Fausti od rana była pochłonięta przygotowaniami do wigilii firmowej. W jej mieszkaniu panował idealny porządek a na łóżku leżała przygotowana kreacja – długa, satynowa, czerwona sukienka na cienkich ramiączkach. Po przymierzeniu okazała się wręcz idealna.
Jej blond fale układały się tego dnia wyjątkowo pięknie – miękkie, lśniące loki opadały na plecy, niczym z bajki. Dopełnieniem stylizacji były czarne szpilki z subtelnymi kokardkami na przodzie oraz delikatne, złote kolczyki. Kiedy spojrzała w lustro, poczuła że wygląda dokładnie tak, jak sobie wymarzyła.
Telefon zawibrował, wyrywając ją z zachwytu nad sobą. To Bartek.
– Już jadę po ciebie. – usłyszała jego głos w słuchawce.
– Dobra, jestem gotowa. – odpowiedziała, choć w jej głosie było słychać nutkę zdenerwowania. To miała być w jej oczach idealna wigilia firmowa, dlatego czuła presję by wszystko poszło idealnie.
Kilka minut później Bartek zaparkował przed jej kamienicą.
Kiedy wsiadła do jego samochodu, Bartek zamarł. Przez kilka sekund patrzył na nią w milczeniu, po czym wypalił:
– Fausti... wyglądasz... jak... wow.
– Nie przesadzaj. – odpowiedziała, choć w jej głosie słychać było, że komplement bardzo jej pochlebił.
– Nie mogę się na ciebie napatrzeć. – dodał, spoglądając na nią z takim zachwytem, że Fausti aż się zarumieniła.
– Bartek, patrz na drogę, bo jeszcze spowodujesz wypadek. – zaśmiała się nerwowo, poprawiając sukienkę.
– Serio, nie wiem jak mam się skupić, kiedy tak wyglądasz. – rzucił, rzucając jej kolejne spojrzenie, przez które jej serce zaczęło bić szybciej.
Droga do miejsca wigilii minęła im w miłej atmosferze, choć Fausti czuła się nieco speszona ciągłymi spojrzeniami Bartka.
Sala w której odbywała się wigilia, była pięknie udekorowana. – ciepłe światła, świąteczne girlandy i zapach pierników wypełniały przestrzeń. Przy wejściu powitali ich organizatorzy a w środku czekali już przyjaciele i współpracownicy.
– Fausti, wyglądasz jak milion dolarów! – rzuciła Hania, podchodząc do niej z kieliszkiem wina.
– Dzięki, Haniu. Ty też wyglądasz pięknie. – odpowiedziała Fausti, spoglądając na przyjaciółkę w czarnej sukience, jej własnej kolekcji.
Wieczór rozpoczął się uroczystą kolacją. Fausti i Bartek rozmawiali z pracownikami firmy, wymieniając się anegdotami i życzeniami świątecznymi. Atmosfera była lekka i pełna śmiechu. Po kolacji przyszedł czas na rozdanie prezentów. Każdy otrzymał coś symbolicznego, co wywoływało uśmiech na twarzy. Bartek wręczył Fausti delikatną bransoletkę z zawieszką w kształcie serca a ona podarowała mu zestaw ręcznie robionych świec, które uwielbiał.
Burza
Wszystko zmierzało ku idealnemu zakończeniu, gdy nagle Bartek zaczął zachowywać się dziwnie. Fausti zauważyła, że przestał uczestniczyć w rozmowach i zerkał na nią z rosnącą irytacją.
– Fausti, o czym ty tak zawzięcie piszesz? – zapytał, nachylając się w jej stronę, kiedy znowu sięgnęła po telefon.
– O niczym ważnym, daj spokój – odpowiedziała, chowając telefon do torebki.
Ale Bartek nie odpuścił. Zanim zdążyła się zorientować, spojrzał na ekran telefonu. Widząc nazwę „Blacha2115" w górnej części konwersacji, zamarł.
– Ty sobie chyba żartujesz! – powiedział, odpychając krzesło od stołu z takim impetem, że przewróciło się na podłogę.
Wszyscy zgromadzeni odwrócili głowy w ich stronę a Fausti poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła.
– Bartek, co ty robisz?! – zawołała biegnąc za nim, kiedy wstał i skierował się w stronę wyjścia.
Dogoniła go w szatni, kiedy zakładał już kurtkę.
– Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? – zapytała zdenerwowana, chwytając go za ramię.
– O co chodzi? O to, że piszesz z Blachą, kiedy ja tu siedzę jak idiota! – wybuchnął, odwracając się w jej stronę.
– Bartek, to tylko rozmowa! Poza tym on ma dziewczynę a my jesteśmy przyjaciółmi! Wypuścili nowy merch, to mu pogratulowałam. – odpowiedziała, próbując zachować spokój.
– Przyjaciółmi? Fausti wiem, że kiedyś ci się podobał. Myślisz, że to takie łatwe do przełknięcia? – rzucił, zakładając szalik.
– To było lata temu, co ci w ogóle do głowy przyszło? – jej głos drżał ze złości i frustracji.
– Wiesz co? Nie mam teraz ochoty tego słuchać. – zakończył, po czym wyszedł zostawiając ją samą.
Fausti wróciła do sali, gdzie Hania natychmiast zauważyła jej załamanie.
– Chodź Fausti, idziemy do łazienki. – powiedziała, chwytając ją za rękę i prowadząc w stronę wyjścia.
W łazience Hania mocno ją przytuliła.
– Co się stało? – zapytała łagodnym głosem.
Fausti opowiedziała jej całą sytuację, nie mogąc powstrzymać łez. Hania słuchała uważnie a potem zaczęła poprawiać jej makijaż.
– Wiesz co, Fausti? Nie psuj sobie wieczoru. On się ogarnie, Bartek zawsze się ogarnia. A ty wyglądasz zjawiskowo i masz prawo się bawić. – powiedziała z uśmiechem, który dodał Fausti otuchy.
Fausti wzięła głęboki oddech.
– Masz rację. Nie pozwolę, żeby mi to zepsuł.
Wróciła do stołu, udając, że wszystko jest w porządku. Rozmawiała z przyjaciółmi, żartowała i uśmiechała się, choć w głębi duszy czuła się rozbita.
Wiedziała jednak, że musi porozmawiać z Bartkiem, bo nie rozumiała dlaczego jego zazdrość wciąż dawała o sobie znać. Miała nadzieję, że kiedy ochłonie uda im się wszystko wyjaśnić. Ale tej nocy musiała poradzić sobie sama i dzięki Hani miała siłę, by to zrobić.
Dzieeeeeń dobry! 🤍
To się porobiło...
Pięknego dnia! 🤍
Widzimy się jutro! 🤍
Przytulam! 🤍
CZYTASZ
Ostatni raz
FanfictionPrzychodzą rozstania, powrót daily i wspólny czas tylko co przyniosą ?