część nr 70

60 6 2
                                    

- Wczoraj mi tego zabroniłaś, ale nie mogę już dłużej czekać, nie mogę już tłumić w sobie czegoś, co wypełnia mnie radością, szczęściem i energią, a co mam ochotę wykrzyczeć całemu światu. Kocham cię maleńka - powiedział patrząc na mnie z czułością, a ja w reakcji na jego wyznanie, jak głupa, wybuchłam szlochem radości i ulgi. Nie zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo potrzebowałam to usłyszeć i jak wiele to dla mnie znaczyło. Próbowałam sama siebie przekonywać, że nie potrzebuję wzajemności i obędę się bez jego miłości, jednak w głębi duszy wiedziałam, że pragnę być przez niego kochaną. Mój szloch z płaczu zmieniał się w śmiech, potem znowu w łzy, a ja czułam się jak wariatka. Ivo pozwolił mi na odreagowanie i tulił mnie drżącą i chlipiącą, w swoich silnych, ciepłych ramionach, dopóki się nie uspokoiłam. Czułam się szczęśliwa, jak nigdy dotąd i miałam nadzieję, że to szczęście już zawsze będzie trwać… los jednak nigdy nie był dla mnie zbyt długo łaskawy.
Ivo.
Rano dostałem email zwrotny od mojego zespołu z Hiszpanii, któremu wcześniej przesłałem kilka projektów Poli. Sam patrzyłem na nią i jej prace przez różowe okulary, więc chciałem żeby ktoś obiektywny wyraził swoją opinię na ich temat. Nie zmieniłoby to mojej propozycji względem jej szkolenia i zatrudnienia, jednak wolałem wiedzieć czy na mój osąd w jakikolwiek sposób wpłynęło to, co do niej czułem. Trójka moich najwyżej postawionych i najbardziej zaufanych pracowników, zgodnie uznała, że dziewczyna ma ogromny talent, i koniecznie muszę zwerbować ją do naszej firmy. Pod największym wrażeniem była Maria, która słynęła z powściągliwości i surowych ocen projektów, a którą prace Poli i jej postrzeganie wnętrz, zachwyciło. Nigdy nie widziałem jej tak podekscytowanej, i już sama jej reakcja wiele mówiła. Dzięki temu, byłem już spokojny, bo wiedziałem, że będę mógł zapewnić Poli wszystko to, co pragnąłem jej dać. Od chwili naszej wspólnie spędzonej nocy i jej wyznania miłości, coś we mnie pękło, eksplodowało i nie potrafiłem tego zatrzymać. Czułem się podekscytowany, a energia wręcz mnie rozpierała. Chciałem, żeby była ze mną, ze mną zamieszkała, podróżowała i pracowała. Chciałem się nią nasycić, mieć ją zawsze obok, wywoływać uśmiech na jej ustach, opiekować się nią i chronić ją od całego zła tego świata. Nie poznawałem siebie, uciekałem w przyszłość i już planowałem nasz ślub, przyszłość i dzieci. Zdawałem sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie oszalałem, ale było mi z tym szaleństwem niesamowicie dobrze. Latami wmawiałem sobie, że nie potrzebuję miłości, że nie potrafię kochać, jednak Pola udowodniła mi, że potrafię, musiałem tylko znaleźć odpowiednią osobę. Dopiero wtedy, kiedy poznałem moją Rusałkę, zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo byłem samotny i teraz miałem zamiar nadrobić stracony czas. Mogłem podarować jej szczęście i bardzo tego chciałem, nie miałem zamiaru z tym zwlekać, więc zleciłem swojej asystentce, żeby zmodyfikowała mój grafik i do moich podróży dodała osobę towarzyszącą. Wiedziałem, że Pola będzie tym podekscytowana i nie mogłem się doczekać, kiedy o wszystkim jej powiem.
Pola.
Po pracy u Darka, wróciłam do domu i posiedziałam jeszcze trochę przy restauracji komody. Dokładne czyszczenie wyeksponowało prawdziwy kolor drzewa różanego i odkryło piękne ornamenty, skryte pod grubą warstwą starego wosku. Takie odkrycia zawsze mnie cieszyły i dawały mi mnóstwo satysfakcji. Nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła pokazać wyniki mojej pracy Ivo i niecierpliwie na niego czekałam. Pod wieczór nie mogłam już usiedzieć na miejscu. Przebrałam się w szorty i cienką koszulkę, zrobiłam kilka zdjęć komody i wyjrzałam przez okno, żeby sprawdzić czy już wrócił ze swoich spotkań. Kiedy okazało się, że samochodu nie ma jeszcze pod domem, postanowiłam, że poczekam na jego powrót w jego domu, a przy okazji przygotuję coś na obiad. Podekscytowana tą myślą, ruszyłam do sąsiedniej posiadłości. Korzystając z zapasowego klucza, który Ivo chował pod wycieraczką, chciałam otworzyć drzwi, te jednak nie były zamknięte. Pomyślałam, że nie tylko ja bujałam dziś w obłokach i zapewne Ivo zapomniał je zamknąć. Po wejściu od razu skierowałam się do lodówki, żeby sprawdzić jej zawartość. Wyciągnęłam butelkę białego wina i niemal upuściłam ją na podłogę, kiedy z sypialni dobiegł mnie kobiecy głos.
