Świąteczne komplikacje
Bartek od rana krzątał się po swoim krakowskim mieszkaniu, z telefonem przy uchu i notatnikiem pełnym planów w ręce. Zatrzymały go ostatnie sprawy remontowe, które musiały zostać dopięte na ostatni guzik przed Nowym Rokiem. Ekipa budowlana, jak to często bywa miała swoje opóźnienia a on musiał upewnić się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
– Panie Bartku, drzwi do sypialni będą zamontowane najwcześniej za dwa dni. Nie było ich na magazynie, ale obiecujemy, że dotrą na czas. – tłumaczył jeden z robotników przez telefon.
Bartek westchnął, nerwowo pocierając czoło.
– Tylko dwa dni? Proszę upewnić się, że to nie będzie dłużej. Mam już zaplanowany wyjazd do rodziny.
W jego głowie przewijały się obrazy wigilijnego stołu, przy którym od lat zasiadała cała jego rodzina. Nie chciał ich zawieść, ale czuł że jeśli teraz nie dopilnuje remontu, to sprawy mogą się przeciągnąć w nieskończoność.
Pod wieczór, kiedy robotnicy opuścili mieszkanie usiadł na kanapie z laptopem. Zastanawiał się, co teraz robi Fausti. W głębi serca tęsknił za nią, ale pocieszała go myśl, że za kilka dni będą razem w świątecznej atmosferze.Świąteczna sielanka
W Kielcach, Fausti od razu poczuła magię świąt. Jej rodzinny dom był udekorowany migoczącymi lampkami a w kuchni unosił się zapach piernika i suszonych grzybów. Mama i babcia od rana były pochłonięte przygotowaniami a Fausti chętnie do nich dołączyła.
– Kochanie, możesz obrać jabłka do sałatki jarzynowej? – zapytała mama, zerkając na Fausti zza kuchennego stołu, gdzie lepiła pierogi.
– Jasne, tylko powiedz mi gdzie schowałaś mały nożyk.
Babcia, siedząca przy stole i nadziewająca uszka spojrzała na Fausti z uśmiechem.
– Fausti, jak ty się zmieniłaś. Zawsze byłaś naszą małą księżniczką a teraz taka gospodarna. Bartka też tak rozpieszczasz?
Fausti roześmiała się, lekko się rumieniąc.
– Babciu, chyba nie powinnaś mnie o to pytać! Ale... staram się.
Wspólne przygotowania wypełniały czas ciepłem i śmiechem. Kiedy praca w kuchni była skończona, Fausti spełniała się w roli cioci. Jej siostrzeniec kilkumiesięczny Tymek, leżał w swoim wózeczku domagając się uwagi.
– Chodź maluchu, ciocia musi się tobą nacieszyć! W końcu tak rzadko Cię widuję.
Fausti wzięła chłopca na ręce i podniosła go wysoko, udając, że lata.
– Ooo, samolot startuje! Lecimy do Laponii!
Uśmiech Tymka ocieplił jej serce, Fausti czuła się szczęśliwa, otoczona bliskimi.
Spotkanie z przeszłością
Fausti właśnie wkładała ostatnie produkty do koszyka, kiedy usłyszała znajomy głos za plecami:
– Faustyna? To naprawdę ty?
Odwróciła się i na chwilę zamarła, Michał. Minęło tyle lat, ale jego twarz była jej dziwnie znajoma. Wysoki, z tym samym lekko nonszalanckim uśmiechem, który pamiętała z liceum.
– Michał? Wow, co za niespodzianka! – powiedziała, zaskoczona, ale z nutą radości w głosie.
– Nie wierzę, że cię tu spotykam. Jak to możliwe? Wydawało mi się, że od dawna mieszkasz w Krakowie. – Michał oparł się nonszalancko o półkę z makaronami, przyglądając się jej z ciekawością.
CZYTASZ
Ostatni raz
FanfictionPrzychodzą rozstania, powrót daily i wspólny czas tylko co przyniosą ?