56

190 20 2
                                    

Popołudniowe słońce

Popołudnie w Krakowie było spokojne i ciepłe. Promienie słońca wpadały przez okno, oświetlając kuchnię, gdzie Fausti i Bartek właśnie przygotowywali obiad. Choć na zewnątrz wciąż panowała jesienna aura, w mieszkaniu panowała ciepła, domowa atmosfera.

Fausti czuła się dziwnie spokojnie, choć nie mogła pozbyć się lekkiego napięcia w brzuchu. Wczoraj po wizycie u lekarza przeszła przez ogromny stres, który wciąż nie do końca zniknął. Jednak kiedy dowiedziała się, że wyniki mammografii są pozytywne, poczuła ulgę której nie potrafiła opisać słowami. Miała świadomość, jak poważne może być zdrowie, ale teraz mogła odetchnąć.


Stojąc przy kuchennej wyspie, przyprawiała sałatkę a Bartek jak zwykle, zajmował się głównie przygotowywaniem dania głównego. Niektóre jego ruchy były mechaniczne, jakby chciał odciągnąć myśli od ostatnich wydarzeń, ale Fausti widziała, że coś jest z nim nie tak.

– Bartek, muszę ci coś powiedzieć. – zaczęła odwracając się w jego stronę, na chwilę przerywając swoje działania.

Bartek spojrzał na nią, lekko uniósł brew a jego twarz mimo, że normalnie pewna siebie, teraz miała nieco zatroskany wyraz.

– Co się stało? – zapytał odkładając nóż, którym kroił warzywa.

Fausti wzięła głęboki oddech, czując jak serce bije jej szybciej. Wiedziała, że nie będzie łatwo mówić o tym co miała do przekazania, ale wiedziała również, że musi to zrobić.

– Byłam u lekarza wczoraj, pamiętasz? – zaczęła zerkając w jego stronę, starając się wyczytać w jego oczach jakąkolwiek reakcję. – Zrobiłam mammografię. Bałam się, że to coś poważnego... bo przy kąpieli poczułam coś, co mnie przeraziło. Myślałam, że to guz.

Bartek natychmiast podszedł do niej, łapiąc jej ręce. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie niepokoju.

– Fausti, nie... nie mów, że coś się dzieje. Co powiedział lekarz?

Fausti uśmiechnęła się lekko, próbując złapać oddech.

– Jest wszystko w porządku. Nie ma żadnego guza. To było tylko moje wyobrażenie. Lekarz powiedział, że nie ma powodów do obaw.

Bartek odetchnął z ulgą a jego twarz wyrażała mieszankę radości i ulgi.

– Serio? O Boże, Fausti... – szepnął, przyciągając ją w ramiona. – Tak się cieszę... To znaczy, że nic ci nie jest.

– Tak, wszystko dobrze. – Fausti odwzajemniła uścisk, czując jak emocje po wczorajszej wizycie odchodzą w niepamięć. – Teraz mogę odetchnąć. Ale wiesz... przez chwilę naprawdę się bałam.

Bartek uniósł jej głowę, patrząc jej głęboko w oczy.

– To naturalne, że się bałaś, ale teraz możesz się cieszyć, że wszystko jest w porządku. – Delikatnie pocałował ją w czoło. – Zawsze możesz na mnie liczyć, Fausti. Zawsze.


Kiedy zaczęli jeść obiad, atmosfera w mieszkaniu stała się jeszcze bardziej relaksująca. Fausti czuła się, jakby w końcu mogła odetchnąć po tym ciężkim okresie. Jednym z jej ulubionych rytuałów było gotowanie z Bartkiem – choć oboje mieli różne podejście do kuchni, cieszyli się sobą w tym momencie. Bartek próbował swoich sił w przygotowywaniu potrawy o której mówił, że jest „idealna na rozluźnienie", czyli stek z masłem czosnkowym.

– Cieszę się, że to wszystko dobrze się skończyło. – powiedział Bartek, biorąc łyka wina. – Wiesz, może powinnaś trochę odpocząć, skupić się na sobie przez jakiś czas.

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz