26

214 15 2
                                    

Fausti obudziła się wcześnie rano, choć cała noc była pełna niespokojnych myśli. Jednak obecność Bartka przy jej boku działała kojąco. Po rozmowie, którą odbyli poprzedniego wieczoru, poczuła się bezpieczniejsza. Wiedziała, że może na niego liczyć niezależnie od sytuacji. Dziś miała w planach wyjazd do rodzinnych Kielc a Bartek również zamierzał odwiedzić swoje rodzinne strony, nieopodal Kielc. Planowali spędzić trochę czasu osobno z rodziną, ale już wieczorem zaplanowali wspólny spacer po Kielcach. Przed południem zapakowali się do samochodu i ruszyli w drogę. Podczas podróży atmosfera była luźna i spokojna. Fausti siedziała zrelaksowana, wpatrując się w mijane pola i lasy a Bartek co jakiś czas zerkał na nią z uśmiechem, trzymając jedną rękę na kierownicy a drugą lekko ściskając jej dłoń.

— Cieszę się, że spędzimy trochę czasu z rodziną. — powiedziała Fausti, przerywając ciszę. — Ostatnie dni były naprawdę intensywne, potrzebuję odpoczynku.

— Ja też. — Bartek uśmiechnął się szeroko. — Chęciny to dla mnie taki reset, zawsze tam wracam, żeby naładować baterie. A wieczorem? Tylko ty i ja, w jesiennych Kielcach.

Fausti uśmiechnęła się wyobrażając sobie wieczorny spacer z Bartkiem wśród spadających liści, chłodnego, świeżego powietrza i delikatnych świateł latarni. To był idealny plan na ukojenie myśli i wyciszenie po ostatnich wydarzeniach.

Dotarli do Chęcin. Fausti zostawiła Bartka przed domem jego rodziców i pożegnała się ciepłym pocałunkiem na pożegnanie.

— Okej, wieczorem się widzimy. — powiedział spoglądając na nią z błyskiem w oku. — Obiecuję, że spacer będzie idealny.

— Już się nie mogę doczekać. — odpowiedziała Fausti machając mu na pożegnanie, zanim jej samochód zniknął za zakrętem, w drodze do Kielc.

W domu rodzinnym Fausti atmosfera była jak zawsze ciepła i przyjazna. Czuła się tutaj bezpieczna a rozmowy z rodzicami, choć o codziennych sprawach dawały jej wytchnienie od zgiełku życia influencerki. W domu na Fausti czekała mała niespodzianka. Jej starsza siostra, Ola również postanowiła odwiedzić rodziców i zabrała ze sobą swojego miesięcznego synka, Tymka. To była pierwsza wizyta malucha w domu rodzinnym Fausti, co wywołało poruszenie w całej rodzinie. Gdy tylko Fausti przekroczyła próg domu, od razu usłyszała ciche gaworzenie niemowlaka i śmiech swojej siostry. Spędziła kilka godzin na opowiadaniu o swoich najnowszych projektach, słuchając jednocześnie opowieści rodziców o tym co działo się w Kielcach pod jej nieobecność. To był czas, którego potrzebowała – czas na oderwanie się od wszystkiego, co działo się w ostatnich tygodniach. Popołudnie minęło szybko.

— Fausti! — zawołała Ola z salonu, gdzie siedziała z małym Tymkiem na kanapie. — Chodź, poznaj swojego siostrzeńca!

Fausti podeszła do nich z uśmiechem, ale czuła lekkie zdenerwowanie. Niemowlęta zawsze budziły w niej mieszane uczucia – były słodkie, ale nie wiedziała jak się nimi zajmować. Ola widząc jej niepewność, uśmiechnęła się szeroko.

— Nie bój się, jest spokojny. — powiedziała Ola, podając jej maluszka. — Spróbuj, nie gryzie.

Fausti niechętnie wzięła Tymka na ręce, starając się być jak najbardziej delikatna. Poczuła, jak małe rączki dziecka zaciskają się wokół jej palca a ona mimowolnie się uśmiechnęła. To było coś nowego – mały cud życia, trzymany w jej ramionach.

— Jest taki maleńki... — powiedziała z czułością, spoglądając na siostrzeńca. — Nie sądziłam, że to takie uczucie.

Ola roześmiała się.

