Bartek przyjechał do Warszawy późnym popołudniem co sprawiło, że Fausti od rana była pełna ekscytacji. Gdy w końcu otrzymała wiadomość, że jest już w mieście nie mogła ukryć uśmiechu. Zaplanowali, że spotkają się pod hotelem gdzie Bartek wynajął pokój by zapewnić im więcej prywatności. Wydawał się przygotowany na każdą możliwość – nie tylko na ich wspólny wieczór, ale i na to by unikać przypadkowych spotkań z fanami.
Kiedy Fausti weszła do holu zobaczyła Bartka, który czekał przy recepcji wyraźnie rozglądając się za nią. Na jej widok uśmiechnął się szeroko i podszedł by ją objąć.
– Cześć piękna. Gotowa na dzisiejszy wieczór? – zapytał, delikatnie szepcząc do jej ucha.
– Bardziej niż myślisz – odpowiedziała, przytulając się mocno jakby chciała nadrobić te wszystkie dni spędzone osobno.
Ustalili, że pójdą do jednej z restauracji ukrytej na uboczu. Po przyjeździe zauważyli, że miejsce jest idealnie kameralne – wnętrze było przytulne i przygaszone światło dodawało intymności. Fausti uwielbiała tę restaurację, ponieważ była klimatyczna a jednocześnie mało znana, dzięki czemu mogli czuć się swobodnie.
Przez cały wieczór pochłonięci byli rozmową. Opowiadali sobie o wszystkim co przegapili przez ostatnie dni. Bartek śmiał się z wrażeń Fausti z prób do "Tańca z Gwiazdami" a ona z kolei z jego prób nauczenia się gotowania na własną rękę. Rozmowa płynęła naturalnie a z każdą chwilą czuli jak bardzo się za sobą stęsknili.
– Wiesz, że każda godzina bez ciebie to jakieś wyzwanie? – przyznał Bartek, patrząc jej prosto w oczy.
Fausti uśmiechnęła się delikatnie i zacisnęła rękę na jego dłoni. – Czułam to samo. Ta rozłąka daje mi w kość. Ale te spotkania... wynagradzają wszystko – powiedziała cicho, ledwo powstrzymując się przed namiętnym pocałunkiem.
Kolacja dobiegała końca a oni jeszcze chwilę rozkoszowali się wspólnym czasem. Po wyjściu z restauracji Bartek objął Fausti ramieniem i poprowadził ją z powrotem do hotelu. Spacerowali wolno, czasem zatrzymując się na pocałunki, które dodawały im odwagi i wzmacniały każde słowo którego nie mogli powiedzieć sobie na głos.
W hotelu, w pokoju wypełnionym miękkim światłem lampy, Fausti poczuła jak ciepło zalewa jej ciało. Bartek otulił ją ramionami pozwalając, aby przytulona do niego zapomniała o całym świecie. Przez chwilę stali w ciszy, słysząc tylko bicie swoich serc. Fausti czuła się całkowicie bezpieczna, jakby nic innego poza tą chwilą nie istniało. Ich pocałunki były namiętne, pełne tęsknoty i niespełnionych pragnień, które nagromadziły się przez dni rozłąki.
Spędzili resztę nocy wtuleni w siebie, przepełnieni czułością i poczuciem bliskości, które ich relacji nadawało wyjątkowy charakter.
Nazajutrz, zanim jeszcze Warszawa zdążyła obudzić się na dobre, Bartek wyciągnął Fausti na balkon by razem obserwowali wschodzące słońce. Objęta jego ramieniem Fausti uśmiechnęła się patrząc na miasto, które dopiero zaczynało tętnić życiem.
– Z tobą nawet ten widok jest piękniejszy – powiedziała cicho.
Bartek spojrzał na nią z uśmiechem i pocałował ją w czoło. – Wiesz Fausti, jeszcze nie znalazłem osoby z którą chciałbym budzić się tak każdego dnia... poza tobą.
Tego ranka żadne z nich nie chciało się żegnać. Gdy opuszczali hotel oboje czuli, że ich więź stała się jeszcze mocniejsza.
Dobry wieczór! 🤍
Lepiej późno, niż wcale 😁
Przytulam! 🤍
CZYTASZ
Ostatni raz
FanfictionPrzychodzą rozstania, powrót daily i wspólny czas tylko co przyniosą ?