Lizboński księżyc świecił na niebie, kiedy Fausti i Bartek w pośpiechu biegli przez lotnisko, próbując nie spóźnić się na swój lot do Polski. Ich spontaniczny wypad do Portugalii był wszystkim czego potrzebowali – chwilą wytchnienia i czasem spędzonym tylko we dwoje, ale teraz musieli wrócić do rzeczywistości. Bartek miał przed sobą zakończenie trasy koncertowej w Gdańsku a Fausti choć bardzo chciała zostać z nim do końca, musiała wracać do Krakowa.
Dotarli do bramki dosłownie w ostatniej chwili czując narastający pośpiech, ale i ekscytację na myśl o nadchodzących wydarzeniach. Fausti przez chwilę wpatrywała się w Bartka, który mimo nieustającego kaszlu i wyraźnych oznak zmęczenia uśmiechał się do niej. Była pełna obaw, czy da radę dokończyć trasę w takim stanie, ale jednocześnie wiedziała, że dla niego koncert w Gdańsku był zbyt ważny, żeby go odpuścić.
— Gotowy na wielki finał? — zapytała kiedy usiedli w samolocie gotowi do odlotu.
Bartek wzruszył ramionami z uśmiechem.
— Gotowy jak nigdy. Dzięki tobie mam teraz trochę energii.
— Ale pamiętaj, żeby oszczędzać siły. — przypomniała mu z troską. — Ostatni koncert musi być perfekcyjny, ale nie kosztem twojego zdrowia.
— Zdaję sobie sprawę. — odpowiedział Bartek, ściskając jej rękę którą delikatnie położyła na jego ramieniu. — Obiecuję, że dam z siebie wszystko, ale nie zamierzam przesadzać.
Lot do Gdańska minął szybko, choć dla Fausti każda chwila zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Wiedziała, że to ostatni moment kiedy mogą spędzić czas razem, zanim wrócą do swoich obowiązków. Bartek będzie na scenie a ona choć na odległość, postanowiła wspierać go jak tylko potrafi.
Gdy dotarli do Gdańska, lotnisko przywitało ich piękną pogodą. Fausti poczuła nagły smutek, kiedy zdała sobie sprawę, że ich wspólna podróż dobiegła końca. Wiedziała, że za chwilę muszą się rozstać – Bartek ruszy na próbę przed koncertem a ona wyruszy kolejnym lotem do Krakowa.
— Nie chcę się żegnać. — powiedziała cicho, kiedy stali przed wejściem na terminal.
— Ja też nie. — odpowiedział Bartek, patrząc na nią ze smutkiem. — Ale wiesz, że damy radę. Zawsze dajemy.
— Wiem. — Uśmiechnęła się, choć w jej oczach pojawiła się nuta nostalgii. — Po prostu chciałabym tam być, kiedy zakończysz trasę.
— Zawsze jesteś ze mną, Fausti. — powiedział obejmując ją mocno. — Nawet jeśli nie stoisz w tłumie wiem, że czuwasz gdzieś w pobliżu.
Ich pożegnanie było pełne czułości choć oboje wiedzieli, że to nie koniec. Fausti lekko wspięła się na palce i musnęła jego wargi delikatnym pocałunkiem. Zawsze było coś niesamowitego w tych chwilach – prostych, ale pełnych emocji.
— Bądź grzeczny. — zażartowała odrywając się od niego.
— Zawsze jestem grzeczny. — Bartek zaśmiał się, ale w jego oczach pojawiła się powaga.
Po chwili odprowadził ją na bramkę, gdzie musieli się rozstać. Fausti spojrzała na niego ostatni raz zanim ruszyła w stronę swojego samolotu. Bartek stał jeszcze chwilę patrząc za nią, aż w końcu zniknęła mu z oczu.
Kiedy Fausti dotarła do Krakowa czuła zmęczenie po podróży, ale myśl o Bartku i jego koncercie nie dawała jej spokoju. Cały dzień byli w kontakcie, Fausti regularnie pisała do niego pytając jak się czuje, czy nie przemęcza się za bardzo a on z kolei informował ją o przebiegu przygotowań do koncertu.
Bartek: „Zaraz próba dźwiękowa. Czuję się lepiej, ale dzięki za wsparcie."
Fausti: „Bądź ostrożny, chcę cię zobaczyć zdrowego po koncercie :)"
Bartek: „Obiecuję. Czekam na nasz następny wypad."
Fausti uśmiechnęła się do telefonu czując, że mimo odległości ich relacja staje się coraz mocniejsza. Wiedziała, że Bartek potrzebuje jej wsparcia, ale również zrozumienia gdy musi oddać się swojej pasji – muzyce. Była dumna z jego osiągnięć, choć nie mogła ukryć lekkiej zazdrości gdy myślała o tym jak cały tłum będzie go podziwiał na scenie, podczas gdy ona zostanie w Krakowie.
Wieczorem, tuż przed koncertem dostała od Bartka ostatnią wiadomość:
Bartek: „Zaczynamy za godzinę. Dzięki za wszystko, Fausti. Wiem, że jesteś ze mną."
Fausti: „Powodzenia, kochanie! Pamiętaj, że zawsze będę twoją największą fanką :)"
Siedziała w swoim mieszkaniu przewijając relacje z koncertu na Instagramie, próbując wyobrazić sobie jak Bartek radzi sobie na scenie. Choć była daleko czuła, że ich więź jest niezachwiana. Byli dla siebie wsparciem niezależnie od tego czy byli razem, czy dzieliła ich odległość. Fausti wiedziała, że kiedy Bartek zakończy trasę będą mieli czas na chwilę wytchnienia. Ale na razie – była przy nim na tyle na ile mogła, nawet jeśli tylko duchem.
Dobry wieczór! 🤍
Nie, nie zapomniałam o Was 🤍🙌🏻
CZYTASZ
Ostatni raz
FanfictionPrzychodzą rozstania, powrót daily i wspólny czas tylko co przyniosą ?