— Wiesz, sama się przekonasz jak to jest, kiedy będziesz miała swoje. — rzuciła żartobliwie.

Fausti uśmiechnęła się nieco z zakłopotaniem, ale nie odpowiedziała. Po raz pierwszy zaczęła zastanawiać się nad tym poważniej.

Gdy zbliżała się godzina umówionego spotkania z Bartkiem, Fausti zaczęła szykować się do wyjścia. Chciała wyglądać dobrze choć wiedziała, że Bartek nie zwraca uwagi na to co ma na sobie, dla niego zawsze była idealna. Ubrała się jednak ciepło wiedząc, że wieczór będzie chłodny. Włożyła sweter w odcieniu karmelu, długi płaszcz i szalik, który podkreślał kolor jej oczu.

Kiedy wyszła z domu Bartek, którego podwieźli rodzice już czekał na nią przed domem. Gdy tylko ją zobaczył, jego twarz rozjaśniła się szerokim uśmiechem.

— Wyglądasz cudownie. — powiedział, podchodząc do niej i obejmując ją ciepło. — Idealna na ten jesienny wieczór.

— Ty też wyglądasz całkiem nieźle. — zażartowała Fausti, zerkając na jego kurtkę. — Gdzie idziemy?

— Mam kilka miejsc na myśli. Zobaczysz. — odpowiedział tajemniczo Bartek, obejmując ją ramieniem.

Spacerowali uliczkami Kielc, gdzie jesień wyraźnie dawała o sobie znać. Liście w odcieniach czerwieni, złota i brązu szeleściły pod ich stopami a delikatny chłód powietrza sprawiał, że Fausti jeszcze bardziej wtulała się w ramię Bartka. Rozmawiali o wszystkim i o niczym – o planach na przyszłość, o ostatnich nagraniach, ale także o drobiazgach, które zawsze sprawiały, że czuli się swobodnie w swoim towarzystwie. Spacerowali wzdłuż parku a następnie zatrzymali się na moście nad rzeką. Kielce, oświetlone blaskiem latarni wyglądały magicznie. To był moment, w którym wszystko wydawało się idealne – jakby cały świat zwolnił tylko dla nich. Bartek pochylił się ku Fausti i delikatnie musnął jej usta. To był czuły, romantyczny pocałunek, który wywołał u niej przyjemne dreszcze.

— Cieszę się, że tu jesteśmy. — szepnęła Fausti, wtulając się w niego.

— Ja też. I obiecuję, że zawsze będę przy tobie, bez względu na wszystko. — odpowiedział Bartek, patrząc jej głęboko w oczy.

Fausti pełna euforii nie mogła się powstrzymać przed opowiedzeniem Bartkowi, jak cudowny jest jej siostrzeniec.

— Ola przyjechała z Tymkiem. — powiedziała, uśmiechając się pod nosem. — To pierwszy raz, kiedy trzymałam go na rękach. Nigdy nie sądziłam, że niemowlę może być tak... — szukała odpowiedniego słowa — ...kochane.

Bartek zerknął na nią z lekkim zdziwieniem.

— Naprawdę? — zapytał. — Przecież jeszcze niedawno mówiłaś, że nie widzisz się w roli mamy.

Fausti przystanęła, zerkając na Bartka.

— No wiem. Może to tylko chwilowe, ale... coś się zmienia. Kiedy trzymałam małego na rękach, poczułam coś innego. Może to przez to, że to siostrzeniec, nie wiem. Ale zaczęłam się zastanawiać, jakby to było mieć swoje.

Bartek uśmiechnął się lekko zaskoczony jej słowami, ale też czuł, że coś w niej rzeczywiście się zmienia.

— Kto wie... Może kiedyś. — rzucił żartobliwie, ale z nutą powagi w głosie przyciągając ją bliżej siebie. — Cieszę się, że spędzasz czas z rodziną. Wydajesz się spokojniejsza.

— Tak, to chyba to. — Fausti uśmiechnęła się patrząc w górę, na rozgwieżdżone niebo. — A teraz? Zakończmy ten dzień spacerem pełnym czułości.

Tego wieczoru spacerując po Kielcach poczuli, że mimo zawirowań ostatnich tygodni mają siebie i to było dla nich najważniejsze.

Dzieeeeń dobry! 🤍

Przytulam! 🤍

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz