?
- Nie! Nigdy bym… - znowu powiedziałam szybciej niż pomyślałam.
- Nigdy byś… co??? – Otworzyła usta i zakryła je dłońmi. – Pola! Ty się z nim przespałaś!?
- Nieeeee, coś ty, mówiłam ci że nie mam u niego szans…
- Ale? – Naciskała, a ja tak bardzo potrzebowałam się komuś wygadać. Miałam tylko ją.
- Między nami coś jest, jakieś przyciąganie, niesamowita chemia, tylko że on robi wszystko, żeby się zdystansować. Próbuje być w porządku wobec mnie, mówi, że nie chce mnie skrzywdzić, ale ja mam to gdzieś. – Wiedziałam, że nie powinnam była tak szybko przechodzić do porządku dziennego nad jej zdradą, ale byłam samotna, totalnie straciłam głowę dla Ivo i musiałam to z siebie wyrzucić.
- Może jednak powinnaś go posłuchać? On nie wygląda na kogoś, kto potrafiłby zagrzać miejsce przy jednej kobiecie. Ty nie nadajesz się na wakacyjny romans. – Jej słowa wcale nie poprawiły mi nastroju. Bella znała mnie bardzo dobrze i powiedziała to, co sama wiedziałam od początku, jednak jej słowa wywołały we mnie bunt. Dlaczego wszyscy dookoła nagle zrobili się tacy rozsądni? – Wierz mi Pola, tacy faceci jak on, nie są ciebie warci. Daj sobie z nim spokój, nie warto się angażować. – Cmoknęła mnie w policzek i sprawdziła telefon, na którym rozbrzmiało powiadomienie. - Muszę się zbierać, gosposia wraca do domu, jak odkryje, że wyszłam bez jej wiedzy, nie da mi spokoju. Zobaczymy się jak mój areszt domowy się skończy. Dziękuję ci, że pozwoliłaś mi wytłumaczyć i jeszcze raz przepraszam cię z całego serca. – Tylko skinęłam głową, bo nagle poczułam się słaba i zrezygnowana. Kiedy Bella wyszła, westchnęłam i zamknęłam oczy. To był przedziwny dzień, prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Wersja mnie sprzed terapii zapewne zaczęłaby myśleć o agrafce i o tym jaką ulgą było czuć jej ostrze na skórze i jak dobrze byłoby móc skupić się na bólu fizycznym, wypierając ten psychiczny… nowa ja jednak wiedziała, że nie mogę do tego wrócić, a na każdy problem jest jakieś rozwiązanie.
CZYTASZ
Zatruty owoc 🍎 Ukończona.
RomanceRomans, slowburn, toksyczne relacje, age gap, young adult. Osiemnastoletnia Pola, to dziewczyna po przejściach. Szykanowana przez rówieśników, samotna, w końcu trafiła na popularną dziewczynę, dzięki której przechodzi metamorfozę i zdobywa popularno...