- Kochanie wróciłeś? – po szoku, którego doznałam w pierwszych chwilach, mój mózg zidentyfikował ten głos. To była Bella! Nie mogłam uwierzyć w to, że tu była! Nie wiedziałam, że wypuszczono ją już z ośrodka.
– Ivo? – zawołała po raz kolejny i wtedy podjęłam decyzję, że najwyższy czas, żeby zrozumiała, że nie ma tu co robić. Ostrożnym krokiem ruszyłam w stronę sypialni, do której zajrzałam przez uchylone drzwi. Bella leżała w łóżku, była ubrana w moje szorty i top, odsłaniający brzuch! Po tym, jak ktoś wkradł się do mojego domu, miałam problem ze znalezieniem kilku swoich rzeczy, i teraz wreszcie wszystko zrozumiałam. To ona była odpowiedzialna za włamanie, za wszystkie zniszczenia i kradzież! Kiedy szybko oszacowałam ją wzrokiem, zauważyłam, że miała delikatny makijaż, tak bardzo nie w jej stylu, rozpuszczone włosy, a w powietrzu unosił się znajomy zapach perfum… moich perfum! Zdałam sobie sprawę z tego, że Bella próbowała upodobnić się do mnie, a świadomość tego sprawiła, że oblał mnie zimny pot. Wiedziałam, że była niezrównoważona, ale nie miałam pojęcia, że była zdolna do czegoś takiego. Na dźwięk otwierających się drzwi, odwróciła się w moją stronę z uśmiechem, kiedy jednak zdała sobie sprawę z tego, że nie byłam nim, uśmiech zniknął z jej twarzy, a na jego miejsce wstąpił obłęd. Zauważyłam, że na stoliku nocnym przy łóżku stały dwa kieliszki, napełnione złocistym napojem, byłam pewna, że oprócz whisky, były w nich także jakieś prochy. Podeszłam szybko do stolika i złapałam za oba kieliszki, po czym skierowałam się z nimi do łazienki i wylałam ich zawartość do umywalki. Bella zerwała się z łóżka i podbiegła do mnie.
- Co ty kurwa robisz?! – wykrzyknęła, próbując wyrwać kieliszki z moich rąk. – Nie powinno cię tu być! Spieprzaj stąd!
- Chciałabyś, prawda?! – odkrzyknęłam. – Tym razem mnie nie oszukasz! Wiem o tobie wszystko! Wiem kim jesteś i co zrobiłaś! Masz pięć minut na to, żeby zniknąć z mojego życia, inaczej skończysz w pierdlu! – Jej uścisk na moich nadgarstkach chwilowo się rozluźnił, a na jej twarzy pojawił się wyraz całkowitego zaskoczenia, który szybko zastąpił nieprzyjemny grymas.
- Skoro wiesz o mnie wszystko, to powinnaś także wiedzieć, żeby nie wchodzić mi w drogę – obnażyła zęby w złowieszczym uśmiechu – i że zawsze dostaję to, czego chcę. Myślisz, że Ivo coś do ciebie czuje? Jara go tylko to, że mógłby być twoim pierwszym fiutem. Pobawi się tobą, a jak czar nowości i ciekawości pryśnie, znudzi się i znajdzie sobie inną. Co masz mu do zaoferowania poza swoją cnotą? Tylko na siebie spójrz! – jej dłoń powędrowała w górę, żeby zacisnąć się na mojej szczęce. Odwróciła moją głowę w stronę lusterka, w którym odbijały się obie nasze twarze, moja, wyrażająca napięcie i złość, i jej, zupełnie mi obca, wykrzywiona agresją i pogardą. Nie rozpoznawałam jej, sposobu w jaki mówiła, tego jak poruszała się, i patrzyła na mnie. Jej ruchy były ostrzejsze, wzrok zimny i pusty, a oczy błyszczały jak w chorobie. – Wyglądasz jak niedorajda, jesteś słaba i krucha, wciąż potrzebujesz kogoś, kto by cię niańczył. Nikt nie potrzebuje takiego brzemienia, a już na pewno nie facet taki jak Ivo. On chce zabawy, różnorodności i adrenaliny, a przede wszystkim kogoś, kto jest pewny siebie i samowystarczalny. – Powiedziała, a ja wyrwałam się z jej uścisku.

Zatruty owoc 🍎 Ukończona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz